Jaworzno rusza po reanimacji. Tym razem skutecznie?

1 rok temu

Opisywanie „relacji biznesowych” Rafako i Taurona powoli staje się zajęciem dla encyklopedystów, a objętość wszystkich wydarzeń, zwrotów akcji, komunikatów giełdowych i oświadczeń medialnych prawdopodobnie dawno przekroczyła dokumentację techniczną nękanego awariami kotła w Jaworznie. W telegraficznym skrócie przypominamy jego odsłonę z pierwszej połowy sierpnia.

1. Rafako zarzuca Tauronowi, iż węgiel w Jaworznie nie spełnia wymagań jakościowych (najpierw w medialnych przeciekach, a następnie wszędzie, gdzie tylko może), czemu energetyczny koncern zaprzecza i zarzuca raciborskiej firmie szantaż, którego celem jest zwolnienie 600 mln zł gwarancji bankowych.

2. Mimo tych zaprzeczeń awarii ulega odżużlacz bloku, co sprawia, iż Rafako wzmacnia swoją narrację. Tauron przez cały czas pozostaje przy swoim, ale jednocześnie ze stanowiskami prezesa Taurona Wytwarzanie i spółki celowej Nowe Jaworzno Grupa Tauron żegna się Sebastian Gola, a w tej ostatniej spółce stery przejmuje Paweł Szczeszek, szef całej grupy Tauron.

3. Choć strony sporu obrzucają się w najlepsze „mięsem” (a bardziej węglem i żużlem), to – jak już wielokrotnie bywało – wracają do poszukiwania kompromisu dla dobra „stabilności systemu energetycznego Polski”. najważniejsze jest więc jak najszybsze naprawienie leja odżużlacza i ponowne uruchomienie bloku.

4. Spór mają pomóc rozwiązać mediacje przed Sądem Polubownym przy Prokuratorii Generalnej RP. Chodzi m.in. o ustalenie nowego terminu, do którego Rafako powinno zrealizować prace optymalizacyjne i strojeniowe – w tym testy, próby i pomiary – jaworzniańskiej jednostki. Dotychczasowy, ustalony ugodą z grudnia ubiegłego roku, jest przewidywany na 30 października 2022 r., a wobec awarii i postojów bloku stał się nierealny.

Choć „stare” Jaworzno (po lewej) wybudowano w latach 70. ubiegłego wieku, to przez cały czas sprawuje się lepiej niż to nowe. Fot. Tomasz Elżbieciak

Obszernie tamte wydarzenia, a także kwestie związane z kwestiami zwiany właściciela spółki z Raciborza, opisywaliśmy na naszych łamach w artykule pt. Rafako robi kocioł w Tauronie, a Sołowow przez cały czas czeka.

Warto odnotować, iż wtórne wstrząsy tamtych wydarzeń wytrąciły jeszcze z foteli dwóch wiceprezesów Taurona: Artura Michałowskiego (ds. handlu) oraz Jerzego Topolskiego (ds. zarządzania majątkiem). Koncern z Katowic podtrzymuje więc wśród spółek Skarbu Państwa pozycję firmy z jednym z najmniej stabilnych zarządów.

Blok stoi, strata rośnie

Rozejm w tym konflikcie okazał się jednak bardzo krótkotrwały. Naprawa leja miała zakończyć się do 29 sierpnia, ale cztery dni wcześniej Radosław Domagalski-Łabędzki z porannej czołówki portalu Business Insider zaalarmował, iż z węglem jest przez cały czas problem, co może po uruchomieniu bloku skutkować kolejną awarią. „Pod bokiem rządu ktoś gra bezpieczeństwem energetycznym Polski dla swoich interesów” – stwierdził prezes.

Tego samego dnia Tauron oświadcza, iż Rafako zaprzestało prac naprawczych w Jaworznie, więc zaawansowane w 80 proc. roboty dokończy wykonawca zastępczy. „Nie zamierzamy też wpisywać się w niezrozumiałą grę polityczno-biznesową prowadzoną przez Rafako” – odpowiadał Tauron, powracając do tematu szantażu i 600 mln zł gwarancji bankowych.

Rafako początkowo zaprzeczało i twierdziło, iż przez cały czas prowadzi prace, a działania Tauronu nie zostały zakomunikowane zgodnie z procedurami kontraktowymi. Ostrzegało też, iż nie bierze odpowiedzialności za roboty prowadzone bez swojego nadzoru.

Natomiast w piątek (27 sierpnia) Tauron poinformował, iż finalnie blok ma wrócić do pracy w KSE do 2 września o godz. 23., a jego postój – trwający od 6 sierpnia – uszczupli marżę pierwszego stopnia generowana przez jednostkę łącznie o ok. 285 mln zł.

Wojna informacyjna

Przez miniony weekend Rafako felernego leja już nie naprawiało, ale to nie oznacza, iż w tym czasie próżnowało. Postanowiło bowiem na wtorkowy poranek zwołać konferencję prasową dotyczącą Jaworzna.

„Ujawniamy dokumenty, prezentujemy fakty – demaskujemy nieprawdziwe informacje podawane przez Tauron” – tak Rafako zapowiadało to wydarzenie. Tauron nie zamierzał biernie się przyglądać i tuż przed konferencją poinformował, iż naprawa leja odżużlacza została ukończona, a prace odebrane przez Urząd Dozoru Technicznego, dzięki czemu blok jest przygotowywany do ponownej synchronizacji z siecią.

– Decyzja o wyborze tzw. wykonawstwa zastępczego miała na celu jak najszybsze uruchomienie jednostki – podkreślił Tauron, dodając, iż prace obejmowały naprawę uszkodzonych elementów – niewielkich uszkodzeń w postaci rys i wgnieceń oraz odkształceń.

– To nie pierwsza tego typu awaria kotła bloku 910 MW. Problemy z lejem występowały już w 2021 r. – stwierdził Tauron, chcąc prawdopodobnie dać do zrozumienia, iż miało to miejsce, gdy na jakość węgla Rafako nie narzekało.

Ponadto nim rozpoczęła się konferencja raciborskiej spółki, to poinformowała ona w komunikacie giełdowym, iż otrzymała od Tauronu oświadczenie o rozwiązaniu umowy na prace „eksploatacyjne oraz koordynacyjne”w Jaworznie ze skutkiem na koniec września 2022 r. Umowę tę zawarto 5 sierpnia – z takim terminem obowiązywania, ale wówczas wskazywano, iż „strony wyraziły intencję, aby docelowo umowa obowiązywała na czas nieokreślony”.

Co powie spiek?

Wracając do samej konferencji Rafako. Trwała ona ponad godzinę, a udział wzięli niej dwa prezesi: Radosław Domagalski-Łąbędzki, czyli szef spółki-matki, oraz Łukasz Hołubowski, który kieruje zależnym Rafako Engineering. Pomiędzy nimi na stole znalazł się natomiast „niemy świadek” wydarzeń w Jaworznie, a mianowicie pokaźnych rozmiarów spiek węgla, mający pochodzić z tamtejszego kotła.

Konferencja prasowa Rafako. Od lewej: Łukasz Hołubowski, spiek z Jaworzna, Radosław Domagalski-Łabędzki oraz rzecznik spółki Jacek Balcer. Fot. mat. pras.

Czy z tej konferencji dowiedzieliśmy się czegoś przełomowego? Przede wszystkim znów usłyszeliśmy, iż przyczyną problemów jest węgiel. Rafako zaprezentowało choćby wyniki badań, które miało uzyskać od samego Taurona, wskazujące na przekroczenia norm niektórych składników paliwa. Jednocześnie zaapelowało o przeprowadzenie szczegółowych badań przez Główny Instytut Górnictwa.

Ponadto prezes Domagalski-Łabędzki oceniał, iż energetyczny koncern zdecydował się na „wojnę” z Rafako, co może spowodować zaprzepaszczenie efektów restrukturyzacji spółki – w tym procesu inwestorskiego, w którym chęć przejęcia firmy z Raciborza wyraził Michał Sołowow, czyli najbogatszy Polak. Ponadto niedawno Komisja Europejska niedawno zgodziła się na 100 mln zł pomocy dla spółki, które przyznała jej Agencja Rozwoju Przemysłu.

– Dla spółki to rozwój, powrót do mainstreamu energetyki. Jest cały plan, który Tauron chce teraz nam rozłożyć – oceniał prezes.

Ponadto ocenił, iż Tauron chce poprzez swoje działania w Jaworznie doprowadzić do pociągnięcia gwarancji kontraktowych, aby w ten sposób poprawić kulejące finanse grupy. Do przeprowadzenia testów kończących kontrakt jest potrzebny bowiem węgiel zgodny z wymogami kontraktowymi, zwłaszcza w bloku na parametry nadkrytyczne, a takiego Tauron nie potrafi zapewnić.

Koncern – według Domagalskiego-Łabędzkiego – miał choćby w korespondencji przyznawać, iż nie jest w stanie dostarczać odpowiedniego węgla z uwagi na tzw. siłę wyższą w postaci skutków wojny na Ukrainie dla rynku surowcowego.

Slajd z prezentacji Rafako. Fot. mat. pras.

Natomiast odnosząc się do zakończenia naprawy leja kotła przez wykonawcę zastępczego Domagalski-Łabędzki stwierdził, iż została ona przeprowadzona w uproszczonej technologii, innej niż ta zatwierdzona przez UDT. Rafako miało też proponować taką Tauronowi, ale to – zdaniem raciborskiej spółki – musiałoby skutkować utratą gwarancji leja.

W trakcie trwania konferencji do formułowanych przez prezesa tez na bieżąco na swoim profilu na Twitterze odnosił się Tauron, który oczywiście im zaprzeczał. Podkreślał też m.in., iż prowadzenie prób spalania „węgli granicznych” było obowiązkiem kontraktowym Rafako, a zadaniem „prawidłowo zaprojektowanego, zestrojonego i działającego układu czyszczenia powierzchni ogrzewalnych kotła jest niedopuszczenie do żużlowania i szlakowania podczas jego pracy”.

Przypomnijmy, iż portal WysokieNapiecie.pl ustalił wcześniej, iż feralnego dnia nie uruchomiono zdmuchiwaczy i armatek usuwających zanieczyszczenia z kotła. Nie wiadomo jednak, kto konkretnie ponosi za to odpowiedzialność.

Z kolei odpowiedzi na zarzut Domagalskiego-Łabędzkiego, iż Tauron unika rozmów ramach mediacji, koncern podał, iż przekazał swoje stanowisko Prokuratorii Generalnej RP. Prezes Rafako wyraził nadzieję, iż stanowi to zapowiedź powrotu do rozmów.

Trwa odliczanie

Według stanu na czwartek przez cały czas trwały przygotowania synchronizacji bloku z siecią. Dzień wcześniej lokalny portal internetowy jaw.pl opublikował nagranie, na którym widać parę wodną unoszącą się z chłodni kominowej, co ma wskazywać na to, iż ruszyło uruchamianie jednostki.

Biorąc pod uwagę perypetie związane z tą elektrownią, to unosząca się nad nią para zaczyna być wyczekiwana niczym biały dym podczas konklawe w Watykanie… Choć w przypadku sprawy Jaworzna bardziej na myśl przychodzą już opary absurdu.

W czwartek z biura prasowego Rafako dowiedzieliśmy się jeszcze, iż spółka z Raciborza zdjęła gwarancję z uszkodzonego leja, gdy do wykonania naprawy został skierowany wykonawca zastępczy. Jednocześnie spółka dalej deklaruje gotowość do podpisania nowej umowy z Tauronem, aby wspierać go w eksploatacji jednostki.

– Nasi pracownicy codziennie przychodzą do pracy i są gotowi wesprzeć zamawiającego w uruchomieniu i synchronizacji bloku. Na razie jednak nie zostają dopuszczeni do bloku, ponieważ cofnięto im przepustki. choćby do pobierania próbek węgla nie dopuszczono dziś naszego dyrektora projektu – mówił nam w czwartek Jacek Balcer, rzecznik Rafako.

Inżynierowie do głosu!

Zarówno Tauron, jak i Rafako w komunikacji używają tylko pojęcia „wykonawca zastępczy”. Niemniej w praktyce prace rozpoczęła i zakończyła ta sama firma, którą jest giełdowy Remak-Energomontaż – zmienił się tylko zleceniodawca, z Rafako na Tauron.

– Temat tego leja jest na poziomie majstra lub brygadzisty, a nie prezesów czy koncernów. Uszkodzenia rur w kotle z powodu spadających zanieczyszczeń nie są niczym wyjątkowym i zdarzają się we wszystkich kotłach, choć w Jaworznie ostatnio może częściej niż w innych miejscach – usłyszeliśmy od naszego źródła.

W publikowanej we wtorek prezentacji Rafako podało, iż zła jakość paliwa miała też spowodować uszkodzenie elementów młyna, węglowego, co miało skutkować zdjęciem gwarancji przez jego producenta. Młyny do Jaworzna dostarczała niemiecka firma Loesche. Do momentu publikacji artykułu nie udało nam się uzyskać od niej komentarza do sprawy.

W branży energetycznej kwestia jakości węgla i jego wpływu na jaworznicki blok pozostaje niejednoznaczna – m.in. dlatego, iż nie można tego przesądzić bez pełnych badań paliwa. Te, które pokazało Rafako podczas wtorkowej konferencji, tego nie przesądzają, bo są niepełne – brakuje chociażby ciepła spalania oraz parametrów popiołu.

Slajd z prezentacji Rafako. Fot. mat. pras.

– Na sprawy techniczne powinni się wypowiadać specjaliści. Tymczasem w tej sprawie wypowiadają się menadżerowie, którzy nie są energetykami i specjalistami. Dlatego nie jest to przekonujące. Nie wiemy, ile jest w tym sporze osobistych animozji, ile walk frakcji politycznych. To wszystko dzieje się w środku kryzysu energetycznego, gdy liczy każdy megawat w systemie – powiedział nam fachowiec z branży.

– To wszystko powinni wyjaśnić ludzie z zewnątrz, być może pod egidą UDT, którzy wiedzą o czym mówią. w tej chwili mamy przede wszystkim dyskusję polityczno-biznesowa, a nie techniczną, która wyjaśniałaby wątpliwości związane z tym, dlaczego ten blok nie działa jak powinien. Energetykom to sprawy nie wyjaśnia – dodał.

Ręczne sterowanie?

Pytania powstają też w kontekście ponownego uruchomienia i synchronizacji bloku bez udziału Rafako.

– To dosyć odważne zagranie, ale czy dobrze przemyślane? Mogą blok uruchomić i nim pracować, ale co z automatyką, którą do bloku dostarczyła firma Emerson? Ten blok ma tak zaawansowaną automatykę, iż praktycznie powinno się go dać rade odpalić lub odstawić „na guzik” – podkreślił nasz informator.

– Blok działa w pełnej automatyce, więc bez dostawcy Tauron sobie nie poradzi z obsługą tak wielopoziomowego systemu. jeżeli samodzielnie uruchomi blok i znowu będą problemy, np. kocioł będzie się dalej szlakował, to wtedy górą będzie Rafako – dodał.

Jak wyjaśnił, automatykę bloku trzeba dostroić do węgla. jeżeli jego parametry są bardzo zmienne, takie strojenie jest bardzo trudne. Dlatego jest choćby lepiej wtedy, gdy węgiel jest stale złej jakości niż raz dobrej, a raz gorszej. Przy dużych wahaniach parametrów automatyka bloku może się nie wyrabiać i trzeba programować bloki predykcyjne, które pozwolą przewidzieć zmiany jakości paliwa. Od tego zależy prawidłowe działanie urządzeń związanych z prowadzeniem bloku.

– Przykładowo żeby w systemie zmienić ustawienia regulatorów powietrza, to trzeba mieć do tego uprawnienia. Pytanie więc, czy Emerson przekazał już Tauronowi uprawnienia do wszystkich poziomów sterowania, czy może Tauron zamierza odpalić blok „na pałę”. Wtedy poszczególnymi urządzeniami trzeba by sterować manualnie, gdyby blok nie osiągał odpowiednich parametrów – zastanawia się nasze źródło.

Lepszy rydz niż nic?

Od innej osoby z branży usłyszeliśmy natomiast, iż w dzisiejszych czasach, gdy trudno o idealny węgiel, obie strony powinny wypracować jakiś kompromis.

– jeżeli co 2-3 miesiące będzie potrzebny postój bloku i rewizja kotła, to trudno. Jednak to znacznie lepsza opcja, żeby blok pracował choćby na 500-600 MW niż to, iż nie będzie w ogóle pracował i sytuacja na rynku energii będzie jeszcze trudniejsza niż obecnie. To też lepsza opcja niż przepalanie węgla na blokach klasy 200 MW, które mają niską sprawność. Jesteśmy w ciągłym niedoborze paliw i energii, więc to nie jest czas, żeby brać się za łby – podkreślił.

Nowy blok 910 MW w Elektrowni Jaworzno III. Fot. Tomasz Elżbieciak

Jak już pisaliśmy wcześniej, blok w Jaworznie to swojego rodzaju prototyp, gdzie po raz pierwszy zastosowano dany dobór urządzeń czy rozwiązań. Ponadto Rafako nigdy wcześniej nie było generalnym wykonawcą tak dużych inwestycji. Dlatego tzw. „choroby wieku dziecięcego” w tym przypadku są o wiele bardziej przewlekłe niż w przypadku siłowni o podobnej skali, czyli Kozienic (1075 MW, Enea) czy Opola (2×900 MW, PGE), gdzie bazowano na technologiach kolejno Mitsubishi Hitachi oraz General Electric

Do tego w Jaworznie obie strony okopały się na swoich stanowiskach, przez co spór staje się coraz mniej zrozumiały, a na pewno nie ułatwia to postawienia odpowiedniej diagnozy.

– Być może musimy pogodzić z tym, iż blok 910 MW w Jaworznie nie jest w stanie pracować na wyśrubowanych, projektowych parametrach – przynajmniej obecnie, przy dotychczasowych doświadczeniach z eksploatacji, oraz dostępnym węglu – stwierdził nasz informator.

– Może za 2-3 lata uda się ten blok opanować, może będzie trzeba jeszcze ponieść kolejne koszty związane z poprawkami technicznymi. Czy będzie to jednak bardziej kosztowne dla Taurona i polskiej gospodarki niż straty, które generuje postój Jaworzna? Zwłaszcza, gdy na budowę wydano już ponad 6 mld zł – skwitował.

Idź do oryginalnego materiału