Urzędujący od stycznia prezydent USA kolejny raz zatrząsł światem. Absurdalnie wysokie cła na towary importowane z Chin najprawdopodobniej przełożą się na podwyżki cen w amerykańskich sklepach, a eksperci i giełdowi inwestorzy nerwowo liczą, o ile spadną zyski firm technologicznych. Największa uwaga w tej kwestii koncentruje się w tej chwili na Apple.
Za przywódcą Stanów Zjednoczonych nie sposób nadążyć. Podejmowane przez niego decyzje w ciągu minut odbijają się na wykresach giełdowych indeksów i pojedynczych firm. Ruchy cen spółek technologicznych są dziś bardziej nieprzewidywalne niż kiedykolwiek wcześniej, ale co najgorsze, chwilowe kaprysy głowy amerykańskiego państwa mają wpływ na finansowy dobrostan nas wszystkich.
Gdy my zastanawiamy się kiedy to szaleństwo wreszcie się skończy, analitycy i ekonomiści starają się oszacować o ile dokładnie podrożeje w najbliższym czasie elektronika użytkowa, od której zdążyliśmy się w ciągu ostatnich kilku lat uzależnić. Prędzej czy później przyjdzie bowiem czas na kolejną wymianę telefona, laptopa, tabletu czy smartwatcha, a jak wiemy praktycznie każdy z tych sprzętów ma spodzie nadruk "Made in China".iPhone w cenie kilkunastu tysięcy złotych?
Większość obserwatorów rynku zastanawia się, co w zaistniałej sytuacji zrobi Apple. Z jednego z ostatnich wpisów Daniela wiemy, iż póki co firma zatowarowała swoje lokalne magazyny, by móc jak najdłużej sprzedawać urządzenia sprowadzone do Stanów jeszcze zanim import obłożono horrendalnie wysokim cłem. Zapasów nie wystarczy jednak na długo, biorąc pod uwagę, iż klienci Apple także zdają sobie sprawę, iż czas na wymianę sprzętu na nowszy model jest właśnie teraz. Drakońskie stawki taryf w zamyśle prezydenta USA mają sprawić, by producenci, którzy dekady temu przenieśli swoje fabryki na Daleki Wschód powrócili do kraju i dali pracę miejscowym specjalistom. Problem jednak w tym, iż wysoce zaawansowany zakład składający iPhone'y to nie przysłowiowa fabryka gwoździ, którą bez większych problemów można gwałtownie ulokować w niemal dowolnym miejscu. https://dailyweb.pl/apple-szykuje-iphonea-ktorego-nie-widac-szklana-wizja-2027/ Apple ma ciężki orzech do zgryzienia. Część analityków jest zdania, iż przeniesienie produkcji do USA jest nierealne choćby z tego powodu, iż na miejscu brakuje wykwalifikowanych pracowników, nie ma niezbędnej infrastruktury, która w Chinach czy Wietnamie budowana i udoskonalona była latami. W raporcie do którego dotarła CNN, analityk Dan Ives pokusił się o wyliczenie potencjalnej ceny iPhone'a wyprodukowanego w Stanach Zjednoczonych. Według jego obliczeń, taki telefon kosztowałby 3500 dolarów, co oznacza, iż Amerykanie musieliby zapłacić ponad trzy razy tyle, co obecnie. Zaoferowanie telefona w takiej cenie mijałoby się oczywiście z celem, bo nie sądzę, by ktokolwiek takie urządzenie kupił. Co więcej, według Ivesa, przeniesienie choćby 10% mocy produkcyjnych do USA kosztowałoby Apple 30 miliardów dolarów.