Grupa obywateli Holandii zorganizowała spontaniczny patrol graniczny w proteście przeciwko nieskutecznemu zabezpieczeniu granic przed napływem migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Akcja odbyła się w nocy z soboty na niedzielę w rejonie drogi N366, niedaleko niemieckiej granicy. Szlak łączy niemieckie Haren (Ems) w Dolnej Saksonii z holenderskim Ter Apel, gdzie znajduje się duży ośrodek dla migrantów.
Około 15 osób w żółtych kamizelkach zatrzymywało samochody, informując, iż prowadzą obywatelskie kontrole graniczne. Celem było niedopuszczenie do przewozu migrantów w głąb kraju. Na miejscu pojawiła się policja, jednak nie interweniowała, gdyż nie stwierdzono naruszenia prawa.
Wilders chwali akcję, apeluje o kontrole wojskowe
Patrol miał wyraźnie polityczny charakter i był formą sprzeciwu wobec polityki władz w kwestii ochrony granic. Otwartą krytykę polityki „otwartych drzwi” od lat głosi prawicowa Partia Wolności (PVV), kierowana przez Geerta Wildersa. Jej lider publicznie pochwalił inicjatywę obywateli, zapowiadając, iż w przyszłości sam zamierza wziąć udział w podobnych akcjach.
Wilders wezwał także rząd do skierowania wojska na granice, aby prowadziło regularne kontrole.
Minister: frustracja zrozumiała, ale prawo musi być przestrzegane
Pełniący obowiązki ministra ds. migracji David van Weelz zaapelował do obywateli, by nie brali spraw w swoje ręce. — Frustracja jest zrozumiała, ale to straż graniczna i policja powinny wykonywać swoje zadania — podkreślił. Dodał, iż „napływ osób ubiegających się o azyl musi zostać ograniczony” i zapewnił o poparciu dla surowszych przepisów azylowych oraz skuteczniejszych kontroli granicznych.
Rosnące napięcia wokół migracji
Narastająca presja migracyjna budzi coraz większe napięcia w holenderskim społeczeństwie. Mieszkańcy kraju protestują przeciwko polityce rządu, który — ich zdaniem — zmusza podatników do utrzymywania migrantów z Afryki i Bliskiego Wschodu.
Spór o politykę migracyjną przyczynił się też do kryzysu politycznego. W wyniku konfliktu w koalicji rządzącej premier Dick Schoof podał się do dymisji, nie godząc się na propozycję ograniczenia masowej imigracji.
Na podst. Reuters