„Instytucje jednak czuwają”. UOKiK ściga gigantów za ekościemę

15 godzin temu

Czy to koniec ekościemy zwanej „greenwashingiem”? Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta (UOKiK) wziął pod lupę przekaz firm, które podają się za proekologiczne. „Zeroemisyjny”, „neutralny dla środowiska”, „zielona flota” – to komunikaty, które mogą opierać się na niepełnych danych lub dotyczyć wycinka działalności danej firmy. Z kolei hasło „sadzimy drzewa” może nie informować jasno i konkretnie o zasadach, na jakich to sadzenie się odbywa.

UOKiK informuje, iż stawia zrzuty po raz pierwszy i robi to w ramach naruszenia zbiorowych interesów konsumentów, zarzucając spółkom wprowadzenie w błąd. Przedsiębiorstwa mogą stracić 10 proc. obrotów za każdą nieuczciwą praktykę.

Dostawcy paczek udają ekologicznych? Prezes UOKiK: to nie mogą być puste obietnice

Greenwashing lub inaczej „ekościema” to forma marketingu, mająca przedstawić firmę jako przyjazną środowisku. Służy to przede wszystkim zwiększaniu sprzedaży, wykorzystując swego rodzaju modę na ekologię. W praktyce takie działania z ochroną środowiska, klimatu czy planety nie mają wiele wspólnego. Ta praktyka stała dziś się chlebem powszednim. Zdaniem specjalistów nie oznacza to, iż społeczeństwo powinno przejść nad tym do porządku dziennego.

– Zielone hasła nie mogą być pustymi obietnicami. jeżeli firma deklaruje, iż działa ekologicznie, musi to potwierdzić faktami, a nie kreatywnym liczeniem emisji CO₂, sprytnymi hasłami malującymi każdy przekaz na zielono czy akcjami, które tylko pozornie wspierają środowisko. Konsument ma prawo wiedzieć, co naprawdę kryje się za jego wyborem i oczekuje uczciwości, a nie ekościemy – wyjaśnia prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

W związku z tym prezes UOKiK postawił czterem spółkom zarzuty stosowania greenwashingu. Dotyczy to firm: Allegro Polska, DHL eCommerce Poland, DPD Polska i InPost.

– Czterem dostawcom paczek postawiliśmy pierwsze zarzuty greenwashingu – mówi Małgorzata Cieloch, rzeczniczka prasowa UOKiK, zapytana o sprawę przez SmogLab.. – Naszym zdaniem ich klienci, zachęcani ekologicznymi hasłami, mogli wybierać konkretne formy dostawy, wierząc, iż wspierają środowisko. Jak pokazuje zebrany przez nas do tej pory materiał – rzeczywistość była niestety inna. Konsumenci mogli więc zostać wprowadzeni w błąd – zaznacza Cieloch w rozmowie z redakcją.

UOKiK precyzuje, jakie akcje wzbudziły wątpliwości. To m.in. „zielone dostawy”.

– O ekologiczności przesyłek nie może świadczyć wyłącznie informacja o rozbudowie floty niskoemisyjnej, stopniowo zastępującej samochody spalinowe. Komunikaty na temat proekologicznych cech pojazdów elektrycznych muszą być jasne i precyzyjne oraz odnosić się do całego cyklu życia tych pojazdów. Warto dodać, iż w polskich warunkach nie istnieje realna możliwość zasilania elektrycznej floty samochodowej w sposób zeroemisyjny, jeżeli pojazdy ładowane są w ogólnodostępnych stacjach. choćby jeżeli przesyłka trafia do klienta samochodem elektrycznym, to sam pojazd ładowany jest prądem pochodzącym w ponad 60 proc. z węgla. Konstruując przekazy dotyczące ekologiczności transportu nie można wprowadzać w błąd – wyjaśnia szef UOKiK-u.

„Akcja sprowadzała się do postawienia pięciu uli na dachu siedziby”

Na tym jednak nie koniec.

Urząd podaje przykład, gdy na jednym z automatów paczkowych zamieszczono hasło: jeden paczkomat dziennie redukuje tyle CO₂, co 9 drzew w ciągu roku.

– Brzmi to efektownie: hasło jest proste, emocjonalne i działała na wyobraźnię – pisze UOKiK. Problem w tym, iż nie udowodniono tego w odpowiedni sposób. „Automat paczkowy nie prowadzi fotosyntezy i nie pochłania dwutlenku węgla. Jego potencjalna korzyść środowiskowa może wynikać jedynie z ograniczenia liczby kursów kurierskich i to tylko pod warunkami, iż odbiorcy faktycznie przychodzą po paczki pieszo, bądź przyjeżdżają rowerem i w taki sam sposób je nadają, a paczki dowożone są do automatów paczkowych niskoemisyjną flotą – wskazuje jednostka.

Kontrowersje dotyczą też rzekomej dbałości o zapylacze. – Wątpliwości budzi także hasło „PaczULE na ratunek pszczołom”, które widniało na stronie internetowej spółki. Akcja sprowadzała się do postawienia pięciu uli na dachu warszawskiej siedziby firmy – informuje urząd.

Dlaczego bezrefleksyjnie ufamy przekazowi o ekologii i czym to grozi? Opowiedziała nam o tym Joanna Gutral, dr nauk społecznych z Uniwersytetu SWPS, psycholożka, psychoterapeutka i psychoedukatorka.

– Przede wszystkim dla wielu z nas temat planety jest – albo powinien być – związany z odpowiedzialnością społeczną. Coraz więcej mówimy o zrównoważonym rozwoju i ekologii.

W momencie, w którym użytkownicy widzą działania wychodzące naprzeciw tym trendom, z dużym prawdopodobieństwem będą mieć poczucie dokonywania dobrych wyborów konsumenckich. – Szczególnie, o ile decyzje związane z tematyką ekologiczną są dla nich jakąś życiową wartością – tłumaczy dr Gutral.

Joanna Gutral: „Bardzo trudne, ukryte zobowiązanie”

Warto zwrócić uwagę, iż „ekościema” niesie ryzyko odwrócenia się konsumentów od rzeczywiście ekologicznych działań i przedsięwzięć. Chodzi o raz naruszone zaufanie. Może też stanowić pokusę dla innych firm, chcących praktykować greenwashing. Psychoterapeutka wyraża niepokój o konsumentów, którzy dowiadują się, iż działania na rzecz np. zrównoważonego rozwoju były pozorowane.

– Czy faktycznie zgeneralizują wniosek, iż to wszystko to jest ściema i praktyki proekologiczne nie mają znaczenia? Czy jednak będą bardziej zwracać uwagę na to, komu powierzają swoje pieniądze i wybory konsumenckie?

Jednostka zaczyna tracić zaufanie do tego typu akcji.

Przerzucanie odpowiedzialności na jednostkę, w tym wypadku za samodzielną weryfikację przekazu, jest uciążliwe dla konsumenta.

– To po prostu dodatkowe, często bardzo trudne i ukryte zobowiązanie. Tak jak pokazała w mediach społecznościowych Paulina Górska [edukatorka ekologiczna – red.], trzeba włożyć nie lada wysiłek, żeby zweryfikować, jakie to są działania firm, czy one są, czy certyfikaty, na które się powołują, rzeczywiście istnieją – wylicza dr Gutral pytana przez SmogLab.

Ze względu na brak czasu i możliwości, wielu konsumentów zrezygnuje ze sprawdzania, czy nie są oszukiwani. Jest też druga strona medalu. – Inne firmy czy instytucje dostają sygnał, iż takie działania są w porządku, choćby o ile tylko i wyłącznie do czasu – dodaje psycholożka.

– Myślę, iż ta akcja UOKiK-u to dobry przykład iż są jednak instytucje, które nad tym czuwają. Nawet, o ile ktoś ma pomysł, żeby skorzystać z nieuczciwych strategii, powinien wiedzieć, iż kłamstwo ma krótkie nogi. W tym przypadku to udowodniono.

  • Czytaj także: „Pij mleko! Będziesz wielki!” i uśmiechnięta świnka. Tak koncerny trafiają do dzieci

Nieuczciwe zagrywki firm. UOKiK rekomenduje ostrożność

Zdaniem ekspertów nie ma miejsca na normalizację nieuczciwych praktyk. Sprawdzanie rzetelności firm jeszcze się nie skończyło. Branża odzieżowa, kosmetyczna i spożywcza również powinny mieć się na baczności. UOKiK prowadzi w ich sprawie postępowania wyjaśniające.

Jeśli zarzuty się potwierdzą, przedsiębiorcom grożą kary do 10 proc. obrotów za każdą zakwestionowaną praktykę. Warto dodać, iż to nie są nasze jedyne działania na „zielonym polu”. w tej chwili prowadzimy jeszcze dziewięć postępowań wyjaśniających, dotyczących różnych rynków, w tym odzieżowego, spożywczego czy kosmetycznego, w ramach których również sprawdzamy czy przedsiębiorcy działają uczciwie – informuje SmogLab rzeczniczka UOKiK.

Jak nie dać się nabrać? UOKiK sformułował wytyczne dla konsumentów:

  • zwracaj uwagę na nazwę materiału, źródło pochodzenia, procentowy udział składników, a nie hasła typu: „zielony” czy „eko”,
  • porównania „bardziej eko niż inne” powinny się odnosić do konkretnych danych,
  • zielony kolor, symbol liścia czy planety wpływają na odbiór produktu, ale nie świadczą o jego cechach,
  • pozytywne dane to nie wszystko – warto sprawdzić inne obszary działalności i np. ich emisyjność.

Zdjęcie tytułowe: Irina Shatilova/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału