Nie żyje Jimmy Carter: 39. prezydent Stanów Zjednoczonych zmarł w niedzielę 29 grudnia w wieku 100 lat. W ostatnich chwilach otoczony był przez najbliższą rodzinę w swoim domu w Plains w Georgii. Na znak żałoby w jego rodzinnym stanie flagi zostały opuszczone do połowy masztu. Prezydent USA Joe Biden ogłosił 9 stycznia dniem żałoby narodowej i wezwał "ludzi z całego świata, którzy podzielają nasz smutek, aby przyłączyli się do nas w tych uroczystych obchodach". Carter zostanie uhonorowany państwowym pogrzebem, zanim zostanie pochowany w swoim rodzinnym mieście Plains. "Aby uhonorować wielkiego Amerykanina, zarządzę oficjalny pogrzeb państwowy w Waszyngtonie dla Jamesa Earla Cartera (...), który oddał całe swoje życie w służbie Bogu i krajowi" - czytamy w oświadczeniu Bidena na stronie Białego Domu.
REKLAMA
Biden żegna Cartera: Biden podkreślił, iż Carter jest wzorem tego, co oznacza żyć życiem pełnym sensu i celu i wspominał go jako drogiego przyjaciela. - W mojej opinii nie tylko Ameryka, cały świat stracił niezwykłego lidera, polityka i człowieka bardzo humanitarnego - mówił prezydent USA. "Przez ponad sześć dekad Jill i ja mieliśmy zaszczyt nazywać Jimmy'ego Cartera drogim przyjacielem. Niezwykłe w przypadku Jimmy'ego Cartera jest jednak to, iż miliony ludzi w Ameryce i na świecie, którzy nigdy go nie spotkali, również go za takiego uważali" - napisał z kolei na portalu X.
Trump o "długu wdzięczności": Z kolei Donald Trump podkreślił, iż Amerykanie są winni byłemu prezydentowi "dług wdzięczności". Wezwał wszystkich do pamiętania o rodzinie Carterów w swoich modlitwach. "Wyzwania, z którymi Jimmy zmierzył się jako prezydent, nadeszły w kluczowym momencie dla naszego kraju. Zrobił wszystko, co w jego mocy, aby poprawić życie wszystkich Amerykanów. Za to wszyscy mamy wobec niego dług wdzięczności"- napisał republikanin na Truth Social.
Zobacz wideo Demokrata Demokracie wilkiem. Wewnętrzny ferment słono kosztował obóz Bidena
Jimmy Carter sprawował najwyższy urząd w USA w latach 1977-1981. Zanim zajął się polityką, był plantatorem orzeszków ziemnych i porucznikiem marynarki wojennej USA. Był jedynym byłym amerykański prezydentem, który dożył stu lat. Do jego najważniejszych osiągnięć należały porozumienia z Camp David z 1978 roku między Izraelem a Egiptem, które przyniosły stabilizację na Bliskim Wschodzie. W 2002 roku został uhonorowany Pokojową Nagrodą Nobla, za działalność na rzecz rozwiązania konfliktów międzynarodowych i propagowanie demokracji i praw człowieka.
Przeczytaj także: "Tajemnicze drony nad USA. Wezwanie do 'wdrożenia specjalnej technologii'".Źródła: CNN, Biały Dom, Joe Biden (X), IAR