Jarosław Kaczyński, lider Prawa i Sprawiedliwości, po raz kolejny pokazuje, iż jego polityka opiera się na manipulacji, eskalacji konfliktów i budowaniu narracji, która ma na celu wyłącznie utrzymanie władzy – choćby kosztem prawdy i demokratycznych standardów. Jego ostatnie wypowiedzi na marszu z okazji 1000-lecia Królestwa Polskiego, gdzie chwalił Karola Nawrockiego za rzekomy „nokaut” w debacie, są kolejnym przykładem oderwania od rzeczywistości i próbą kreowania alternatywnej narracji, która ma przykryć realne problemy jego partii.
Kaczyński, odnosząc się do debaty w Końskich, stwierdził, iż Nawrocki odniósł miażdżące zwycięstwo, używając przy tym bokserskich metafor: „Były knockdowny i w końcu out”. Takie sformułowania nie tylko infantylizują polityczny dyskurs, ale też pokazują, jak bardzo lider PiS unika merytorycznej dyskusji na rzecz teatralnych gestów. Kaczyński próbuje przedstawić się jako obrońca wolności mediów. Jednak jego słowa brzmią wyjątkowo cynicznie w kontekście wieloletnich działań PiS, które systematycznie ograniczały niezależność mediów w Polsce, przekształcając publiczne instytucje, takie jak TVP, w tubę propagandową partii.
Co więcej, Kaczyński pomija fakt, iż atmosfera przemocy i agresji, która towarzyszy wielu wydarzeniom politycznym w Polsce, jest w dużej mierze efektem jego własnej retoryki. To on przez lata budował narrację o „wrogach wewnętrznych”, wskazując na opozycję, media czy niezależne instytucje jako zagrożenie dla „prawdziwej Polski”. Takie podejście, jak pokazują ostatnie wydarzenia, prowadzi do eskalacji napięć i aktów przemocy – zarówno symbolicznej, jak i fizycznej. Oskarżanie innych o użycie siły wobec dziennikarzy, podczas gdy jego partia przez lata tolerowała, a choćby wspierała agresywne zachowania swoich zwolenników, jest hipokryzją. Warto przypomnieć, iż sam Kaczyński był w przeszłości oskarżany o agresywne zachowanie – w 2024 roku media donosiły o incydencie, w którym miał uderzyć Zbigniewa Komosę podczas miesięcznicy smoleńskiej, co doprowadziło do wniosku o uchylenie jego immunitetu [web:14]. Choć ostatecznie immunitetu nie uchylono, incydent ten pokazuje, iż lider PiS nie jest niewinną ofiarą przemocy, za jaką chciałby się przedstawiać.
Kaczyński, chwaląc Nawrockiego i organizację marszu, podkreśla, iż jest w „legalnej polityce od początku”. To stwierdzenie również budzi wątpliwości. Jego działania w ostatnich latach – od prób podporządkowania sądownictwa, przez naciski na media, po wykorzystywanie tragedii, takich jak śmierć Barbary Skrzypek, do politycznych ataków na opozycję – stawiają pod znakiem zapytania, czy jego definicja „legalności” pokrywa się z zasadami demokratycznego państwa prawa. W marcu 2025 roku Andrzej Halicki z PO oskarżył Kaczyńskiego o moralną odpowiedzialność za śmierć Skrzypek, co wywołało burzliwą dyskusję w mediach [web:2]. Kaczyński, zamiast zmierzyć się z zarzutami merytorycznie, odpowiedział emocjonalnymi atakami, co tylko potwierdza jego skłonność do unikania odpowiedzialności.
Lider PiS twierdzi również, iż patrzy na sondaże „z ogromnym dystansem”. To wygodna postawa, zważywszy na fakt, iż jego partia od miesięcy traci poparcie, a on sam zdaje sobie sprawę, iż przegrana w nadchodzących wyborach prezydenckich jest coraz bardziej prawdopodobna. Jak zauważyła jedna z użytkowniczek na platformie X, Kaczyński „radykalizuje język zawsze, gdy traci grunt pod nogami”. Jego ostatnie wypowiedzi, w tym fantazje o „zasadzie norymberskiej” wobec przeciwników politycznych, są tego doskonałym przykładem. Zamiast proponować konstruktywne rozwiązania, Kaczyński sięga po retorykę nienawiści i strachu, co tylko pogłębia podziały w polskim społeczeństwie.
Podsumowując, Jarosław Kaczyński po raz kolejny pokazuje, iż jego polityka opiera się na manipulacji, eskalacji konfliktów i unikaniu odpowiedzialności za własne działania. Chwaląc Nawrockiego i organizację marszu, próbuje odwrócić uwagę od realnych problemów – zarówno tych wewnątrz jego partii, jak i tych, które sam stworzył przez lata swoich rządów. Polska zasługuje na liderów, którzy potrafią budować, a nie niszczyć. Niestety, Kaczyński wydaje się być uosobieniem tej drugiej postawy.