Podczas swojego wystąpienia po posiedzeniu Rady Politycznej PiS, Jarosław Kaczyński gwałtownie zaatakował… Niemcy. Ku zdumieniu swoich partyjnych towarzyszy, którzy byli przekonani, iż prezes będzie mówił o przyszłości partii.
– Plan stworzenia scentralizowanego państwa, co w wypadku Polski sprowadza się w istocie do całkowitego podporządkowania naszego kraju Brukseli. Ale ta Bruksela w tym wypadku nazywa się także Berlin. To, co nie udało się kiedyś zrobić metodami militarnymi, teraz ma być zrobione innymi metodami – grzmiał szef PiS.
– Musimy się temu przeciwstawić i musimy się jednoczyć, to najważniejsza sprawa – przekonywał Kaczyński.
Nikt go jednak nie słuchał. Działacze chcieliby wiedzieć, jak mają się odnaleźć w opozycji. Nie zaś historiozoficznych pogadanek starzejącego się lidera.