Czym jest Antysystem
W swoich dwóch poprzednich artykułach opublikowanych na łamach portalu Konserwatyzm.pl autor opisał czym jest globalny System Demoliberalny[1]. Natomiast teraz postara się odpowiedzieć na pytanie czym powinien być i jak powinien działać Antysystem w obecnej sytuacji politycznej w Polsce. Autor przypomina, iż pod pojęciem „Systemu” rozumie wszystkie elementy składające się na demoliberalizm oraz relacje łączące ze sobą te elementy. Natomiast Antysystem to szeroko rozumiany konglomerat różnych sił politycznych kwestionujących ład demoliberalny. Do Antysystemu należą wszystkie te nurty, które odrzucają liberalny ustrój polityczny, liberalną gospodarkę, liberalną politykę międzynarodową i liberalny model stosunków społecznych. Należy tu wyraźnie zaznaczyć, iż do Antysystemu należą jedynie te siły, które kwestionują całość liberalnych rozwiązań w wymienionych obszarach, a nie jedynie niektóre z nich.
Przykładowo partia „Razem” Adriana Zandberga nie jest, na pewno siłą antysystemową w dziedzinie gospodarki. Przeciwieństwem liberalizmu w gospodarce jest klasyczny socjalizm, który opowiada się za wspólną własnością środków produkcji. Natomiast partia „Razem” akceptuje główne założenia gospodarki liberalnej. Nie opowiada się za nacjonalizacją środków produkcji ale za redystrybucją dochodu narodowego i dofinansowaniem warstw mniej konsumujących (choć niekoniecznie upośledzonych). Partia Zandberga domaga się jedynie pewnej korekty liberalnego ładu gospodarczego, a nie jego całkowitego obalenia. Należy ją zaliczyć nie do Antysystemu ale do typowej zachodnioeuropejskiej socjaldemokracji.
Również Prawo i Sprawiedliwość (PiS) kierowane przez Jarosława Kaczyńskiego nie jest Antysystemem, pomimo, iż odrzuca pewne elementy liberalnego ustroju politycznego. Należy tu jasno powiedzieć, iż nie każda siła polityczna, która opowiada się za ograniczeniem roli parlamentu i partii politycznych jest antyliberalna. Wielu politologów (również tych związanych z Antysystemem) wyróżnia na prawicy nurt określany jako „bonapartyzm” (inaczej „plebiscytaryzm”). Bonapartyzm akceptuje główne założenia ustroju demoliberalnego. Domaga się jedynie przemodelowania tego ustroju z parlamentarno-partyjnego na wodzowski. Ustrój wodzowski nie oznacza porzucenia demokracji. Polega on na tym, iż suweren legitymizuje swoją władzę odwołując się bezpośrednio do ludu (poprzez referenda, plebiscyty, wiece masowe, itp.) z pominięciem parlamentu i partii politycznych. Sam Napoleon Bonaparte uznawany za ojca tego nurtu zapisał się w historii m.in. tym, iż jako pierwszy zastosował referendum.
Za najważniejszych przedstawicieli bonapartyzmu uznaje się takich polityków jak Napoleon Bonaparte i Charles de Gaulle we Francji czy Józef Piłsudski w Polsce. Współcześnie do nurtu bonapartystycznego należy zaliczyć francuskie Zjednoczenie Narodowe (Rassemblemet national) kierowane przez Marine Le Pen czy Prawo i Sprawiedliwość (PiS) w Polsce. Należy zauważyć, iż politycy PiS sami uważają się za kontynuatorów drogi politycznej marszałka Piłsudskiego.
Natomiast antysystemowy charakter prawicy populistycznej, która w tej chwili zaczyna zdobywać coraz większe poparcie w Europie Zachodniej stoi pod znakiem zapytania. Często uznaje się ruchy prawicowo-populistyczne za zagrożenie dla ustroju liberalnego. W rzeczywistości trudno jest określić czy mieszczą się one jeszcze w nurcie bonapartystycznym czy stanowią już Antysystem. Autor uważa, iż każdy z tych ruchów należy rozpatrywać oddzielnie.
Część ruchów prawicowo-populistycznych wyraża akceptację dla ustroju demokracji liberalnej. Dobrym przykładem może być tu wspomniane Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen. Partia ta nie dąży do zmiany ustroju z liberalnego na nieliberalny. Domaga się jedynie jego korekty. W ramach określonych przez demoliberalizm chce przejść od demokracji parlamentarnej i partyjnej do bardziej wodzowskiej (bonapartyzm, plebiscytaryzm, cezaryzm).
Jednak do prawicy populistycznej zaliczane są także ruchy bardziej antyliberalne, które można określić choćby jako antysystemowe. Chociaż przywódcy tych ruchów nie głoszą antyliberalnych poglądów wprost, są one powszechne i jasno wyrażane wśród jego szeregowych członków i sympatyków. Najbardziej jest to widoczne w Alternative für Deutschland (Alternatywa dla Niemiec, AfD). Pomimo, iż kierownictwo AfD nie wzywa do obalenia demokracji liberalnej w Niemczech, wielu członków i sympatyków tej partii oraz powiązanych z nią blogerów internetowych odrzuca liberalizm całkowicie. Żeby się o tym przekonać wystarczy przyjrzeć się treściom wyrażanym na organizowanych przez AfD manifestacjach lub poczytać portale prowadzone przez sympatyzujących z nią prawicowych blogerów. Bardzo często odwołują się oni np. do Juliusa Evoli czy rewolucyjnej prawicy z okresu międzywojnia.
Autor uważa, iż za ruchy antysystemowe należy uznać przede wszystkim te, które odrzucają liberalny ustrój polityczny (parlamentaryzm, trójpodział władz, legitymizację władzy pochodzącą z powtarzanych cyklicznie demokratycznych wyborów, system partyjny, itp.). Właśnie kwestie ustrojowe są dla Antysystemu decydujące. Przyjęcie nieliberalnego ustroju politycznego wpływa na nieliberalny system gospodarczy, politykę zagraniczną, stosunki społeczne itd. Antysystem składa się z wielu sprzecznych ze sobą nurtów mających różne poglądy na gospodarkę (np. nurt komunistyczny i nurt libertariański), politykę zagraniczną (np. środowiska zorientowane na Rosję i zwolennicy radykalnego islamu) czy życie społeczne (radykalni nacjonaliści i anarchotrybaliści przeciwni samej instytucji państwa). Wspólnym mianownikiem tych wszystkich nurtów jest sprzeciw wobec demoliberalnego ustroju politycznego państwa.
Liberalizm bez demokracji
Należy zaznaczyć, iż sama geneza liberalizmu jest niedemokratyczna. Wiąże się ona z panowaniem oświeconych monarchii absolutnych w XVIII w. Jeszcze przed falą rewolucji demokratycznych rozpoczętą w 1789r. władcy tacy jak Fryderyk II w Prusach, Piotr I i Katarzyna II w Rosji czy Józef II w Austrii przeprowadzili szereg liberalnych reform w swoich krajach. Monarchowie ci wykorzystywali władzę absolutną, by szerzyć liberalny światopogląd, dokonywać liberalnych reform gospodarczych oraz zwalczać ciemnotę i religijne zabobony ludu.
Liberalizm może łączyć się nie tylko z monarchią ale również z dyktaturą. Przykładem tego drugiego zjawiska jest Chile w okresie dyktatury gen. Augusto Pinocheta. Inny (mniej znany) przykład to Peru. W 1990r. prezydentem został tam Alberto Fujimori. W 1994r. dokonał on zamachu stanu (tzw. autogolpe), zawiesił swobody konstytucyjne i przypisał sobie uprawnienia dyktatorskie. Następnie przeprowadził radykalne reformy rynkowe w duchu liberalizmu. W rzeczywistości pełnię władzy w Peru miał nie dyktator Fujimori ale służby specjalne kierowane przez Vladimira Montesinosa. Już pod koniec lat 80-tych opracowały one brutalny Plan Verde (Plan Zielony) mający na celu depopulację warstw najuboższych. Dokonywano przymusowej sterylizacji rdzennych mieszkańców Peru, kryminalistów i ludności sympatyzującej z lewicową partyzantką komunistyczną. Fujimori pozostał przy władzy do 2000r. Ten okres w praktyce był ukrytą dyktaturą służb specjalnych i wielkiej finansjery.
Istnieją także państwa posiadające ustrój liberalny, w których mechanizmy demokratyczne całkowicie nie działają. Przykładowo w Japonii od 70-ciu lat rządzi jedna Partia Liberalno-Demokratyczna.
Również w Polsce istnieją przedstawiciele liberalizmu, którzy nie są zwolennikami demokracji. Przykładowo Janusz Korwin-Mikke jest jednocześnie monarchistą i zwolennikiem radykalnych reform liberalnych w gospodarce. Twierdzi on, iż takie reformy najbardziej skutecznie można przeprowadzić w ustroju monarchicznym lub dyktatorskim, a nie demokratycznym.
Na przełomie lat 80-tych i 90-tych funkcjonowało w Polsce pismo „Stańczyk” odwołujące się m.in. do koncepcji Mirosława Dzielskiego, który uważał, iż gen.Wojciech Jaruzelski powinien działając jako dyktator dokonać w Polsce podobnych reform gospodarczych jak Pinochet w Chile. Była to koncepcja całkowicie realna. Zwiastunem liberalnych przemian w gospodarce były przeprowadzone odgórnie reformy Mieczysława Wilczka wspierane przez Jaruzelskiego, a następnie Mieczysława Rakowskiego. w tej chwili wiemy także, iż Jaruzelski spotykał się w Nowym Jorku z elitą finansową świata zachodniego (m.in. rodziną Rockefellerów) i pobierał instrukcje odnośnie wprowadzenia gospodarki liberalnej w Polsce.
Opisany wyżej przykład Peru w okresie rządów Fujimori pokazuje, iż ustrój liberalny opiera się nie tyle na rządach demokratycznej większości, co na rządach elity finansowej. Warstwy najbogatsze zamieszkujące wielkie miasta są najbardziej oderwane od wspólnoty, z której się wywodzą i najbardziej skłonne do popierania liberalizmu. Liberalizm jest światopoglądem ludzi wykształconych zamieszkujących w mieście i pracujących na ogół w globalnych korporacjach. Tacy ludzie najczęściej popierają demokrację parlamentarną, system partyjny, trójprzymiotnikowe wybory, rotację wewnątrz elity rządzącej, humanitarną moralność itd. Są na ogół dużo bardziej zamożni niż większość społeczeństwa.
Demokratyczne wybory, parlament, partie polityczne mają zabezpieczać władzę wielkomiejskiej warstwy bogatych. W momencie, gdy dochodzi do silnego kryzysu gospodarczego, który odczuwa większość społeczeństwa lud zaczyna buntować się przeciwko elicie, peryferie powstają przeciwko centrum. Przerażona liberalna elita domaga się wtedy czasowego zawieszenia mechanizmów demokratycznych, ponieważ obawia się, iż jakiś ruch oddolny może skanalizować niezadowolenie społeczne i demokratyczną drogą odsunąć tą elitę od władzy. Centrum wprowadza wtedy dyktaturę chroniącą liberalizm i rozpoczyna prześladowania ruchu reprezentującego peryferie oraz eliminację jego przywódców.
Przykładem takiego stłumienia buntu przeciwko elicie w Polsce była likwidacja Samoobrony Andrzeja Leppera dokonana przez służby ówczesnej partii rządzącej (obecnie opozycyjnej). Jako pretekst do uderzenia w Samoobronę służby kierowane wtedy przez Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika wykorzystały tzw. „aferę gruntową”. Liberalne media rozpoczęły wtedy wściekłą kampanię nienawiści przeciwko partii Leppera. Sam Andrzej Lepper poniósł śmierć w zagadkowych okolicznościach w 2011r. Według oficjalnej wersji było to samobójstwo. choćby jeżeli to prawda, to do tego samobójstwa doprowadziła Leppera kampania nienawiści prowadzona przeciwko niemu przez System.
Na Słowacji System prowadził podobną nagonkę medialną na premiera Roberta Fico, co doprowadziło do próby zamachu na jego życie. Podobna kampania nienawiści w USA doprowadziła do próby zamachu na Donalda Trumpa. Tak, jak w przypadku śmierci Leppera nie mamy wystarczających przesłanek, by uważać, iż za zamachami na Fico i Trumpa stały służby Systemu. Jednak oba te zamachy są efektem medialnej nagonki rozpętanej przez System przeciwko tym politykom.
Liberalizm miał swoją najlepszą epokę w I połowie XIX w., kiedy nie było jeszcze powszechnego prawa wyborczego. Większość państw zaczęła wprowadzać systemy partyjne i powszechne prawo wyborcze w II połowie XIX w. Wyjątkiem jest Wielka Brytania, gdzie system partyjny istniał już od połowy XVII w. Natomiast kobiety zaczęły uzyskiwać prawo do głosowania dopiero pod koniec XIX w. W niektórych krajach liberalnych stało się to dopiero w II połowie XX w. Co ciekawe, najpóźniej prawa wyborcze kobietom nadała Szwajcaria uważana w tej chwili za wzorcowy kraj demokratyczny i liberalny.
Upowszechnienie demokracji w I połowie XX w. łączy się z kryzysem liberalizmu. Doszło do niego, ponieważ prawa wyborcze otrzymały warstwy społeczne, które z nastawienia są nieliberalne.
Jak pokazano na wyżej wymienionych przykładach liberalizm niedemokratyczny może istnieć. Jednak liberalizm najczęściej występuje w połączeniu z systemem demokratycznym (trójpodział władz, parlamentaryzm, cyklicznie powtarzane wybory, możliwość wymiany partii rządzącej, itp.) tworząc ustrój demokracji liberalnej (demoliberalizm).
W założeniach liberalnej filozofii politycznej liberalne dyktatury mają mieć charakter jedynie przejściowy. W klasycznym starożytnym rozumieniu dyktatura to instytucja powoływana na określony czas w celu zażegnania kryzysu politycznego w państwie.
Liberałowie w podobny sposób traktują liberalne monarchie absolutne. Wprowadzanie liberalnych reform w sposób odgórny jest ich zdaniem uzasadnione jedynie w nieliberalnym społeczeństwie takim jak Rosja czy Prusy. Liberalne absolutyzmy uznawane są za etap wstępny, który miał przygotować dane społeczeństwo do przyjęcia pełni demoliberalizmu. Sam król Fryderyk II mawiał o sobie, iż jest „pierwszym sługą swojego narodu”.
Podobnie określa się Xi Jinping przewodniczący chińskiej Komunistycznej Partii Ludowej. Głosi on, iż ustrój autorytarny w Chinach będzie trwał dopóki nie powstanie tam silna klasa średnia. Gdy klasa średnia zdominuje większość społeczeństwa Komunistyczna Partia Ludowa dokona reform, które doprowadzą do stopniowego wprowadzenia demokracji liberalnej.
Innym czynnikiem niedemokratycznym działającym w ustrojach liberalnych są działania zakulisowe takich sił jak masoneria. Dotyczy to w największym stopniu Francji i Wielkiej Brytanii, ponieważ tam loże masońskie są najsilniejsze. Pluralizm polityczny ma w tych krajach charakter pozorny. Politycy różnych opcji spotykają się w tych samych lożach, gdzie podejmowane są najważniejsze decyzje. Debaty w parlamencie są jedynie parawanem, za którym ukrywa się polityka zakulisowa.
Kaleki Antysystem Grzegorza Brauna
Grzegorz Braun posiada z pewnością, wiele wad i słabości. Należy go jednak uznać za kandydata Antysystemu, choć reprezentuje on Antysystem słaby i kaleki. Przede wszystkim, nie stoi za nim realna siła polityczna, co powoduje, że, prawdopodobnie, nie odegra większej roli w polskiej polityce. Według sondaży może liczyć na ok.1,5% poparcia (w granicach błędu statystycznego). Braun nie posiada też spójnej doktryny politycznej, jego światopogląd to zbiór treści zaczerpniętych od różnych środowisk.
Ponadto, Grzegorz Braun nie ma wystarczających zdolności, by stworzyć wokół siebie trwały ruch polityczny i wszystko wskazuje na to, iż dotknie go „syndrom Korwina-Mikke”. Wspomniany Janusz Korwin-Mikke startował wielokrotnie w wyborach prezydenckich. Zawsze gromadził wokół siebie pewien elektorat, głównie ludzi młodych, który natychmiast po wyborach opuszczał go i rozchodził się w różne miejsca sceny politycznej. Trwały ruch „korwinistów” nigdy nie powstał i nie odegrał żadnej roli w polityce. Wiele wskazuje na to, iż podobnie będzie z elektoratem Brauna.
Pomimo tych niedostatków, warto głosować na Grzegorza Brauna, ponieważ dzięki niemu polski Antysystem może stać się samodzielną siłą polityczną. Osoba Brauna jednoczy różne nurty antysystemowe. W jego obozie znajdują się zarówno komuniści zorientowani na Rosję (epigoni PRL) jak i radykalni nacjonaliści, a także obrońcy gotówki, przeciwnicy nowych technologii, przeciwnicy szczepionek, przeciwnicy specjalnego traktowania wiadomej mniejszości etnicznej i wiadomych symboli religijnych, itp. choćby ruch opowiadający się za samodzielną produkcją żywności (popierany przez autora) wyraża na swoich portalach poparcie dla Brauna.
Wyrzucenie Brauna z Konfederacji należy ocenić pozytywnie. Dzięki temu Antysystem oddzielił się od Systemu. Do tej pory część antysystemowców głosowała na Konfederację uzasadniając to tym, iż dzięki temu Braun i Korwin-Mikke mogą zdobywać pewne wpływy w polityce. Autor zawsze stanowczo odrzucał tę taktykę. Był świadomy, iż Korwin i Braun byli w Konfederacji marginalizowani i nie mieli żadnego wpływu na działalność tego ugrupowania. Każdy głos oddany na Konfederację był głosem wzmacniającym System i liberalnych karierowiczów w typie Przemysława Wiplera, Sławomira Mentzena i Krzysztofa Bosaka. Teraz, gdy zarówno Korwin jak i Braun znajdują się poza Konfederacją nie istnieje żaden rozsądny powód, by na nią głosować. Możemy ujrzeć w Konfederacji to, czym jest naprawdę, jedną z wielu przystawek do Systemu.
W rzeczywistości nie jest ważne, czy Braun uzyska 5%, 1, 5% czy może 0,75%. W obecnej sytuacji celem Antysystemu nie jest to, by wygrać wybory lecz, żeby zaistnieć.
Wielką słabością obozu Brauna, która może przesądzić o jego rozpadzie jest brak zaplecza intelektualnego. Ceniony przez autora politolog prof. Jarosław Tomasiewicz analizując przyczyny rozpadu Samoobrony doszedł do wniosku, iż w dużym stopniu przyczyniła się do tego słaba formacja ideowa członków. W ruchu Leppera zabrakło intelektualistów, nie było popierających go ośrodków ideowo-analitycznych, które mogłyby formować ideowe oblicze tego ruchu.
Wiele wskazuje na to, iż podobny błąd przyczyni się do klęski Brauna. Za nim również nie stoją środowiska intelektualne, poważne ośrodki analityczne i ideowe. Żaden ruch długo nie przetrwa bez spajającej go doktryny politycznej i ideologii. Taką doktrynę mogą wypracować jedynie intelektualiści.
Ogólnie słabością polskiej polityki jest właśnie brak zaplecza intelektualnego. Akurat pod tym względem powinniśmy czerpać wzorce ze Stanów Zjednoczonych. Tam poszczególne gałęzie władzy są od siebie ściśle odseparowane. Członkowie Kongresu nie mogą pełnić funkcji w administracji prezydenckiej. W związku z tym, każdy nowy prezydent dobiera sobie członków administracji spośród ekspertów i intelektualistów wywodzących się z popierających daną partię ośrodków ideowo-analitycznych. Powiązane z Republikanami lub Demokratami ośrodki intelektualne, ideowe i analityczne (ang. think-thanki) dają elitom partyjnym możliwość przeczekania okresu, w którym ich partia znajduje się w opozycji. Zajmują się one formułowaniem doktryny, którą dana partia będzie realizować, gdy znajdzie się u władzy. Powierzanie kluczowych stanowisk ludziom z kręgów eksperckich i intelektualnych przyczynia się do wysokiego poziomu prowadzonej polityki. Duże znaczenie think-thanków w polityce USA jest zjawiskiem, które należy ocenić pozytywnie.
Ośrodki tego typu zupełnie nie mają wpływu na politykę w Polsce. Nie ma tu ścisłej separacji poszczególnych gałęzi władzy. najważniejsze stanowiska polityczne obejmują nie ludzie z kręgów eksperckich i intelektualnych ale głównie członkowie parlamentu. Otwiera to drogę dla partyjnych karierowiczów, których jedynym zajęciem jest działalność w partii oraz znacznie obniża poziom polityki.
Pomimo, iż od 2000 r. powstało w Polsce wiele ośrodków ideowych i analitycznych (głównie związanych ze środowiskiem narodowym) wciąż są one za słabe, by wywierać wpływ na politykę. Brakuje prasy ideowej, internetowych portali i kanałów ideowych i analitycznych.
Zdaniem autora w tym właśnie, kierunku powinien rozwijać się Antysytem. Powinien opierać się na środowiskach intelektualnych i eksperckich. Powinien tworzyć ośrodki analityczne, ideowe i intelektualne, które będą tworzyć doktrynę, ideologię i filozofię polityczną Antysystemu. Ta ideologia i doktryna tworzona przez antysystemowe ośrodki może uformować w przyszłości jakiś trwały antysystemowy ruch polityczny.
Indywidualizm czy wspólnotowość
Wielu osobom nie podoba się indywidualizm Grzegorza Brauna w kwestiach gospodarczych. Jest on faktycznie libertarianinem, który wszystkie inne modele gospodarki określa jako „socjalizm”. Należy tu podkreślić, iż sam Braun definiuje się jako katolicki tradycjonalista, czyli musi być obeznany również ze wspólnotową filozofią gospodarki głoszoną przez Kościół Katolicki.
Zdaniem autora, nie można całkowicie odrzucać libertarianizmu Brauna. Należy pamiętać, iż libertarianie są również nurtem Antysystemu. Oddzielili się oni od neoliberalizmu w czasie kryzysu gospodarczego 2008 r.
Rządy państw europejskich udzieliły wtedy pomocy dotkniętym przez kryzys wielkim koncernom. Neoliberałowie uznawali, iż uruchomienie mechanizmów państwa opiekuńczego w czasie kryzysu jest potrzebne. Natomiast libertarianie stanęli po stronie drobnego biznesu (wytwórców i handlowców), który zaczął upadać, podczas gdy międzynarodowe koncerny okazały się „zbyt wielkie, żeby upaść”.
Autor spogląda choćby z większą nadzieją na antysystemowe środowiska libertariańskie dążące do likwidacji państwa opiekuńczego niż na środowiska, które chcą jego utrzymania (np. na poziomie narodowym). Wspólnotowa teoria gospodarki, zarówno w wariancie katolickim jak i socjalistycznym, odrzuca naturalny mechanizm konkurencji rynkowej.
W modelu katolickim wszystkie podmioty gospodarcze nie konkurują ze sobą, ale współpracują tworząc jeden organizm. Również w gospodarce socjalistycznej element konkurencji został wykluczony. Tu, z kolei, podmioty gospodarcze działają według jednego planu narzucanego odgórnie przez państwo. Tymczasem biologia uczy nas, iż każdy gatunek rozwija się przez prawo konkurencji i dziedziczenia (teoria Darwina).
Natomiast indywidualizm w gospodarce zawiera w sobie wolną konkurencję ale wyklucza dziedziczenie. Podmiotem jest tylko jednostka. Co prawda, funkcjonują wielkie rody kapitalistyczne (np. Wallenbergowie czy Kennedy), jest to jednak zjawisko powstałe pomimo kapitalistycznego indywidualizmu.
Według protestanckiej wizji gospodarki, która podłożyła grunt pod powstanie Stanów Zjednoczonych, a największą popularnością cieszyła się w 1 połowie XXw., kapitalista powinien przed śmiercią pozbyć się całego majątku, a jego dzieci powinny zaczynać wszystko od początku, ponieważ według protestantyzmu dziedziczenie jest złe.
Jak widać, zarówno model libertariański jak i wspólnotowy, posiada złe i dobre strony. Autor uważa, iż najlepszym rozwiązaniem byłoby połączenie obu tych modeli.
Głównymi podmiotami życia gospodarczo-społecznego nie powinny być jednostki ale klany, czyli najbardziej naturalne wspólnoty ludzkie połączone więzami lojalności i pokrewieństwa. Przez znaczną część historii ludzkość (wliczając w to przodków i krewnych człowieka) żyła w takich liczących po kilkadziesiąt (maksymalnie sto) członków klanach.
Niestety, w Europie powrót do systemu klanowego jest już niemożliwy. Klany zostały tu rozbite na wczesnym etapie historii. Pozostały jedynie rody. Klan tym różni się od rodu, iż ma związek z terytorium, na którym żyją wszyscy jego członkowie. Natomiast w przypadku rodu po śmierci patriarchy większość majątku dziedziczy najstarszy syn, a młodsi bracia za otrzymane części muszą urządzić się samodzielnie.
Jest oczywiste, iż więzy zaufania i lojalności mogą funkcjonować jedynie we wspólnocie osób, które wzajemnie się znają i są ze sobą spokrewnione. Zawsze ufamy tym, którzy są do nas podobni i odczuwamy ksenofobię w stosunku do obcych. Dlatego czymś naturalnym dla człowieka jest wspólnota rodowo-klanowa. Więzy lojalności i zaufania nie mogą działać w liczącej wiele milionów wspólnocie ludzi sobie obcych (np. naród albo cała ludzkość).
Wzmacnianie władzy wykonawczej jako droga do antyliberalizmu
Prawo i Sprawiedliwość często uważane jest za partię, która dążąc do odgórnego wzmocnienia władzy wykonawczej i ograniczenia roli parlamentu działa podświadomie na korzyść Antysystemu. Autor nie podziela tej opinii, uważa, iż PiS działa w ramach paradygmatu liberalnego czyli należy do nurtu określanego jako bonapartyzm, a nie do Antystemu. Wcześniej opisano różnice pomiędzy będącym inną formą demoliberalizmu bonapartyzmem i Antysystemem.
Jeżeli dana partia reformuje państwo w oparciu o paradygmaty liberalnej cywilizacji Zachodu (parlamentaryzm, regularnie powtarzane wybory, trójpodział władz, kontrola rządu przez opozycję, itp.) należy do Systemu. o ile natomiast jej działania prowadzą do zerwania z demoliberalizmem i w konsekwencji do zerwania z cywilizacją Zachodu stanowi Antysystem.
W Polsce nie ma w tej chwili sił politycznych dążących do zerwania z demoliberalizmem i wyjścia poza cywilizację Zachodu. choćby Grzegorz Braun odwołuje się do pojęcia „cywilizacji łacińskiej”, która była jedynie wczesnym stadium rozwoju cywilizacji zachodniej.
Odgórne wzmacnianie władzy wykonawczej w niektórych przypadkach rzeczywiście prowadzi do wyjścia poza demoliberalizm i budowy w danym państwie Antysystemu. Najlepszym przykładem jest Republika Białorusi. W 1994r. Aleksandr Łukaszenka wygrał tam demokratyczne wybory i od razu zmienił konstytucję i dokonał reform wzmacniających urząd prezydenta. Reformy Łukaszenki zaszły tak daleko, iż doprowadziły do zerwania z ustrojem demoliberalnym i zerwania z Zachodem. Obecna Białoruś jest państwem nieliberalnym i antyzachodnim, stanowi część Antysystemu.
Innym przykładem są państwa stojące na granicy Systemu i Antysystemu jak Turcja Recepa Tayyipa Erdoğana i Węgry Victora Orbána. Erdoğan i Orbán to politycy należący do nurtu antyliberalnego, którzy jednak nie zdecydowali się na całkowite zerwanie ze strukturami Zachodu.
Recep Tayyip Erdoğan, podobnie jak Aleksandr Łukaszenka, wygrał w Turcji wybory prezydenckie 2014r. i podobnie jak on zmienił konstytucję wzmacniając pozycję prezydenta.
Natomiast premier Węgier Victor Orbán często oskarżany jest o uprawianie tzw.”putinizmu”. Skupił on całą władzę w swoim ręku, podporządkował sobie wszystkie media i pozbawił liberalną opozycję możliwości oddziaływania na społeczeństwo, chociaż nie zakazał jej całkowicie działalności. Jeszcze nie wiadomo czy Turcja i Węgry zdecydują się na całkowite wyjście ze struktur Systemu i staną się Antysystemem. Taka zmiana paradygmatów byłaby w przypadku tych państw możliwa, gdyby wojna na Ukrainie zakończyła się zwycięstwem Rosji.
Jeżeli Turcja zdołałaby opanować przy pomocy Bractwa Muzułmańskiego zdecydowaną większość Lewantu i Maghrebu to Imperium Osmańskie zostałoby odbudowane i przejście na stronę antyliberalną byłoby możliwe. Również Węgry mogłyby dokonać takiego przejścia, gdyby wojska rosyjskie zamiast utknąć nad Donem doszły do Zakarpacia. W takim przypadku Węgry graniczyłyby bezpośrednio z odbudowanym Imperium Rosyjskim (obejmującym Rosję, Ukrainę i Białoruś), co pozwoliłoby im przeorientować większość swojego handlu na Rosję i uregulować kwestię mniejszości węgierskiej na Zakarpaciu.
Niestety widzimy, iż sytuacja na Ukrainie cały czas rozwija się w sposób niekorzystny dla Rosji. Natomiast Turcja kontroluje jedynie zachodnie obszary Libii, iracki Kurdystan, Syrię i Strefę Gazy. To zbyt mało, by odbudować Imperium Osmańskie.
Z drugiej strony, spektakularny sukces Bractwa Muzułmańskiego (dawna Al-Kaida) w Syrii umocniło pozycję Turcji. Kierownictwo Bractwa Muzułmańskiego wydało choćby zakaz przelotu izraelskich samolotów nad Syrią i zainstalowało tam tureckie systemy obrony przeciwlotniczej, których jest zdecydowane używać. To rodzi nadzieję, iż odbudowa Imperium Osmańskiego przez Turcję i jej przejście do obozu antyliberalnego pozostało możliwe.
Autor zaznacza także, iż nie odrzuca możliwości użycia siły w walce z Systemem. Wspomniany Victor Orbán doszedł do władzy w wyniku ulicznej rewolucji w 2006r. Polska prawica też głosiła kiedyś hasło „zróbmy w Warszawie drugi Budapeszt”.
Nawet o ile Antysystem dojdzie do władzy w sposób pokojowy musi mieć za sobą niezbędne środki siły, które go zabezpieczą. Do konfrontacji z Systemem i tak dojdzie, czy będziemy tego chcieli czy nie, i musimy być na tę konfrontację przygotowani.
Również ruchy antysystemowe, które wygrały demokratyczne wybory w pewnym momencie musiały użyć siły. W Turcji w 2016r. miała miejsce próba zamachu stanu zorganizowana przez wspierane z Zachodu kręgi wojskowe. Erdoğan musiał wtedy zmobilizować swoich zwolenników i służby do walki z przeciwnikami.
Z kolei na Białorusi w 2020r. wybuchła inspirowana przez Zachód „kolorowa rewolucja”. Aleksandr Łukaszenka również został wówczas zmuszony do jej siłowego stłumienia.
Należy pamiętać, iż w polityce nie ma metod moralnych i niemoralnych. Polityka to sztuka osiągania wyznaczonych celów przy użyciu metod najbardziej skutecznych w danej sytuacji.
Poza tym, jest kwestią wątpliwą czy Prawo i Sprawiedliwość rzeczywiście dąży do wzmocnienia władzy wykonawczej, tak jak deklaruje. W czasie rządów PiS najważniejszą osobą w państwie był przewodniczący partii Jarosław Kaczyński, który miał decydujący wpływ na działania zarówno prezydenta Andrzeja Dudy jak i byłego premiera Mateusza Morawieckiego. Duda i Morawiecki posiadali pewną samodzielność, jednak Kaczyński mógł w dowolnym momencie sparaliżować podejmowane przez nich kroki. Taka taktyka „rządów z tylniego siedzenia” jest często spotykana na polskiej prawicy. Wywodzi się jeszcze z okresu piłsudczykowskiego, a w III RP stosował ją (zupełnie już zapomniany) Marian Krzaklewski.
Koaptacja czy budowanie alternatywy
Część ruchów antysystemowych dąży do koaptacji do Systemu i pozornie akceptuje główne paradygmaty demoliberalizmu. Przykładem tego zjawiska jest Marine Le Pen we Francji, a w Polsce Roman Giertych i jego sukcesor Krzysztof Bosak. Zwolennicy tej drogi mają nadzieję, iż ukrywając swoją prawdziwą tożsamość i udając liberałów zostaną dopuszczeni do głównego nurtu demoliberalnej polityki i zrealizują przynajmniej te postulaty, które można zrealizować w ustroju demoliberalnym. Marine Le Pen prawdopodobnie nie zdoła zmienić ustroju Francji na nieliberalny. Może natomiast nieco przeorientować jej politykę zagraniczną z atlantyckiej na bardziej prorosyjską i zaostrzyć kryteria przyjmowania imigrantów.
Autor jest przeciwnikiem kursu politycznego nastawionego na koaptację do Systemu. Po pierwsze, prowadzi to do rezygnacji z ok. 99% własnych nieliberalnych postulatów. Jedyną korzyścią jaką można odnieść przyłączając się do Systemu jest realizacja ok.1% postulatów trzeciorzędnych. Po drugie, ta droga zakłada naiwną wiarę w to, iż gremia decyzyjne Systemu nie zorientują się, iż przemiana danej partii ma charakter pozorny. Tymczasem decydenci Systemu są przygotowani na to, iż ruchy mające antyliberalną przeszłość będą próbowały pod zmienioną nazwą wejść do Systemu i próbować rozsadzać go od środka. System ma charakter szczelny, a jego gremia decyzyjne są świadome i nie dopuszczą do uczestnictwa w polityce żadnych partii ani ruchów zagrażających demoliberalnemu charakterowi państwa. Zabiegi kosmetyczne takie, jak zmiana nazwy partii czy wyrzucanie z niej działaczy obciążonych antyliberalną przeszłością w niczym nie pomagają. Uniemożliwienie Marine Le Pen startu w wyborach jest najlepszym przykładem tego, iż droga przyłączania się do Systemu kończy się niepowodzeniem i kompromitacją.
Przeciwieństwem koaptacji do Systemu jest budowanie dla niego alternatywy. Taką drogę wybrał Roman Dmowski działając w niesprzyjających warunkach zaborów i późniejszego reżimu piłsudczykowskiego. Endecja stworzyła wtedy obejmującą cały kraj sieć niezależnych organizacji, wydawnictw, spółdzielni czy banków. Stanowiło to dla ruchu niezbędne w walce o władzę zaplecze polityczne. Wszystkie wspomniane elementy ruchu endeckiego działały niezależnie od siebie, zlikwidowanie jednego z ogniw tej siatki nie zagrażało pozostałym. Gdy władze carskie rozbiły zorganizowaną przez Dmowskiego w Warszawie manifestację niepodległościową, inne elementy endeckiej siatki (np. we Lwowie czy Poznaniu) mogły dalej działać bez przeszkód.
Zdaniem autora Antysystem zabiegając o poparcie społeczne powinien przyjąć sprawdzoną taktykę narodowej demokracji. Jak już wspomniano najsłabszą stroną Grzegorza Brauna jest brak politycznego zaplecza takiego, jakie posiadał Dmowski.
Należy tu zaznaczyć, iż Braun nie jest już politycznym nowicjuszem i mógł takie zaplecze stworzyć. Osiągnął szczyt popularności w czasach, gdy jego środowisko sprzeciwiało się kolejnym covidowym lockdownom. Braun był wtedy obok Sebastiana Pitonia sztandarową postacią antycovidowych protestów. Niestety, środowisko Korony Polskiej nie zdołało wtedy skanalizować niezadowolenia społecznego i zbudować sobie trwałego poparcia.
Grzegorz Braun potrafi mobilizować swoich zwolenników w pewnych szczególnych momentach, natomiast budowanie trwałych struktur politycznych przychodzi mu z trudem. Jest to typową polską cechą narodową. Jesteśmy zdolni mobilizować się czasowo w szczególnych chwilach, nie potrafimy natomiast prowadzić systematycznej długofalowej działalności.
Jak powinien działać Antysystem
Tak, jak było wskazane powyżej, Antysystem powinien podążać drogą wskazaną przez Romana Dmowskiego, czyli tworzyć własne ośrodki, które zapewnią mu trwałe miejsce w życiu polityczno-społecznym. Mogą to być portale internetowe, wydawnictwa czy ośrodki ideowo-analityczne.
We współczesnych warunkach zupełnie nie sprawdzają się sztywne i zhierarchizowane struktury, które posiadały ruchy faszystowskie w czasach międzywojennych. Każda taka struktura zostałaby bez trudu zinfiltrowana i rozbita przez System. Dlatego Antysystem powinien przybrać formę zdecentralizowaną i opierać się na niewielkich grupach działających niezależnie od siebie.
Wcześniej autor wykazał, iż podstawowymi jednostkami w społeczeństwie powinny być naturalne grupy społeczne takie jak rody i klany. Na podobnej zasadzie Antystem powinien składać się z niewielkich grup połączonych więzami osobistymi. Te grupy powinny składać się z osób, które dobrze się znają, wybrały wspólną drogę i jednoczy je wspólny cel. Taka grupa może składać się z osób piszących na jednym portalu, prowadzących klub sportowy lub ośrodek analityczny.
Ulubioną metodą działania Grzegorza Brauna są widowiskowe happeningi polityczne. Jego najbardziej znane akcje to zgaszenie świec chanukowych w sejmie i uniemożliwienie zabiegu aborcji w szpitalu w Oleśnicy. Wiele osób odrzuca taki styl twierdząc, iż każde łamanie prawa jest złe i zamiast pomagać naraża na represje ze strony organów ścigania.
Natomiast autor popiera takie metody jak sprzeczne z prawem happeningi i chuligaństwo polityczne w sytuacji, gdy dany ruch zyskuje dzięki temu popularność i sympatię społeczeństwa. Działania takie jak niszczenie symboli wiadomych mniejszości w przestrzeni publicznej spotyka się z poparciem sporej części społeczeństwa, więc warto je podejmować.
Oczywiście, osoby stosujące takie metody muszą liczyć się z represjami prawnymi. Wszystkie działające w latach 80-tych i 90-tych ruchy organizujące sprzeczne z prawem happeningi (np. krasnale „Majora” Fydrycha, Liga Republikańska itp.) były ścigane przez służby. Jednak o ile dane działanie ma poparcie społeczne i jest powtarzane cyklicznie władza musi się ugiąć. Przykładem może być słynna sprawa podpalenia symbolu tęczy stojącej na Placu Zbawiciela w Warszawie. Gdy pierwszy raz spalono tęczę sprawcy zostali wykryci i ukarani, a tęczę odbudowano. Niedługo później znów została spalona i znów odbudowana. Gdy sytuacja powtórzyła się jeszcze kilka razy władze Warszawy zrezygnowały już z odbudowania tęczy.
Oczywiście, takie chuligaństwo polityczne powinno mieć swoje granice. Należy je stosować wtedy, gdy przynosi to poparcie społeczne. Granicą, której w tej chwili nie powinniśmy przekraczać jest przemoc wobec ludzi. Każdy ruch stosujący przemoc we współczesnym społeczeństwie liberalnym spotka się z potępieniem społecznym i zostanie gwałtownie zlikwidowany przez służby. Działanie przy użyciu przemocy w sytuacji, gdy nie ma odpowiednich warunków do rewolucji jest absurdem. Wszystkie wywodzące się z prawicy i lewicy organizacje stosujące przemoc i terroryzm w powojennej Europie Zachodniej zostały zmarginalizowane społecznie i rozbite.
Może się wydawać, iż jedynym przykładem, w którym terroryści zdobyli poparcie społeczeństwa i ostatecznie odnieśli sukces była schyłkowa carska Rosja. Jest to jednak przykład nie tyle skuteczności terroryzmu, co nieudolności carskich służb w walce z zagrożeniem rewolucyjnym.
Przyjmuje się powszechnie pogląd, iż carska Rosja była krajem krwawego despotyzmu, który brutalnie prześladował swoich przeciwników. Takie opisy można spotkać zarówno u historyków sowieckich jak i współczesnych historyków polskich.
W rzeczywistości jednak aparat carski traktował swoich przeciwników w sposób bardzo łagodny w porównaniu z tym, co później miało miejsce w Związku Sowieckim. Często choćby groźnych terrorystów nie skazywano na karę śmierci. Zsyłano ich jedynie do jakiegoś miasta na Syberii, gdzie mogli zakładać rodziny i tworzyć swoje dzieła (wiele dzieł słynnych rewolucjonistów powstało właśnie na zesłaniu).
Z podobną pobłażliwością traktowały rewolucjonistów upadające monarchie w Europie Zachodniej. Często jedyną karą była przymusowa emigracja lub osadzenie w jakiejś twierdzy, z której skazany wychodził po kilku latach.
Bolszewicy w Rosji odnieśli sukces głównie dlatego, iż wspierały ich Niemcy (Lenin został przywieziony do Moskwy pociągiem przez Niemców). Podczas Rewolucji Październikowej 1917r. i późniejszej Wojny Domowej uzyskali poparcie społeczne głównie dlatego, iż białogwardyjscy oficerowie byli obarczeni sromotną klęską w wojnie z Niemcami.
Carska Rosja upadła nie z powodu przemocy bolszewików ale z powodu klęski w wojnie z Niemcami i dlatego, iż jej aparat traktował rewolucjonistów w sposób o wiele bardziej łagodny niż miało to miejsce w Związku Sowieckim.
„Marsz przez instytucję” czy uliczna rewolucja
Jedną z możliwych dróg dojścia Antysystemu do władzy jest „marsz przez instytucje”. Koncepcja ta powstała w czasach, gdy prawica zaczęła czytać dzieła Antonio Gramsciego. Polega ona na opanowaniu przez Antysystem państwowych instytucji, wprowadzenia do nich swoich ludzi i dokonania tą drogą przemodelowania państwa.
Taką właśnie drogę wybrał Bolesław Piasecki zarówno w okresie międzywojennym jak i po wojnie. Przed wojną działając w warunkach wrogiego reżimu piłsudczykowskiego Piasecki wprowadzał do instytucji państwowych swoich ludzi i przy użyciu opanowanych w ten sposób struktur państwowych próbował w 1937r. dokonać zamachu stanu.
Po wojnie działając w warunkach reżimu komunistycznego usiłował budować poparcie społeczne przy użyciu swoich wydawnictw i tą drogą przemodelować charakter państwa komunistycznego.
Niestety, w obu tych przypadkach „marsz przez instytucje” okazał się nieudany. Przy pierwszej próbie władze postpiłsudczykowskie zorientowały się w porę, iż Piasecki planuje zamach stanu i skutecznie wyczyściły wszystkie swoje instytucje ze zwolenników Falangi. Natomiast po wojnie rządzący komuniści skutecznie zablokowali działania Piaseckiego.
Udany przykład „marszu przez instytucje” stanowi Turcja. Od 1923r. rządzili tam kemaliści. W ich założeniach Turcja miała być państwem liberalnym i świeckim. Kemaliści zmienili alfabet i zabronili zasłaniania twarzy przez kobiety. Na straży tego porządku stała armia. W tej sytuacji zwolennicy konserwatywnego islamu musieli działać jako Antysystem. Tworzyli oni własne niezależne ośrodki, budowali poparcie społeczne i wypełniali instytucje swoimi ludźmi. W sytuacji, gdy konserwatywny islam osiągnął już wystarczająco duże wpływy Recep Tayyip Erdogan wygrał wybory prezydenckie 2014r. i zmienił charakter państwa ze świeckiego na islamskie (wcześniej islamskim prezydentem Turcji był Ishan Sabri Cağnayangil obalony przez armię w 1980r.).
Autor jest sceptyczny wobec skuteczności „marszu przez instytucje”. Praktyka pokazuje, iż w większości przypadków ta metoda kończy się porażką. Jedyny znany przykład jej sukcesu to wspomniana Turcja.
Bardziej prawdopodobne jest, iż Antysystem dojdzie do władzy w wyniku ulicznej rewolucji takiej, jaka miała miejsce na Węgrzech w 2006r. Niezadowolenie społeczne będzie w kraju tak wysokie, iż ludzie wyjdą na ulicę protestować przeciwko elitom. Z tych protestów wyłoni się jakiś ruch antysystemowy, który skanalizuje niezadowolenie i obali rządzące elity. Przełom dokona się na ulicy, natomiast zwycięstwo Antysystemu w demokratycznych wyborach będzie tylko jego potwierdzeniem.
Taki przebieg miała Rewolucja Euromajdanu na Ukrainie w 2014r. Dokonane tam przemiany miały, oczywiście, charakter demoliberalny, jednak według tego samego scenariusza można dokonać antyliberalnych przemian w Polsce.
Czy Konfederacja reprezentuje głos ludu
Konfederacja jest ugrupowaniem, które potrafi wyciągać adekwatne wnioski z sondaży opinii publicznej i stara się głosić to, co przynosi jej największe poparcie. Przez długi czas była jedyną polską partią polityczną sprzeciwiającą się otwarciu granic dla imigrantów. Wyrażała w ten sposób poglądy znacznej części Polaków.
Społeczeństwo polskie jest dość niechętne liberalnym ideom otwartości na imigrantów. Widoczne jest, co prawda, spore zainteresowanie młodych białych kobiet czarnoskórymi mężczyznami. Wynika to jednak nie z przyjęcia liberalnego światopoglądu ale z zafascynowania Zachodem. Podobną przyczynę ma bratanie się polskich żołnierzy z czarnoskórymi kolegami z US Army.
Jako naród wciąż przeżywamy kompleks niższości w stosunku do Zachodu. Pomimo to, większość społeczeństwa wciąż jest nieliberalna i ma negatywny stosunek do imigracji.
Natomiast liberalne elity popierają politykę „otwartych drzwi” dla imigrantów realizowaną na Zachodzie. Liberalny kartel polityczny rządzący polską opiera się na zasadach niesprzeciwiania się żadnym trendom panującym na Zachodzie. Wszystkie partie rządzącego kartelu dążą do wprowadzenia w Polsce pełni demoliberalizmu i realizowania wszystkich idei, które panują w świecie zachodnim. Konserwatywna część elity politycznej popiera wzorce anglosaskie, a część liberalna zachodnioeuropejskie ze szczególnym uwzględnieniem liberalnej Francji (np. zmarły w 2008r. Bronisław Geremek był gorącym frankofilem, również Rafał Trzaskowski uchodzi za polityka profrancuskiego).
Jedną z idei łączących różne frakcje elity politycznej było gorące poparcie dla polityki „otwartych drzwi”. Konfederacja jako pierwsza przełamała tabu powstałe wokół zjawiska imigracji. Sprzeciwiła się polityce „otwartych drzwi” głównie dlatego, iż to przynosiło jej poparcie społeczne.
Podobne są przyczyny wyrażanego przez Sławomira Mentzena sceptycyzmu wobec Ukrainy. W Polsce wciąż żywa jest pamięć o zbrodniach dokonanych przez UPA. Konfederacja nie jest, co prawda, ugrupowaniem prorosyjskim (sam Sławomir Mentzen podkreśla, iż nie podoba mu się obecny system polityczny w Rosji, a Krzysztof Bosak zawsze pogardzał cywilizacją rosyjską). Jednak Mentzen zdaje sobie sprawę, iż sceptyczny stosunek do współpracy z Ukrainą może być postawą, która mu się w danym momencie opłaca.
Sławomir Mentzen jedynie raz w swojej rozmowie z Krzysztofem Stanowskim głosił poglądy, których nie popiera większość. Opowiedział się wtedy za płatnymi studiami i zakazem aborcji. Postulat płatnych studiów wynika z jego liberalnego światopoglądu, dlatego Mentzen zgłosił go pomimo, iż większość społeczeństwa jest przeciwna takiemu rozwiązaniu.
Możliwe, iż wypowiadał się szczerze również w sprawie aborcji. Mentzen definiuje się jako „niepraktykujący katolik” więc, być może, w tej sprawie jest wierny nauczaniu Kościoła, z którym się identyfikuje. Można uwierzyć, iż jako prezydent nie podpisałby żadnej ustawy liberalizującej dostęp do aborcji bez względu na to, co pokazują na ten temat sondaże.
Mogłoby się wydawać, iż Konfederacja głosi to, co myślą zwykli ludzie i czego nie chcą realizować liberalne elity. Należy jednak zauważyć, iż Konfederacja głosi poglądy popularne w społeczeństwie tylko wtedy, gdy nie naraża jej to na ataki ze strony rządzącego kartelu politycznego. Przykładowo w jej programie nie ma żadnych treści antysemickich, pomimo, iż antysemityzm wciąż utrzymuje się w polskim społeczeństwie. Jedynym jawnie antysemickim politykiem w Polsce jest Grzegorz Braun, który w tej chwili jest już poza Konfederacją.
Konfederacja nie głosi treści antysemickich głównie dlatego, iż doprowadziłoby to do wykluczenia jej z debaty politycznej. Z tego samego powodu ugrupowanie to nie porusza kwestii kary śmierci, chociaż większość społeczeństwa popiera takie rozwiązanie.
o ile o przywróceniu kary śmierci miałoby zdecydować referendum, jego wynik musiałby być pozytywny. Pomimo to, żadna demoliberalna partia z Konfederacją włącznie nie domaga się przywrócenia kary głównej. Właśnie milczenie Konfederacji w sprawie kary śmierci najlepiej pokazuje, iż ta partia nie reprezentuje głosu społeczeństwa ale jest zdecydowana robić jedynie to, co nie narazi jej na konflikt z liberalną elitą.
Antysystem a wybory prezydenckie
W pierwszej turze wyborów cały Antysystem powinien poprzeć Grzegorza Brauna. Nie powinien nas martwić jego słaby wynik. Tak, jak było napisane wcześniej, naszym celem nie jest zdobycie doraźnego poparcia ale zbudowanie wokół Grzegorza Brauna trwałych struktur, na których mógłby opierać się Antysystem.
Klasyczna politologia zakłada, iż ruch polityczny powinien zdobyć ok. 20% poparcia, by mieć wpływ na kształt demokratycznego państwa. Teoria ta nie sprawdza się jednak w niektórych sytuacjach. Przykładem może być obecna scena polityczna we Włoszech. W latach 90-tych rządziła tam koalicja złożona z socjalistów i komunistów. Upadła ona w 2001r. z powodu skandali korupcyjnych. Po upadku skompromitowanej koalicji z politycznego niebytu wyłoniły się nowe partie polityczne, które dziś tworzą włoski system polityczny. Jedynym znanym wcześniej jego przedstawicielem był Silvio Berlusconi, który pełnił bardziej rolę potentata medialnego niż czynnego polityka.
Inny przykład stanowi sąsiednia Ukraina. Rewolucyjni nacjonaliści nigdy nie odnosili tam sukcesów w demokratycznych wyborach. W obecnej Wierchownej Radzie zasiada jedynie kilku członków Prawego Sektora, z których najbardziej znany jest Dmytro Jarosz. Pomimo to, radykalny nacjonalizm zdobył w obecnej sytuacji znaczne wpływy polityczne i jest jednym z fundamentów, na których wspiera się „suwerenna” Ukraina.
W drugiej turze znajdzie się, prawdopodobnie, kandydat obozu liberalnego Rafał Trzaskowski i kandydat konserwatywnej prawicy Karol Nawrocki (ewentualnie Sławomir Mentzen). Polski system wyborczy bardzo przypomina ten, który funkcjonuje we Francji. Tam również w pierwszej turze startuje wielu różnych kandydatów. Jednak do drugiej tury wchodzi jedynie kandydat liberalny i kandydat konserwatywnej prawicy. Niezależnie od tego, na kogo głosują wyborcy, zawsze wybierają System.
W takiej sytuacji nie należy głosować. W Polsce nie ma obowiązku wyborczego jak w niektórych państwach Europy Zachodniej (np. Wielkie Księstwo Luksemburga). W liberalnych rytuałach demokratycznego głosowania należy uczestniczyć tylko wtedy, gdy uczestniczy w nich kandydat Antysystemu. Głosowanie na Nawrockiego lub Mentzena byłoby umacnianiem Systemu.
W krajach, gdzie System jest na tyle mocny, iż wprost wymusza głosowanie na jednego ze swoich kandydatów Antsytem musi stosować bardziej wyrafinowaną strategię. Gdyby w Polsce istniał przymus wyborczy w drugiej turze najlepiej byłoby głosować na Rafała Trzaskowskiego. Wydaje się to paradoksalne. Jednak przejęcie całej władzy przez PO spowoduje wściekłość społeczeństwa. Być może doszłoby wtedy do masowych protestów i zaistniałaby dogodna sytuacja rewolucyjna. To niezadowolenie społeczne mógłby skanalizować Antysystem. Pamiętajmy, iż rewolucje antysystemowe wybuchają zawsze wtedy, gdy ludziom żyje się źle.
Kto wygra wybory 2025r.
Niezwykle trudno jest przewidzieć, kto wygra nadchodzące wybory. W swojej prognozie politycznej opublikowanej na portalu Nacjonalista.pl autor pisał, iż wszystko wskazuje na zwycięstwo kandydata prawicy Karola Nawrockiego[2]. Wydawało się wtedy, iż powtórzy się sytuacja z 2015r., kiedy o prezydenturę walczyli Bronisław Komorowski i Andrzej Duda.
W 2015r. popierany przez konserwatywną prawicę Andrzej Duda był kandydatem całkowicie nieznanym i wydawało się, iż nie ma szans z Bronisławem Komorowskim, który zasłużył się dla Systemu działalnością w liberalnej opozycji okresu PRL, a później przez długi czas kierował resortem obrony narodowej. Jednak w społeczeństwie panowała wtedy nieprzejednana wrogość w stosunku do rządzącej PO, a szczególnie Komorowskiego, co było widoczne zwłaszcza w internecie. Duda zdołał skanalizować społeczną niechęć do PO i dzięki temu wygrał wybory.
Obecnie panuje podobna wrogość społeczeństwa do liberalnego rządu PO, co w czasach Komorowskiego. Jest to widoczne zarówno w internecie jak i na ulicy. Nie zapominajmy, iż ostatnie wybory parlamentarne, w rzeczywistości, wygrał PiS. Liberałowie z PO doszli do władzy jedynie dlatego, iż PiS nie znalazł sobie odpowiedniego koalicjanta.
Karol Nawrocki początkowo był, podobnie jak Duda w 2015r., osobą całkowicie nieznaną. Wywodzi się spoza ścisłej elity politycznej i nie ma doświadczenia politycznego. Z kolei Rafał Trzaskowski to kandydat bardzo medialny i obyty na politycznych salonach. Jednak autor przewidywał, iż większość społeczeństwa niezadowolona z rządów PO nie będzie chciała oddania tej partii pełni władzy i poprze Nawrockiego, byle tylko nie dopuścić do wyboru Trzaskowskiego będącego jedynie „długopisem” Donalda Tuska.
Obecnie jednak autor nie jest już pewien, czy sytuacja rozwinie się w takim kierunku. Wszystkie ważniejsze sondaże pokazują spadek poparcia dla Nawrockiego. Jednocześnie w ostatnim czasie rosną szanse Trzaskowskiego i Mentzena. Wzrost poparcia dla Mentzena odnotowały zarówno liberalne ośrodki badania opinii jak i te powiązane z konserwatywną prawicą.
Nie da się przewidzieć, kto może wygrać nadchodzące wybory. Sytuacja w kampanii jest bardzo dynamiczna i wszystko może się wydarzyć.
Jakub Ignaczak
[1] Zob. Ignaczak J., Globalna walka Systemu i Antysystemu na poziomie metapolityki, https://konserwatyzm.pl/jakub-ignaczak-globalna-walka-systemu-i-antystemu-na-poziomie-metapolityki/, oraz Ignaczak J., Globalna walka Systemu i Antystemu w praktyce politycznej, https://konserwatyzm.pl/globalna-walka-systemu-i-antysystemu-w-praktyce-politycznej-tranzycja-systemu/, data dostępu: 29.04.2025
[2] Ignaczak J., Prognoza geopolityczna i polityczna na 2025r., https://www.nacjonalista.pl/2025/01/24/jakub-ignaczak-prognoza-geopolityczna-i-polityczna-na-2025-rok/, data dostępu: 26.04.2025