Cenzura 2.0: rząd szykuje ustawę o blokadach treści w internecie
W polskim internecie może pojawić się nowy mechanizm, który krytycy określają mianem „cenzury 2.0”. Projekt ustawy przewiduje, iż prezes Urzędu Komunikacji Elektronicznej (UKE) będzie miał prawo wydawać administracyjne nakazy blokady treści – bez udziału sądu i w trybie błyskawicznym.
Prezes UKE jako „główny cenzor”?
Zgodnie z propozycją, Przemysław Kuna, nowy prezes UKE nominowany przez Donalda Tuska, otrzyma „kompetencje cenzorskie”. W praktyce oznacza to, iż redakcja czy twórca internetowy mogą dowiedzieć się o zablokowaniu materiału dopiero po fakcie.
Wnioskować o blokadę będą mogły m.in. policja, prokuratura, ABW, CBA, KAS, Straż Graniczna, żandarmeria wojskowa, sanepid i inspekcja handlowa. Nakaz usunięcia treści ma być wydawany w terminie od dwóch dni do dwóch tygodni.
Brak sądowej kontroli i gwarancji procesowych
Największe kontrowersje budzi fakt, iż z projektu wyłączono mechanizm sądowego wstrzymywania decyzji. Twórca, który nie zgadza się z decyzją, będzie mógł odwoływać się do sądu na własny koszt – ale choćby jeżeli sprawa potrwa miesiącami, treść pozostanie usunięta.
Co więcej, ustawa usuwa najważniejsze gwarancje z Kodeksu Postępowania Administracyjnego. Strona nie ma realnego udziału w postępowaniu, a urzędnik nie musi zbierać pełnego materiału dowodowego.

Tusk chce wprowadzić ustawę o cenzurze w sieci
Naloty i kontrole w firmach
Projekt przewiduje również, iż kontrolerzy będą mogli wchodzić do serwerowni i biur firm, żądać dostępu do maili, dokumentów czy systemów informatycznych. W przypadku odmowy współpracy – na miejsce można wezwać policję.
Kary dla platform i efekt mrożący
Dodatkowo projekt przewiduje kary finansowe sięgające choćby 6% światowego obrotu dla platform internetowych. Krytycy ostrzegają, iż takie przepisy zmuszą koncerny do prewencyjnego kasowania treści, aby uniknąć wysokich sankcji.
Obawy budzi też szeroki i nieprecyzyjny katalog treści zakazanych. Ustawa może pozwolić na blokowanie nie tylko dezinformacji czy zniesławień, ale także materiałów oceniających działania władzy lub wyczerpujących znamiona czynu zabronionego.
„Hasła o praworządności, a praktyka – cenzura”
Autorzy krytykują, iż rząd, który doszedł do władzy pod hasłami obrony praworządności, teraz wyłącza sądy z procedury. Sędzia ma jedynie dostosować się do decyzji urzędnika, a blokada treści działa natychmiast.
Podsumowanie
Projekt ustawy o blokadach treści daje urzędnikom potężne narzędzia do kontroli internetu w Polsce. Brak realnej kontroli sądowej, możliwość natychmiastowego usuwania treści i wysokie kary dla platform mogą sprawić, iż w praktyce będzie to narzędzie cenzury – określane już dziś jako „Cenzura 2.0”.
-
Cenzura 2.0: rząd chce usuwać treści w internecie bez sądu
-
Prezes UKE jako cenzor? Nowa ustawa o blokadach treści budzi grozę
-
Internet pod kontrolą: kary i natychmiastowe blokady w nowym projekcie ustawy