Kampania jak nie z tego kraju. Jesteśmy o włos od powtórki tragikomedii z 2015 r.
Zdjęcie: Debata przedwyborcza w Końskich, 11 kwietnia 2025 r.
Przybysz z kosmosu, który, nie wiedziałby o agresji Rosji z 2022 r. ani o rewizjonistycznym kursie Trumpa od początku 2025 r., mógłby, śledząc obecną kampanię prezydencką, dojść do wniosku, iż Polsce nic nie grozi. Te dwa tematy, chociaż egzystencjalnie ważne dla naszego kraju, są niemal nieobecne w debacie. Niemal nikt się nie wychyla w tych sprawach (chlubny wyjątek: Adrian Zandberg, w poniedziałkowej debacie w TV Republika), prawdopodobnie z obawy, iż konkurenci zniszczą go z pozycji populistycznych. Mamy w tej kampanii powszechne puszczanie oka do publiczności.