Grzegorz Braun & Leszek Miller

myslpolska.info 2 godzin temu

Jedną z nieszczęsnych cech naszego narodu jest reytanowskie pojmowanie polityki. U wielu z naszych rodaków wszystko musi być czarne-albo białe. Każdy odcień to zdrada. Oczekuje od polityków rozdzierania koszuli i happeningowych gestów. To jest zgubne i zawsze wykorzystywane przez wrogów Polski.

W Polskiej polityce mamy dwie osoby, które są w opozycji wobec narzuconej nam narracji o przyczynach, trwaniu i wynikach wojny toczonej na terenie Ukrainy. Jest to Grzegorz Braun i Leszek Miller. Moim zdaniem, tylko wymienieni realnie kształtują opinię społeczeństwa w Polsce. Bo tylko oni potrafią przenikać do mass-mediów.

Często mówią to samo jednak zupełnie innym językiem. Grzegorz Braun to język emocji, gestów, gadżetów i wykorzystywania skrajnych opinii do uwypuklenia ważnych informacji. Z kolei Leszek Miller to mistrz słowa, który chłodną analizą obala kolejne bożki postawione przez tych, którzy mają realny interes w trwaniu wojny na Ukrainie.

Pomimo, iż obaj politycy nie wywodzą się z tradycji Narodowej Demokracji, ja widzę pewną analogię. Retoryka Grzegorza Brauna przypomina retorykę obozu narodowego z lat 30-stych XX wieku. Jest ozdobiona liczną ornamentyką narodowo-radykalną, totalną i religijną. Z kolei to co mówi Leszek Miller tym jak mówi bardziej przypomina staroendecką szkołę z przełomu XIX i XX wieku. Realizm, umiar, analiza.

Osobiście bliższa mi jest interpretacja kwestii ukraińskiej i sposób jej przedstawiania przez Leszka Millera, który być może mimo woli dzisiaj reprezentuje nurt, do którego odwołuje się moje środowisko polityczne. Wiele osób mających dotychczas bezrefleksyjne podejście do tematu wojny na Ukrainie, dzięki wypowiedziom byłego premiera zrewidowały swój pogląd. Były lider SLD dotarł do środowisk, do których ze względu na jaskrawy bagaż całościowy poglądów Grzegorz Braun, by nie mógł dotrzeć.

PS. Ja wiem, iż zaraz ktos napisze w kontekście Leszka Millera o wojnie w Iraku. Zgoda. Ja wtedy też protestowałem. Działania i opinie w polityce zależą od miejsca siedzenia. Miller będąc premierem był częściowo ograniczony i to dwojako. Każdy premier jest w jakimś sensie niewolnikiem swojego obozu i jest zmuszony zwracać uwagę na sondaże. Z drugiej strony posiada informacje, do których my nie mamy dostępu. I jest zmuszony wybierać opcję, które nam sie wydają nieakceptowalne. Bo nie wiemy do końca jakie byłyby konsekwencje innego wyboru. Emeryt Leszek Miller nie musi uważać na słowa. Może mówić i czynić co uważa za słuszne.

PSS. Ja wiem, iż zaraz ktoś napisze w kontekście Grzegorza Brauna o filach „Zamach smoleński”, „Towarzysz generał idzie na wojnę” czy „Od Lenina do Putina”. Zgoda. Ten sposób opowiadania o historii i polityce jest mi obcy. Nie potrafię i nie chcę tego bronić.

Łukasz Jastrzębski

Idź do oryginalnego materiału