Kamala Harris siedzi na tykającej bombie. Mogą ją pogrążyć koledzy. „Nie damy rady wygrać z Trumpem”

news.5v.pl 1 miesiąc temu

„Trump może łatwo podłapać gniew wyborców”

Demokraci są podekscytowani Kamalą Harris. Tak bardzo, iż drukują jej twarz na koszulkach i jej imię na tenisówkach. Jednak gdy tysiące delegatów przygotowuje się do zjazdu w Chicago na Narodowej Konwencji Demokratów 19-22 sierpnia, ich entuzjazm dla Kamali Harris i Tima Walza już słabnie z powodu świadomości, iż krajobraz po konwencji może równie łatwo zmienić się na ich niekorzyść. Ich optymizm jest zabarwiony ostrożnością.

ROBYN BECK/AFP / AFP

W dniach 19-22 sierpnia w United Center w Chicago odbywa się Narodowa Konwencja Demokratów

Wojna w Strefie Gazy pozostaje nierozwiązana, podobnie jak niepokoje w kraju — a niektórzy Demokraci obawiają się, iż protesty spodziewane na ich konwencji mogą znów wybuchnąć na kampusach uniwersyteckich, gdy studenci powrócą na zajęcia.

Inflacja spada, ale rynek pracy się ochładza. Niedawny spadek na giełdzie — i ożywienie — przypomniały Demokratom, jak gwałtownie postrzeganie gospodarki przez opinię publiczną może się zmienić. Imigracja pozostaje słabą stroną Demokratów. No i pozostało były prezydent Donald Trump, który z trudem odnalazł się w starciu z nowym przeciwnikiem, ale którego notowania przychylności, choć niższe niż Harris, wzrosły w ostatnich tygodniach. Jego sojusznicy wypuszczają teraz lawinę kampanii przeciwko Harris.

— Istnieje poczucie, iż Demokraci wciąż nie zrobili wystarczająco dużo lub nie nawiązali wystarczającej więzi z wyborcami ze środka. I myślę, iż ten gniew wciąż tam jest i może być łatwo podłapany przez Donalda Trumpa — mówi Jamie Eldridge, postępowy senator i delegat stanu Massachusetts, który w lipcu wezwał prezydenta Joe Bidena do rezygnacji z kandydowania na drugą kadencję. — przez cały czas mam poważne obawy, iż te wybory odbędą już tak niedługo — mówi.

„Nie możemy się lenić”

Niektórzy delegaci ostrzegali, iż partia nie może pozwolić, aby cukrowy haj związany z pozyskiwaniem funduszy i sondażami dla kampanii Harris wyczerpał się po zjeździe.

— Nie możemy po prostu się lenić i zakładać, iż będziemy mieli dużą imprezę i iż uda nam się tym doprowadzić do wyboru Demokratów — mówi nowojorska posłanka Grace Lee.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Kamala Harris i Tim Walz przyznają, iż czeka ich wiele wyzwań w walce o najwyższe urzędy w USA, która w sondażach pozostaje bardzo wyrównana i prawdopodobnie rozstrzygnie się na marginesie. — Nie jestem naiwny. To będzie trudne. To trudny wyścig — powiedział Walz podczas niedawnej zbiórki pieniędzy w Bostonie. — Ale nie lekceważmy poczucia radości, które zaczyna z tego emanować.

Dramatyczna zmiana tonu

Bo teraz Demokraci są radośni. To dramatyczna zmiana tonu w stosunku do przygnębienia, które przenikało partię i jej delegatów na konwencji zaledwie miesiąc temu po katastrofalnym występie Joego Bidena w debacie.

Teraz udają się do Chicago na największe spotkanie partii od ośmiu lat. Delegaci w wywiadach z POLITICO niemal powszechnie przewidują, iż to będzie najbardziej zjednoczona i optymistyczna konwencja Demokratów od czasu pierwszej elekcji Baracka Obamy w 2008 r.

Wynika to w dużej mierze z podobnego historycznego charakteru: Harris jest pierwszą czarnoskórą kobietą i pierwszą kobietą z Azji Południowej, która zdobyła nominację głównej partii. (Harris i Walz zostali już certyfikowani jako kandydaci Demokratów na prezydenta i wiceprezydenta, choć planowana pozostało ceremonia).

Jest to również pochodna komunikatów wysyłanych przez „radosną wojowniczkę” Harris i, w jeszcze większym stopniu, Walza. — Ostatnie miesiące nauczyły mnie, iż Demokraci nie mieli problemu z przekazem. Mieliśmy problem z posłańcem — mówi David Crowley, delegat z Wisconsin i dyrektor hrabstwa Milwaukee.

Największy ból głowy Kamali Harris

Jednak euforia delegatów będzie również naznaczona protestami. Spodziewają się, iż dziesiątki tysięcy demonstrantów opanują ulice Chicago, gdzie zaplanowali co najmniej sześć marszów protestacyjnych i wieców. Koalicja prawie 200 grup planuje protestować w wielu kwestiach, w szczególności w sprawie działań propalestyńskich.

W United Center, gdzie ma się odbyć konwencja, będzie też około 30 „niezaangażowanych” delegatów. Ich obecność to efekt głosów protestu podczas prawyborów w związku z poparciem Bidena dla Izraela i ciągłym wspieraniem tego kraju przez jego administrację w trwającej wojnie w Strefie Gazy. Delegaci ci mogą teraz okazać się największym bólem głowy dla Harris, ponieważ nakłaniają ją do poparcia embarga na broń dla Izraela.

Asma Mohammed, jedna z „niezaangażowanych” delegatów, których Minnesota wysyła na konwencję, powiedziała, iż jej misją jest przekonanie innych delegatów, iż zmiana polityki Harris w wojnie Izrael-Hamas jest konieczna, aby wygrać w tzw. stanach niebieskiej ściany (ten termin określa w sumie 18 stanów i Dystrykt Kolumbia, w których Demokraci wygrywali wszystkie wybory prezydenckie w latach 1992-2012), czyli Michigan, Wisconsin i Pensylwanii.

„Nie damy rady wygrać z Trumpem”

— Nie damy rady wygrać z Trumpem, jeżeli nie mamy wszystkich niezaangażowanych wyborców — mówi Mohammed. — Będziemy mieli podzieloną partię, jeżeli nie zajmiemy się tą kwestią.

Te apele zostaną wzmocnione przez symbolicznych „delegatów zawieszenia broni” — uczestników konwencji, którzy podpisali petycję wzywającą do zawieszenia broni w Strefie Gazy i zaprzestania wysyłania amunicji do Izraela. Należy do nich David Seaton, delegat z Massachusetts, który popiera Harris i chwali jej bardziej „empatyczne” podejście do sytuacji. Spotkała się ona z członkami niezaangażowanego ruchu przed wiecem w Michigan na początku tego miesiąca i wezwała do zawieszenia broni i uznania Palestyny, ale przez cały czas obawia się, iż nie będzie w stanie pozyskać młodszych wyborców, którzy popierają ruch palestyński.

Patricia Fahy, zastępczyni delegata z Nowego Jorku uczestniczący w konwencji, obawia się, iż dalsza eskalacja na Bliskim Wschodzie może podsycić kolejną rundę demonstracji na kampusach tej jesieni — a to wydarzenia, które mogą podważyć kampanię Harris.

— Zbliża się rocznica 7 października (rozpoczęcia trwającego konfliktu Izraela z Hamasem — red.). Myślę, iż sprawa Bliskiego Wschodu jest przez cały czas bardzo niepokojąca — powiedziała.

ChameleonsEye / Shutterstock

Żelazna Kopuła w Izraelu

Widmo rozłamu

Podczas gdy wielu delegatów pytanych przez POLITICO stwierdziło, iż nie są zaniepokojeni zakłóceniami na konwencji i wokół niej, niektórzy ostrzegali, iż mogą one być szkodliwe zarówno dla Harris, jak i ich sprawy.

— jeżeli ktokolwiek próbuje wywołać jakikolwiek rozłam, gra prosto do bramki Donalda Trumpa — mówi Jim Demers, delegat z New Hampshire i wieloletni strateg Demokratów w tym stanie.

Poza zaadresowaniem konfliktu na Bliskim Wschodzie delegaci wyrazili chęć, aby Harris doprecyzowała swój polityczny plan — szczególnie w zakresie gospodarki i bezpieczeństwa granic. To dwie kwestie, w których Trump uderza w Demokratów. Harris podjęła próbę w piątek, przedstawiając szeroko zakrojoną propozycję, która rozprawiłaby się z manipulowaniem cenami i obniżyłaby koszty leczenia, a jednocześnie zwiększyła liczbę przystępnych cenowo mieszkań i ulgi podatkowe na dzieci.

Jej plan, który jest rozszerzeniem polityki Bidena, gwałtownie zyskał uznanie niektórych delegatów. Wciąż jednak istnieją obawy co do jej umiejętności „sprzedawania” zarówno swoich planów, jak i zwycięstw gospodarczych administracji, zwłaszcza jeżeli rynek znów obierze kurs w dół.

Śledztwo FBI

W Teksasie Mary Alice Palacios, delegatka z przygranicznego hrabstwa Hidalgo, powiedziała, iż chce, aby Harris pochyliła się nad „surowszymi karami dla osób przywożących nielegalne narkotyki przez naszą granicę”.

W Nowym Jorku Linda Rosenthal, delegatka i członek Zgromadzenia Stanowego z Manhattanu, powiedziała, iż istnieje obawa przed październikową niespodzianką po zjeździe. Ma ona mieć związek ze wznowieniem przez dyrektora FBI Jamesa Comey’a śledztwa w sprawie korzystania z poczty elektronicznej przez Hillary Clinton podczas pełnienia funkcji sekretarza stanu w czasie wyborów w 2016 r.

— Absolutnie zmieniły się nastroje — zauważa. — Przypadkowi ludzie zatrzymują mnie na ulicy i mówią, iż to takie ekscytujące. Ludzie są bardziej niż podekscytowani. To świadczy o tym, iż wcześniej (gdy kandydatem Demokratów na prezydenta był Joe Biden — red.) wszyscy byli przygnębieni.

Mimo to Rosenthal kwituje: — Kiedy patrzy się na nagłówki o tym, iż FBI prowadzi dochodzenie, myślę, iż po konwencji w Chicago ludzie zaczną się martwić takimi rzeczami.

Idź do oryginalnego materiału