"Gazeta Wyborcza" dotarła do dokumentu, który w środę trafił do prokuratorów regionalnych od Jarosława Onyszczuka, dyrektora biura prezydialnego Prokuratury Krajowej.
Polecono im zweryfikować, czy w ich jednostkach były prowadzone dochodzenia w sprawie nielegalnego przejmowania mieszkań, zwłaszcza poprzez wykorzystywanie osób starszych, schorowanych i znajdujących się w trudnej sytuacji finansowej.
Prokuratorzy mają przekazać informacje o aktach oskarżenia, sygnaturach czy treści zarzutów Prokuraturze Krajowej. Zgodnie z poleceniem Adama Bodnara, odpowiedź na te pytania ma zostać udzielona do piątku, 9 maja.
Według źródeł "GW" z poznańskiej prokuratury, ta decyzja jest powiązana z "aferą mieszkaniową" Karola Nawrockiego. Zwracają uwagę na szybkie tempo działań, wyznaczony termin oraz wyrażają obawy, iż sprawa może zostać wykorzystana w ramach trwającej kampanii wyborczej.
Karol Nawrocki i jego afera mieszkaniowa
Przypomnijmy, iż kandydat PiS zapewniał wcześniej, iż posiada tylko jedno mieszkanie, jak wielu Polaków. Okazało się jednak, iż ma dwa. W tej sprawie pojawiło się wiele kontrowersji i nowych informacji.
Kawalerka w Gdańsku miała zostać sprzedana małżeństwu Nawrockich za 120 tys. zł, co potwierdza akt notarialny. Mówił o tym Przemysław Czarnek podczas konferencji prasowej PiS 6 maja. Jednak chwilę później, w wywiadzie na żywo udzielonym Bogdanowi Rymanowskiemu, sam Nawrocki stwierdził, iż przekazywał pieniądze panu Jerzemu przez kilkanaście lat.
– Przekazanie całej kwoty 120 tysięcy wówczas panu Jerzemu Ż. wówczas byłoby zagrożeniem dla jego życia i zdrowia – oświadczył. Skąd miał takie informacje, tego kandydat PiS nie ujawnił.
Jak stwierdził Nawrocki, nabył mieszkanie w sposób legalny, "przekazując panu Jerzemu, zgodnie z umową kupna-sprzedaży, konkretne środki finansowe na przestrzeni 14 lat". – To są lata 2011-2025 – dodał.
Dodatkowo, jak ustalił portal Onet, Karol Nawrocki wraz z żoną Martą przejęli kawalerkę w Gdańsku, zawierając umowę... sami ze sobą. Transakcja odbyła się bez udziału pana Jerzego. Z jednej strony Nawroccy występowali jako pełnomocnicy Jerzego Ż., a z drugiej – jako kupujący. Ostatecznie poinformowali, iż postanowili przekazać to mieszkanie na cele charytatywne.