Jak przed II wojną światową! Trump zostawia Ukrainę Putinowi a Polskę wystawia na śmiertelne niebezpieczeństwo.

6 godzin temu
Zdjęcie: Jak przed II wojną światową! Trump zostawia Ukrainę Putinowi a Polskę wystawia na śmiertelne niebezpieczeństwo.


Przez wiele miesięcy Stany Zjednoczone powtarzały, iż będą wspierać Ukrainę „tak długo, jak będzie trzeba”. To hasło stało się symbolem zachodniej determinacji, a Waszyngton – gwarantem bezpieczeństwa Kijowa. Dziś jednak coraz wyraźniej widać, iż była to obietnica bez treści. Jak trafnie pisze Edward Lucas, Zachód – z USA na czele – najpierw przestraszył się Putina, a potem zwyczajnie się Ukrainą znudził.

Kluczowy moment nastąpił jesienią 2022 roku. Administracja Joe Bidena uznała wówczas, iż istnieje choćby 50-procentowe ryzyko użycia przez Rosję taktycznej broni jądrowej w przypadku ukraińskich sukcesów na froncie. Zamiast potraktować ten szantaż jako blef i odpowiedzieć zdecydowanie, Waszyngton cofnął się mentalnie. Strach przed atomową eskalacją zamienił się w polityczny paraliż. Ameryka przestała dostarczać Ukrainie uzbrojenie, które mogłoby przesądzić o zwycięstwie, ograniczając pomoc do poziomu „wystarczającego, by nie przegrać za szybko”.

W praktyce oznaczało to nową, niepisaną strategię: Ukraina miała walczyć, ale nie wygrać. Miała krwawić, ale nie doprowadzić do załamania rosyjskiego systemu władzy. Dla amerykańskich decydentów pełna klęska Rosji była zbyt ryzykowna – mogła oznaczać chaos, wojnę domową, „luźne” głowice nuklearne i nieprzewidywalne skutki gospodarcze. Stabilna, choćby jeżeli imperialna Rosja, wydała się im wygodniejsza niż nieznana przyszłość po Putinie.

Najbardziej cyniczny wymiar tej polityki ujawnił się w 2023 roku. To wtedy Zachód – przy aktywnym udziale USA – popchnął Ukrainę do letniej ofensywy, nie zapewniając jej odpowiedniego sprzętu, amunicji ani przewagi powietrznej. Była to operacja, jakiej żadna zachodnia armia nie przeprowadziłaby własnymi siłami w takich warunkach. Efekt był tragiczny: setki tysięcy zabitych, rannych i trwale okaleczonych Ukraińców, stracone pokolenie i ogromna trauma społeczna. Cena została zapłacona w Kijowie, Charkowie i Bachmucie – nie w Waszyngtonie.

Dziś sytuacja staje się jeszcze bardziej brutalna. Administracja Donalda Trumpa – wracająca do władzy z hasłami „realizmu” i „dealów” – naciska na Ukrainę, by w ciągu dni zgodziła się na oddanie części swojego terytorium. To już nie jest ukryta kapitulacja, ale otwarty dyktat. Ameryka, która wcześniej zachęcała Ukrainę do walki o wolność, demokrację i suwerenność, teraz sugeruje, iż sprawiedliwość, reparacje i rozliczenie zbrodni wojennych są „nierealistyczne”.

Jeszcze kilka lat temu Ukraina była dla Ameryki modnym symbolem. Niebiesko-żółte flagi, poruszające przemówienia Zełenskiego, memy z frontu i poczucie moralnej wyższości Zachodu. Pomaganie Ukrainie dobrze wyglądało – politycznie i medialnie. Ale wojna okazała się dłuższa, droższa i bardziej skomplikowana, niż oczekiwano. A amerykańska cierpliwość, jak się okazało, ma bardzo krótki termin ważności.

Za tą zmianą stoją nie tylko strach i zmęczenie, ale także czysty egoizm. USA nie chciały ponosić realnych kosztów gospodarczych wojny: naprawdę twardych sankcji, konfiskaty rosyjskich aktywów czy długofalowego finansowania ukraińskiego przemysłu zbrojeniowego. Część amerykańskich elit już dziś widzi w „powojennej Rosji” atrakcyjny rynek i przyszłe zyski. Moralność przegrała z kalkulacją.

W efekcie Ameryka wysłała światu sygnał, który Putin doskonale zrozumiał: Zachód nie ma determinacji, by doprowadzić sprawę do końca. Każdy kolejny gest słabości tylko utwierdzał Kreml w przekonaniu, iż warto iść dalej. Wojna trwa, bo agresor widzi, iż druga strona woli „zarządzać konfliktem” niż go zakończyć.

Dla Ukrainy oznacza to jedno: utratę złudzeń. Kijów nie liczy już ani na Waszyngton, ani na europejskie stolice. Priorytetem stało się przetrwanie i samowystarczalność, bo alternatywą jest fizyczna likwidacja państwa. A dla Ameryki? Utrata wiarygodności. jeżeli nie była gotowa bronić Ukrainy wtedy, gdy miała po swojej stronie silnego, zdeterminowanego sojusznika, to dlaczego ktokolwiek miałby uwierzyć w jej gwarancje jutro?

Historia zapamięta, iż Stany Zjednoczone nie przegrały tej wojny militarnie. Przegrały ją moralnie i politycznie. I to jest porażka, której nie da się przykryć żadnym „realizmem” ani żadnym „pokojowym kompromisem”.

Historia zapamięta też, iż Kaczyński, Nawrocki i Ziobro wystawili Polskę i sprowadzili tu wielkie zagrożenie. Wojną. Ta może się rozpocząć już za rok lub dwa.

Idź do oryginalnego materiału