W kraju, który od lat uchodzi za symbol liberalizmu, holenderski parlament sprzeciwił się uznaniu aborcji za prawo człowieka. To nie tylko polityczna decyzja, ale też znak, iż sumienie i wrażliwość na życie wciąż mają głos – choćby tam, gdzie wydawało się, iż go już zabrakło.
Projekt rezolucji zgłoszony przez liberalną partię Demokraci 66 (D66), przy poparciu m.in. VVD, Zielonej Lewicy, Partii Pracy i Partii Socjalistycznej, wzywał rząd Holandii do poparcia wpisania „prawa do aborcji” do Europejskiej Konwencji Praw Człowieka oraz Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych.
Choć inicjatywa miała rządowe poparcie, ostatecznie nie uzyskała większości w Tweede Kamer (izbie niższej parlamentu). Przeciwko wystąpiły ugrupowania konserwatywne: Polityczna Partia Protestantów (SGP), Unia Chrześcijańska (ChristenUnie) i Forum na rzecz Demokracji (FVD). To one złożyły kontrwniosek, domagając się, by rząd sprzeciwił się próbom wpisania tzw. prawa do aborcji do traktatów europejskich.
„Aborcja nigdy nie może być prawem człowieka, bo zawsze dotyczy dwóch istnień – matki i dziecka – podkreślał Chris Stoffer z SGP.
Społeczność pro-life nie milczała
Przed głosowaniem aktywnie działały organizacje broniące życia. Holenderskie Centrum Reform Bioetycznych (DCBR) prowadziło kampanię edukacyjną skierowaną do parlamentarzystów i opinii publicznej.
Przed gmachem parlamentu rozdawano broszury i plakaty pokazujące prawdę o aborcji.
„Naszym celem nie było szokować, ale uświadamiać. Wysłaliśmy posłom neutralne materiały informacyjne, by wiedzieli, o czym naprawdę decydują” – mówiła Irmgard Averesch z DCBR.
To właśnie takie działania – spokojne, merytoryczne, oparte na faktach – mogły przechylić szalę głosowania.
Co oznacza ta decyzja?
Rezolucja została odrzucona niewielką większością głosów, co dla wielu było zaskoczeniem. Przeciwnicy projektu argumentowali, iż uznanie aborcji za prawo człowieka osłabiłoby ochronę życia nienarodzonych i ograniczyło prawo do sprzeciwu sumienia – zarówno lekarzy, jak i obywateli.
Dla ruchów pro-life w Holandii to historyczny moment, pokazujący, iż ich głos – choć często marginalizowany – wciąż może realnie wpływać na decyzje polityków.
Europejski kontekst
Decyzja Tweede Kamer zapadła w momencie, gdy w wielu krajach Europy realizowane są działania na rzecz rozszerzenia tzw. praw reprodukcyjnych. W Anglii i Walii aborcja została niedawno zdekryminalizowana, a Parlament Europejski postuluje wpisanie „prawa do aborcji” do Karty Praw Podstawowych UE.
Na tym tle Holandia – dotąd symbol liberalizmu – stała się miejscem, gdzie głos obrońców życia został usłyszany. To, jak zauważają eksperci, może być początkiem nowej debaty w Europie.
Wezwanie do działania
Choć decyzja polityczna to istotny krok, prawdziwa walka toczy się w sercach i wrażliwości ludzi. Za każdą aborcją stoi dramat, lęk, poczucie bezradności. Dlatego obok modlitwy potrzebne są konkretne czyny – wsparcie, rozmowa, towarzyszenie kobietom w trudnych sytuacjach.
„Obrona życia zaczyna się od empatii – od bycia blisko tych, którzy się boją. Każde „tak” dla życia to akt odwagi i nadziei – przypomina Averesch.
jb
Źródło: https://pl.aleteia.org/