Ilość wody staje się kluczowym czynnikiem determinującym inwestycje

12 godzin temu
Zdjęcie: Stawki za pobór wód mają pozostać niezmienione.


Poziom zagrożenia deficytami wody jest wysoki i, niestety, w małym stopniu uświadomiony na poziomie społeczeństwa. Według Organizacji Narodów Zjednoczonych do spraw Wyżywienia i Rolnictwa (FAO), zasoby wodne w granicach 1000 do 2000 mł na osobę są klasyfikowane jako bardzo małe, a wskaźnik poniżej 1000 mł na osobę określa się jako skrajnie małe zasoby wodne. Tymczasem w Polsce średnia wielkość odnawialnych zasobów wody słodkiej przypadająca na jednego mieszkańca oceniana jest na 1600 mł. To plasuje nas jako kraj z bardzo małymi zasobami wodnymi, zaś wśród państw członkowskich Unii Europejskiej w trudniejszym położeniu od nas znajdują się jedynie Czechy, Cypr i Malta.

Ograniczenia dla wody w polskich gminach

Według informacji FPP każdego roku choćby 16 proc. gmin w Polsce ogłasza apele lub wprowadza konkretne ograniczenia i zakazy dotyczące korzystania z wody, związane z jej okresowym niedoborem. W przypadkach kryzysowych priorytet ma oczywiście zaopatrzenie ludności w wodę, co oznacza, iż to działalność gospodarcza może być dotknięta najdalej idącymi ograniczeniami.

Warto przypomnieć też, iż to właśnie niedobór wody spowodował w Polsce kryzys energetyczny, który wystąpił w sierpniu 2015 r. Wówczas brak wystarczającej ilości wody do chłodzenia bloków energetycznych wymusił ograniczenie produkcji energii elektrycznej, co skutkowało odcięciem części większych odbiorców biznesowych od dostaw prądu, a w konsekwencji – wstrzymaniem produkcji w zakładach przemysłowych oraz zamknięciem większych obiektów handlowo-usługowych.

– Mamy nieregularne i niewystarczające opady oraz ich nierównomierny rozkład. Problem z zaopatrzeniem powoduje też parowanie, przyspieszone w okresie letnim przez wysokie temperatury – wyjaśniała Joanna Kopczyńska, prezes Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Istnieją przykłady nieefektywności wykorzystania wody w Polsce. Jak wynika z danych GUS, straty wody w sieciach wodociągowych w skali kraju sięgają średnio prawie 15 proc. To ponad 300 mln mł wody traconych rocznie. Polska retencjonuje ok. 7,5 proc. rocznego odpływu wód powierzchniowych, podczas gdy – w ocenie ekspertów – dla zabezpieczenia dostępności zasobów wodnych tę wartość powinniśmy co najmniej podwoić.

Innowacje z zagranicy

Na konferencji „Blue Deal Congress. Changing the future” gościła Charlotte Boeckaert, Water Innovator z belgijskiej organizacji VITO, która promuje m.in. oszczędzanie wodne w sektorze rolno-spożywczym. Według niej każdy – i przemysł, i obywatele – może i powinien oszczędzać wodę. Belgijka apelowała, żeby woda była lokalna, czyli zatrzymywana i wykorzystywana tam, gdzie opada.

Z kolei Tarifa A. Al Zaabi, Director General The International Center for Biosaline Agriculture (ICBA) ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich, podzieliła się doświadczeniami z instytutu rolniczego działającego w warunkach pustynnych. Mówiła m.in. o specjalnych odmianach roślin gotowych do hodowania w warunkach suszy.

– Zeroemisyjna produkcja żywności jest możliwa. Jednak rolnicy otrzymują znikome wsparcie na takie projekty. Brakuje projektów lokalnych w obszarze retencji, a zauważam skupienie się na dużych projektach – zwracał uwagę Marek Sawicki, parlamentarzysta, minister rolnictwa i rozwoju wsi w latach 2007–2012 i 2014–2015.

Długofalowe planowanie

Jego zdaniem jednym z ważniejszych zadań związanych z bezpieczeństwem wodnym jest dbałość o odpowiednią próchniczność gleby – zawartość próchnicy w glebie, od której zależna jest jej żyzność. Próchnica w glebie zatrzymuje wodę, a według Marka Sawickiego ilość ziem próchniczych w UE spadła aż o 70 proc.

– Zmieńmy podejście do gospodarowania wodą, nie celujmy w duże projekty, a raczej w lokalne i planujmy nie na czas kadencji, a na kilkadziesiąt lat – apelował były minister rolnictwa.

Według ekspertów kluczowym wyzwaniem jest adekwatne gospodarowanie zasobami wodnymi. Do tego konieczne jest posiadanie danych, a więc systematyczne mierzenie poboru wody, jej wykorzystania oraz wszelkich innych parametrów istotnych dla określenia efektywności. Stąd też wszystkie podmioty będące istotnymi użytkownikami wody będą musiały już od 2027 r. mierzyć i określać swój ślad wodny.

– Digitalizujemy zarządzanie zlewniowe, czyli będziemy zliczać wodę zablokowaną po drodze do głównego nurtu. Zła gospodarka wodna może doprowadzić do braku wody, dlatego wydawanie pozwoleń na pobór wody musi być pod kontrolą – stwierdziła prezeska Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie.

Joanna Kopczyńska zwróciła też uwagę, iż politechniki zamykają wydziały hydrotechniczne, co oznacza brak specjalistów – młodych inżynierów czujących nowe warunki, zatrzymujących wodę w naturze.

Idź do oryginalnego materiału