Hołownia chce uciec z szamba. Ziobro przyznaje się do Pegasusa. Nawrocki potrzebuje snusboya
Zdjęcie: stan wyjatkowy okladkayt nowa 2025
Już wiemy, co robił Szymon Hołownia, gdy po klęsce w wyborach prezydenckich na długo zniknął ze sceny politycznej — pogrążony w melancholii, potajemnie kreślił swój plan ucieczki na emigrację. choćby jego najbliżsi współpracownicy nie mieli pojęcia, iż złożył papiery w konkursie na Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców — dobrze płatną posadę w Genewie, która ma wystarczająco dużo prestiżu, by ukoić smutek Hołowni wywołany tym, iż już nigdy nie zostanie prezydentem. Bez względu na to, czy Hołownia dostanie tę robotę, czy też nie, jego odejście z polskiej polityki jest przesądzone. Marszałek Sejmu zapowiedział, iż w listopadzie przestanie być marszałkiem Sejmu, a na styczniowym kongresie przestanie być liderem partii swego imienia — Polski 2050 Szymona Hołowni. Twórcy słuchowiska politycznego „Stan Wyjątkowy” Andrzej Stankiewicz i Jacek Gądek mówią wprost: to koniec tej partii. Polska 2050 nie ma struktur, nie ma wyborców, a teraz traci swego patrona. Nie znaczy to, iż Polska 2050 przestaje być ważna. Wręcz przeciwnie — jeszcze co najmniej przez 2 lata będzie kluczowa. Bo od tego, kto zastąpi Hołownię i czy partia postawi na konfrontację z Donaldem Tuskiem, zależy los koalicji. Pisowcy już sięgają po kalkulatorki, licząc, ilu posłów od Hołowni potrzebują, by jeszcze w tym Sejmie obalić rząd Tuska. Twórcy „Stanu Wyjątkowego” mówią im: hola, hola, nie tak szybko.