Jak nie drzwiami to oknem. „Transpłciowy” projekt lewicy przygotowywany po cichu

19 godzin temu

Identyfikująca się jako „ministra” Katarzyna Kotula przyznała, iż nie zamierza informować opinii publicznej na temat postępów w pracy nad rządowym projektem o „uzgodnieniu płci”. Równocześnie lewicowi parlamentarzyści i organizacje LGBT+ pracują nad własnymi rozwiązaniami.

Minister ds. równości podczas posiedzenia Parlamentarnego Zespołu do spraw Równouprawnienia Społeczności LGBT+ przyznała, iż „okres kampanii to nie najlepszy czas na rozpoczynanie dyskusji na temat praw osób transpłciowych”. Dlatego też postanowiono, iż o pracach nad rządowym projektem dotyczącym tzw. uzgodnienia płci, nie będzie się informować mediów.

„Rozmawiamy o rządowym projekcie ustawy o uzgodnieniu płci. Dlaczego o nim nie mówimy publicznie, dlaczego o nim nie mówimy w mediach? Ponieważ podjęliśmy decyzję, iż do końca kampanii prezydenckiej i do końca procesu związanego z ustawą o związkach partnerskich nie chcemy o tym mówić” – mówiła Kotula.

Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, równocześnie realizowane są prace nad wspólnym projektem posłów Lewicy, KO, Polski 2050 i organizacji LGBT. Do Sejmu wpłynęła już petycja w tej sprawie Stowarzyszenia Tęczowi Społecznicy.

Celem projektu jest ułatwienie i sformalizowanie procedury tzw. uzgodnienia płci. Dotychczas państwo polskie akceptuje płeć uznaniową, wyłącznie jeżeli dana osoba zdecydowała się pozwać swoich rodziców. Procedura została wypracowana w latach 90. XX wieku wskutek serii orzeczeń Sądu Najwyższego.

Teraz ma się to zmienić. Jak informuje „Rz”, petycja, która właśnie wpłynęła do Sejmu, przewiduje uznanie zadeklarowanej płci w tzw. postępowaniu nieprocesowym w sądach. Homo-aktywiści zobowiązują Ministerstwo Sprawiedliwości do wyznaczenia do tego celu specjalnych sądów okręgowych.

Decyzje miałyby podejmować placówki w Katowicach, Łodzi, Warszawie i Gdańsku. „Uzgodnienie płci” miałoby nastąpić w ciągu trzech miesięcy od złożenia wniosku na podstawie m.in. załączonej do niego dokumentacji medycznej i opinii biegłych. Tekst nie wspomina o wymogach w postaci interwencji chirurgicznej.

Źródło: rp.pl
PR

Katarzyna Kotula. Kim jest aborcjonistyczna „ministra” ds. równości?

Idź do oryginalnego materiału