Kaczyński straszy, by przetrwać. Kryzys państwa czy kryzys PiS?

1 dzień temu
Zdjęcie: Kaczyński


„Mamy w tym momencie kryzys naszego państwa” – tym zdaniem Jarosław Kaczyński rozpoczął swoją mowę na konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości w Katowicach. Ton był apokaliptyczny, a diagnoza – dramatyczna. Jednak słuchając prezesa, trudno oprzeć się wrażeniu, iż to nie Polska pogrąża się w kryzysie, ale sam PiS.

Dwudniowy kongres, nazwany z pompą „nowym otwarciem”, miał być dla partii próbą odświeżenia wizerunku i zarysowania wizji przyszłości. W praktyce jednak Kaczyński znów sięgnął po stare, zużyte chwyty: strach, poczucie zagrożenia, wroga zewnętrznego i mesjanistyczną narrację o „obronie polskości”. „To są kryzysy dotyczące przyszłości naszego państwa, jego być albo nie być” – mówił prezes. Kto miałby być sprawcą tego upadku? Oczywiście: Niemcy, Francja i Bruksela.

„Niemcy chcą nam zabrać państwo. Francuzi razem z nimi, nie wiem dlaczego, ale tak” – dodał Kaczyński. W tym zdaniu zawiera się cały sposób myślenia lidera PiS: świat dzieli się na „nas” i „ich”, a wszelkie niepowodzenia to wynik spisku, zdrady lub nacisków obcych. W Katowicach padło wiele słów o suwerenności, ale ani jednego o odpowiedzialności. Ani o tym, iż przez osiem lat rządów to właśnie PiS osłabiał państwo – podporządkowując sobie sądy, media, spółki skarbu państwa i prokuraturę.

Prezes grzmi o „kryzysie gospodarczym”, ale nie wspomina, iż inflacja i zadłużenie rosły najszybciej właśnie wtedy, gdy jego rząd rozrzucał miliardy na programy wyborcze bez pokrycia. Ostrzega przed „kryzysem oświaty”, choć to PiS doprowadził do chaosu w szkołach – likwidując gimnazja, dewastując program nauczania i doprowadzając nauczycieli do frustracji. Mówi o „kryzysie kultury”, ale to jego ludzie przez lata cenzurowali teatry, filmy i wystawy, uznając, co jest „narodowe”, a co nie.

„To są plany Unii Europejskiej, a dokładniej plany Brukseli i Berlina” – tłumaczył Kaczyński, próbując przekonać, iż Polska znów musi się bronić przed zachodnią dominacją. Tymczasem to właśnie polityka PiS doprowadziła do marginalizacji Polski w Europie, do zamrożenia środków z KPO i do utraty wpływu w kluczowych decyzjach unijnych. W imię suwerenności rząd doprowadził do sytuacji, w której Polska stała się samotna – niepodległa w teorii, a w praktyce zależna od kaprysów własnego wodza.

Konwencja w Katowicach miała 128 paneli, setki uczestników i dumnie brzmiące tytuły – o tożsamości narodowej, bezpieczeństwie, konstytucji, mieszkalnictwie. Ale to tylko dekoracja. W rzeczywistości cały przekaz sprowadzał się do jednego zdania: „świat jest przeciwko nam”. Kaczyński próbował nadać temu wymiar filozoficzny, powołując się choćby na przemówienie Donalda Trumpa jako wzór „obrony narodowej suwerenności”. Ale to raczej desperacka próba podpięcia się pod cudzą retorykę niż prawdziwa refleksja nad kierunkiem Polski.

W końcowej części wystąpienia prezes wskazał trzy główne tematy przyszłego programu: służbę zdrowia, bezpieczeństwo i gospodarkę. I tu pojawia się zasadniczy problem – to właśnie te trzy obszary najbardziej ucierpiały w czasie rządów PiS. Służba zdrowia od lat balansuje na granicy zapaści, kolejki do specjalistów biją rekordy, a lekarze masowo wyjeżdżają. Bezpieczeństwo? Afera Pegasusa, wojsko poddane partyjnym czystkom, chaos w MON. Gospodarka? Wystarczy spojrzeć na deficyt budżetowy, by zrozumieć, iż państwo, które rozdawało bez opamiętania, dziś żyje na kredyt.

„To jest kryzys, który już się toczy” – mówił Kaczyński. Trudno się z nim nie zgodzić, tylko iż nie chodzi o Polskę, ale o jego własną partię. PiS jest w kryzysie przywództwa, wiarygodności i pomysłów. A sam prezes, jak generał bez armii, próbuje jeszcze raz poderwać oddziały, które dawno straciły zapał.

Jarosław Kaczyński, polityk niegdyś skuteczny w diagnozowaniu społecznych lęków, dziś wydaje się więźniem własnych obsesji. W Katowicach nie przedstawił wizji Polski, tylko kolejną wersję tego samego mitu – iż naród jest w niebezpieczeństwie, a tylko on wie, jak go ocalić. Problem w tym, iż coraz mniej ludzi w to wierzy.

Idź do oryginalnego materiału