Jesteśmy w sytuacji, w której bić się trzeba o każdy głos

10 miesięcy temu

No, cóż. Rok temu Hołownia próbował debaty, a pozostali odmówili twierdząc, iż nie na jego warunkach. Po roku Hołownia musiał na Tuska warunkach maszerować albo nie

Pytałem w Pl2050, czy istnieją takie warunki, na których porozumienie o wspólnej liście byłoby możliwe. Nie istnieją. Oni w kółko powtarzają, iż ich osobna wartość jest cenna. Jakby o tym trzeba było przekonywać np. mnie. Uparli się iść osobno i zmierzają prostą drogą pod próg, ku zadowoleniu i Tuska, i jego twardych wyborców. To samobójcze.

Te dziesięć lub kilkanaście procent ich potencjalnego poparcia podzieli się. Część zagłosuje na KO, ale część nie. Ta twarda część podzieli głosy, zostanie w domu – wybierze źle, bo dobry wybór nie został im dany. I tych głosów zabraknie nam na pewno, bo jesteśmy w sytuacji, w której bić się trzeba o każdy głos, choć liderzy PO wybierają walkę o dyscyplinę i z pełnym wyrachowaniem nazywają ją jednością.

Po triumfie 4 czerwca wszyscy są zadowoleni. Nie czas marudzić, co sam mam w zwyczaju. Ale ja już wiele takich triumfów widziałem. Aż nadto dobrze znam poczucie zawodu po nich i wynikającą stąd depresję w społecznej skali. Umiem liczyć, a przede wszystkim „moc”, którą poczułem wraz z innymi, nie spowodowała, iż liczyć przestałem. Zwycięstwo – jeżeli nastąpi – nie przełamie oporu Dudy z Przyłębską ani nie zapewni legitymacji wystarczająco silnej, by poradzić sobie z reformą, która jest niezbędnym warunkiem powodzenia nowej władzy po PiS.

Nic się nie zmienia w żaden zasadniczy sposób. przez cały czas uczestniczymy w zbiorowym szaleństwie. Ono będzie tylko rosło.

Idź do oryginalnego materiału