„Jak kraść, to miliony” – czyli krótka instrukcja robienia interesów po pisowsku

2 tygodni temu
Zdjęcie: „Jak kraść, to miliony” – czyli krótka instrukcja robienia interesów po pisowsku


Kto powiedział, iż polityka nie popłaca? W Polsce pod rządami PiS polityka nie tylko popłaca – ona się zwraca z grubym procentem, najlepiej jeszcze zanim cokolwiek zainwestujesz. jeżeli masz odpowiednich kolegów, to choćby nie musisz specjalnie umieć robić PR – wystarczy, iż umiesz odbierać telefon.

Poznajcie R4S, czyli agencję „Relations for Srebrniki”, założoną przez Adama Hofmana – tego samego, który kiedyś latał tanimi liniami z Madrytu, żeby nabić kilometrówkę jak pelikan żabę. Kiedy PiS wygrał wybory, Hofman – jak przystało na człowieka z wizją – zrozumiał, iż złote czasy właśnie nadeszły. I iż teraz prawdziwy patriota nie trzyma ręki na sercu, tylko w państwowej kasie. Bo wiecie, firma Hofmana i jego ekipy wzięła się za „zarządzanie kryzysowe” – a wiadomo, jak ktoś dobrze zna tych, co ten kryzys właśnie wywołują, to zarządzanie nim jest dużo prostsze. Zamiast się produkować, wystarczy wysłać SMS-a do odpowiedniego ministra: „Hej, ziomek, trochę nam tu PR siada, coś możesz?”.

Jak się okazuje, państwowe spółki nie żałowały grosza – od KGHM, przez Polfę, aż po Zakłady Chemiczne Police. Setki tysięcy złotych za „monitoring mediów”, „spotkania z politykami” i inne rzeczy, które w normalnej firmie robi sekretarka w przerwie na kawę. A w Polsce pisowskiej? Proszę bardzo, 190 tysięcy z Polfy, 775 tysięcy z Polic, 144 tysiące z Holdingu Obronnego… W końcu jak kryzys, to nie ma co oszczędzać.

No ale przecież R4S to nie zwykła agencja. To agencja „bliska władzy” – jak sami o sobie mówią, znają mechanizmy polityczne. Co to znaczy? Że nie muszą się specjalnie trudzić, żeby zdobyć klienta. Klient sam przyjdzie, jak dowie się, iż pan Adam potrafi zadzwonić tam, gdzie inni choćby nie mają numeru. Zresztą, jak przyznał Hofman, firma jest „najlepiej prześwietloną prywatną spółką w Polsce”. Pewnie dlatego, iż CBA zaglądało im w papiery z takim samym zaangażowaniem, jak ja zaglądam do lodówki o trzeciej nad ranem – niby patrzę, ale żeby coś znaleźć, to już niekoniecznie.

Operacja „Argon” CBA miała pokazać, jak to się w Polsce robi biznes na politycznych koneksjach. Ale, jak to u nas bywa, zamiast spektakularnych zatrzymań, skończyło się na raportach, które panowie z R4S uznali za „dowód ich niewinności”. Taki standard – jak cię złapią za rękę, mówisz, iż to nie twoja ręka. A jak już musisz coś przyznać, to tłumaczysz, iż „to nie znajomości, to świetna oferta i profesjonalizm”. Oczywiście, kto by w to nie wierzył?

Nie zapominajmy, iż to nie są przypadkowi ludzie. Hofman to specjalista od kampanii „totalnej” – czyli takiej, w której nie bierze się jeńców. Jak trzeba, to i żonie w samolocie zrobi się awanturę z obsługą, żeby na kilometrówkach więcej wpadło. A potem hop! – już nie poseł, ale za to szczęśliwy przedsiębiorca. W końcu w PiS obowiązuje zasada: jak cię wyrzucą z partii, to najwyżej założysz spółkę i dalej będziesz doił budżet – tylko już z drugiej strony.

Idź do oryginalnego materiału