Jarosław Kaczyński w Bydgoszczy. „1 czerwca wykonaliśmy krok w kierunku odzyskania Polski”

1 dzień temu

„Wygrała Polska!” – pod takim hasłem prezes PiS Jarosław Kaczyński objeżdża kraj, dziękując za wybór w wyborach prezydenckich Karola Nawrockiego. W poniedziałkowe, 25 sierpnia popołudnie, lider partii opozycyjnej przyjechał do Bydgoszczy.

Spotkanie z prezesem PiS odbyło się w sali hotelu Qubus, która gwałtownie wypełniła się najwierniejszymi sympatykami partii, nie zabrakło także czołowych polityków formacji: posłów Łukasza Schreibera, Bartosza Kownackiego, Joanny Borowiak i Pawła Szrota, obecni byli radni sejmiku województwa Jarosław Wenderlich i Radosław Kempinski, ale także radna miejska Grażyna Szabelska oraz eurodeputowany Kosma Złotowski.

Nim prezes Kaczyński pojawił się na mównicy, to przed sceną stanęła jedna z sympatyczek rządzącej partii z napisem na tekturze „Jarek, won z Bydgoszczy!”, co spotkało się z wrogością sympatyków na sali, którzy wyrwali transparent, a sama kobieta musiała opuścić salę, po czym, gdy próbowała ponownie na nią wejść, to już nie miała takiej możliwości.

Jarosław Kaczyński w Bydgoszczy. „Na organizację spotkania nie było zbyt wiele czasu”

– Pamiętajmy o tym, iż udało nam się zatrzymać plan osób, które chciały wsadzić do Pałacu Prezydenckiego osobę, która tak naprawdę byłaby zastępcą w tej chwili obowiązującego premiera – mówił prowadzący imprezę (chodziło o Rafała Trzaskowskiego, który był kontrkandydatem Karola Nawrockiego w drugiej turze wyborów prezydenckich – dop. red.). Przypomniał, iż sukces Nawrockiego w wyborach prezydenckich nie byłby możliwy, gdyby nie Jarosław Kaczyński. Jeszcze przed wejściem na salę prezesa PiS, tłum gromko skandował „Jarosław, Jarosław” i wymachiwał biało-czerwonymi chorągiewkami.

Bydgoszcz była kolejnym miastem na trasie podróży prezesa PiS po Polsce. Tylko wcześniej – wspominał konferansjer – Kaczyński gościł m.in. w Szczecinie, Opolu, Rzeszowie, a wprost z grodu nad Brdą pojechał na kolejne spotkanie z mieszkańcami, jakie miało miejsce w Gdańsku. – Na organizację spotkania w Bydgoszczy nie było zbyt wiele czasu – podkreślał prowadzący, wychwalając parlamentarzystów z Bydgoszczy, którzy zaangażowali się w przygotowanie wydarzenia. Na sali cieszono się z wysokiej frekwencji i to mimo tego, iż trwa ostatni tydzień wakacji, a i data spotkania – poniedziałkowe popołudnie (16:00) nie były sprzyjającymi czynnikami.

Jeszcze zanim prezes wyszedł na mównicę, prowadzący wydarzenie mówił do zgromadzonej widowni:

1 czerwca wykonaliśmy pierwszy krok w kierunku odzyskania Polski, a przed nami równie długa i równie żmudna droga do wygranej w najbliższych wyborach parlamentarnych. Nie możemy się zatrzymywać.

Po tych słowach, głos zabrał Jarosław Kaczyński, który podziękował za zaangażowanie w kampanię prezydencką Karola Nawrockiego, którego sukces – jak mówił – był sukcesem ludzi, którzy się w nią zaangażowali i przyczynili się do tego sukcesu. – To było coś, co naszym przeciwnikom wydawało się niemożliwe, bo oni dysponują wszystkim, a my bardzo niewielką częścią mediów i własną wiarą, siłą, formacją polityczną, iż my możemy wygrać – powiedział, przyznając, iż Rafał Trzaskowski w poprzednich wyborach zdobył choćby bardzo dobry wynik. – Mimo to wygraliśmy i za to wszystko dziękuję – dodał.

Jarosław Kaczyński w Bydgoszczy. Mówił o zagrożeniach i rządzie, który nie nadaje się do niczego

– jeżeli chcemy zwyciężyć, to musimy wiedzieć dlaczego i jakie mamy oczekiwania – zaczął dalej i mówił o zagrożeniach, jakie wiszą nad krajem, a które mogą zostać uchylone tylko wtedy, gdy wygra formacja, na czele której stoi. Wśród tych niebezpieczeństw, Kaczyński jako pierwsze wymienił widmo i groźbę konfliktu zbrojnego – wojny. Powoływał się na wypowiedzi niektórych wojskowych z USA, którzy mówili, iż taki konflikt może wybuchnąć w przedziale od półtora roku do pięciu lat. Jak można się przeciwstawić temu? – Jest tylko jedna metoda – odstraszenie, a takich agresorów od tysiąclecia może odstraszyć tylko i wyłącznie siła – argumentował Kaczyński. Jak dodawał, po upadku Związku Radzieckiego, przeciętne wydatki na zbrojenia w Europie Zachodniej wynosiły prawie 6% PKB, a dzisiaj są poniżej 2%. – Żaden kraj, poza Polską, nie przekracza 3% wydatków. Ten stan zmienia się, posuwa się to bardzo, bardzo powoli do przodu – nie ukrywał i przypomniał, iż nasz kraj musi się zbroić i jeszcze raz zbroić. – W czasie naszych rządów zmieniliśmy styl podejścia do sił zbrojnych, wielu polityków wierzyło w to, iż jeżeli wydamy 2% PKB, to już będzie dobrze, jak zakupimy kilka nowoczesnych helikopterów, to będzie to coś ważnego dla naszej obrony, ale ten styl zmieniliśmy – powiedział i dodał, iż wtedy zdecydował się na wejście do rządu Mateusza Morawieckiego, gdzie był wicepremierem ds. bezpieczeństwa. Krytykował rząd, który – w jego ocenie – tylko deklarował kontynuację działań poprzedników, ale zakupy na obronność są obcinane, a wydatki mogą spaść radykalnie. – Wojna na Ukrainie pokazała, iż front wygląda dzisiaj zupełnie inaczej, niż to wyglądało – podkreślił i dodał: – Nikt nie przewidywał, iż będzie tak ogromna liczba dronów. Znowu wbił szpilę w rząd, krytykując działania po tym, jak spadł dron na Lubelszczyźnie, a w kraju nie ma infrastruktury antydronowej. – Zdjęto ją, nie została przywrócona – mówił dalej.

Kaczyński mówił też o „wojnie ekonomicznej w naszym kraju”. – To wszystko, co nam narzuca Unia Europejska, a w szczególności Niemcy, to już jest wojna – dodał, wskazując za jeden z elementów tej „wojny” opłaty energetyczne, straszył wejściem w życie umowy Mercosur, która ma być zagrożeniem dla rolnictwa. – Jeśli to wszystko na nas spadnie, jeżeli będziemy zubożali przez przymusowe ocieplanie domów, to będziemy w niezwykle trudnej sytuacji – podkreślał. Przypomniał, iż Polsce próbuje się „wcisnąć” wejście do strefy euro, a – jak mówił dalej – złotówka jest walutą konstytucyjną, a wprowadzenie euro ma obniżyć obywatelom stopę życiową, a i gospodarka może ponieść na takim kroku duże straty. – Euro jest tak silną walutą, iż tylko Niemcy na tym korzystają, a traci na tym np. Holandia, co wskazują ekonomiści – przyznawał i jako drugi przykład podawał Finlandię, która przed wejściem do strefy euro, była bogatszym krajem od Szwecji, a po wejściu do niej, Finowie są biedniejsi od Szwedów.

Nie mogło też zabraknąć mowy o wojnie hybrydowej, przy czym mówił tylko krótko o tym, co dzieje na wschodniej granicy, a mocno skupił się na zachodniej granicy i perspektywie paktu migracyjnego, który Polskę – jak podkreślał – otworzy na cudzoziemców, których Polska nie chce. – Oni (rząd – red.) zapierają się, iż tego nie ma, iż się na to nie zgodziliśmy, iż przyjęliśmy Ukraińców. To nieprawda, to potężne zagrożenie – zaznaczał, a jako wojnę hybrydową wskazywał „operację prowadzoną z Niemiec”, a która ma na celu rozbicie tożsamości narodowej Polaków. Jak dodawał, obecny rząd do niczego się nie nadaje.

Jarosław Kaczyński w Bydgoszczy. Mobilizował partię przed wyborami parlamentarnymi w 2027 roku

Jak PiS chce zatrzymać te zagrożenia? Kaczyński widzi to prosto – tylko poprzez wygraną w wyborach parlamentarnych, które odbędą się w 2027 roku. – Trzeba dążyć do zbudowania nowego układu, to natarcie trwa. Pierwszy przyczółek stworzyliśmy, mamy prezydenta, który idzie do przodu – mówił na zakończenie, podkreślając, iż Polsce potrzebna jest nowa Konstytucja, wyliczał, iż w obecnej kadencji próbuje się unicestwić opozycję, a praworządność jest ciągle łamana, dodawał, iż w kraju potrzebne są dobre i sprawiedliwe sądy.

Mimo wszystko nadzieja jest. Partia, którą rządziła i pokazała, iż umie rządzić, ma kadry, ludzi, którzy znają świat, mają kontakty, to nasza partia. Stawka na Prawo i Sprawiedliwość jest jedyną, iż nasz kraj może się zmienić

– zakończył Kaczyński, którego wystąpienie trwało niemal 50 minut, a po jego zakończeniu prezes przez kilkadziesiąt minut robił zdjęcia z sympatykami.

Idź do oryginalnego materiału