
Europejska Unia Nadawców (EBU) zdecydowała, iż Izrael weźmie udział w przyszłorocznym Konkursie Piosenki Eurowizji w Wiedniu. Udział potwierdził również izraelski nadawca KAN. Decyzja wywołała natychmiastową reakcję kilku państw, które uznały ją za niedopuszczalną i ogłosiły bojkot wydarzenia.
Austria, jako organizator, apeluje do nadawców o zmianę decyzji. Minister spraw zagranicznych Beate Meinl-Reisinger podkreśliła, iż Eurowizja — a szerzej sztuka — „nie są odpowiednimi obszarami do nakładania sankcji”.
Islandia, Holandia, Hiszpania i Irlandia rezygnują z udziału
Jako pierwsza decyzję o wycofaniu podjęła Islandia. Jej nadawca publiczny RUV uznał, iż udział w konkursie po dopuszczeniu Izraela „nie byłby ani radosny, ani spokojny”.
Holenderski AVROTROS również ogłosił rezygnację. W obszernej deklaracji zwrócono uwagę na „poważne cierpienie humanitarne w Strefie Gazy”, „tłumienie wolności prasy” oraz „ingerencje polityczne” podczas poprzedniej edycji Eurowizji. Wskazano, iż są to działania sprzeczne z fundamentalnymi wartościami nadawcy.
Do bojkotu dołączyły także Hiszpania i Irlandia. Według nieoficjalnych doniesień lista państw rozważających wycofanie przez cały czas rośnie.
Polska pozostaje w konkursie
Telewizja Polska poinformowała, iż nie przyłączy się do bojkotu. W oświadczeniu wskazano, iż Eurowizja „wciąż ma szansę stać się przestrzenią, którą wypełnia muzyka — i tylko muzyka”, a TVP chce dać konkursowi tę szansę.
Decyzja wywołała falę krytyki w mediach społecznościowych. Internauci piszą o „kompromitacji”, „hańbie” i „hipokryzji”, oskarżając nadawcę o akceptowanie polityki Izraela wobec Palestyńczyków. Podkreślają również, iż Eurowizja od dawna nie jest konkursem apolitycznym.
Głos zabrała także Sasha Strunin, była reprezentantka Polski. W rozmowie z Pudelek.pl stwierdziła, iż dopuszczenie Izraela w obliczu katastrofy humanitarnej w Gazie jest „bolesną hipokryzją” i wyraziła szacunek dla państw, które zdecydowały się na bojkot.







