Kamil Bortniczuk retorycznie pyta Justynę Dobosz-Oracz o stan posiadania

3 tygodni temu

W życiu publicznym dorobiliśmy się pewnych schematów i jak to ze schematami bywa przeważnie są niesprawiedliwe lub szkodliwe. Jednym z takich bardzo szkodliwych schematów jest przekonanie, iż z politykiem można zrobić wszystko, natomiast dziennikarz jest nietykalny. Podczas gorących rozmów w studiach i na korytarzach ostateczna riposta dziennikarza zwykle brzmi następująco: „to ja tu zadaję pytania”. Z takich i wielu innych zachowań wynika jasno, iż czwarta władza, jak się określa media, myli rozmowę z przesłuchaniem i dziennikarstwo z prowokacją.

Z całą pewnością te pomyłki i to seriami popełnia pani Justyna Dorosz-Oracz, która wywołuje skrajne emocje u odbiorców. Zachwyceni „warsztatem dziennikarskim” pani Justyny są wyłącznie politycy obecnej koalicji rządzącej i fanatyczni zwolennicy tego rządu. Po drugiej stronie znajdziemy krytyków i to ze znacznie szerszego grona, ponieważ praktycznie wszystkie partie opozycyjne z wyborcami, ale też tak zwani „normalsi” dostają alergii na sam widok Justyny Dobrosz-Oracz. Skąd się to bierze? Najpewniej z politycznego umocowania tej pani, kariery zainicjowanej i kontynuowanej dzięki polityczno-rodzinnym powiązaniom, nieznośnych manier i stylu prowadzenia przesłuchania zamiast rozmowy.

Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze instrumentalne wykorzystywanie płci: „jestem kobietą, należy mi się szacunek” i to bez względu na to jak bardzo chamsko się zachowuję wobec innych i z jaką kompletnie nieuzasadnioną wyższością innych traktuję. Politycy przez wiele lat dzielnie znosili zachowania i fochy pani Justyny Dobrosz-Oracz, aż w końcu przyszedł taki dzień, w którym Kamil Bortniczuk zadał jednocześnie zasadne i retoryczne pytanie.

“Czy pani ma mózg?”

Agresja Bortniczuka po pytaniach o raport NIK, ustawione przetargi i zawiadomienia do prokuratury.

“Bez trybu” Justyny Dobrosz-Oracz – środa 20.18. pic.twitter.com/eo0oYYWvFt

— tvp.info (@tvp_info) September 13, 2024

W innych okolicznościach i składzie osobowym, zachowanie posła Kamila Bortniczuka należałby ocenić jednoznacznie jako niedopuszczalne. Biorąc jednak pod uwagę to z kim poseł rozmawiał i jak jego interlokutorka zachowuje się przez cała lata, bardziej wypada posła podziwiać za powściągliwość, niż ganić za dociekliwość. Przeświadczenie, iż dziennikarzom wolno robić i mówić wszystko, a politykom nie wolno nic, wpisuje się w „demokrację walczącą”. Gdy polityk, czy jakikolwiek inny rozmówca jest non stop atakowany jazgotliwymi pytaniami i uwagami, a przy tym notorycznie odbiera mu się prawo do spokojnego udzielenia odpowiedzi, to ma obowiązek przed takim „dziennikarstwem” się bronić.

Po komentarzach pod publikacją z całego zajścia widać dość wyraźnie, iż wielu Polaków i Polek miałoby ochotę zadać pani Justynie Dobosz-Oracz to samo pytanie: „Czy pani ma mózg?”. Człowiek inteligentny nie zachowuje się jak nakręcona politycznie katarynka, czy skrzecząca papuga na katarynce, ale stara się w taki sposób prowadzić rozmowę, aby jej uczestnicy i odbiorcy pozyskiwali wiedzę, a nie prymitywny zestaw emocjonalnych prowokacji. Pana posła Kamila Bortniczuka można lubić lub nie, ale podziwiać za tę wyważoną wypowiedź wypada, bo z pewnością wielu „zwykłych ludzi”, po prostu nie wytrzymałoby nerwowo przy najmniejszym kontakcie z Justyną Dobrosz-Oracz.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału