Historia Polski kołem się toczy - podobieństwa i różnice

solidarni2010.pl 4 miesięcy temu
Felietony
Historia Polski kołem się toczy – podobieństwa i różnice
data:14 maja 2024 Redaktor: GKut

Rozpoczęta budowa CPK, Centralnego Portu Komunikacyjnego, to farsa nieodpowiadająca nowoczesnym wymogom. Przepraszam za odruchowe przekłamanie, tekst ten brzmi w oryginale następująco: „Rozpoczęta budowa portu w Gdyni to farsa nieodpowiadająca nowoczesnym wymogom”. Ale może cofnijmy się do historii.

W 1920 roku Polska prowadziła wojnę obronną przeciw rosyjskiej agresji a bitwa 15 sierpnia na przedpolach Warszawy uznana została za 18-tą przełomową bitwę w historii świata, która zadecydowała o uratowaniu Europy przed zalewem bolszewizmu. Gdy Polska walczyła o swoją niepodległość i wolność dla całej Europy w porcie gdańskim zablokowany został przeładunek broni potrzebnej dla prowadzenia skutecznej obrony. To dramatyczne wydarzenie uświadomiło polskim władzom konieczność budowy własnego portu morskiego, który służyłby obronności Polski i stwarzał zarazem warunki do jej gospodarczego rozwoju.

23 września 1922 roku Sejm uchwalił ustawę, której art. 1 stwierdzał: „Upoważnia się Rząd do poczynienia niezbędnych zarządzeń celem wykonania budowy portu morskiego przy Gdyni na Pomorzu, jako portu użyteczności publicznej”. Ustawa ta wywołała prawdziwą burzę medialną. Źródłem krytyki było przede wszystkim państwo niemieckie. Podważano gospodarczy sens tej inwestycji a wydawane w Gdańsku niemieckie gazety pisały: „Polska przystępując do budowy Portu Gdyńskiego, chce pozbawić Port Gdański jego obrotów towarowych”. W Polsce też nie brakowało oponentów. Zarzucano, iż port ma powstać na odludziu ponieważ osada rybacka Gdynia liczył wówczas zaledwie 1268 mieszkańców. 3 sierpnia 1923 roku w „Dzienniku Bydgoskim” ukazał się tekst „Budowa portu w Gdyni”,

w którym napisano, że: „Rozpoczęta budowa portu w Gdyni to farsa nie odpowiadająca nowoczesnym wymogom. Ta rozbudowa obciążać będzie roczne budżety miliardami i przeciągnie się na setki lat. Zresztą znamy nasz swojski sposób budowania. Zatem swojskiej, kosztownej i beznadziejnej budowie portu lepiej dać spokój. Jak widać pedagogika wstydu nie jest współczesnym wynalazkiem Platformy Obywatelskiej, istniała już sto lat temu. Warte uwagi jest to, iż autor tekstu nie podważa samej idei budowy portu, tylko kwestię podjęcia ciężaru tej inwestycji samodzielnie przez państwo polskie. Sugeruje, by w projekt zaangażować jakieś obce przedsiębiorstwo w zamian, a jakże, za oddanie dochodów celnych, czyli głównych zysków z inwestycji. Ze względu na tę przewrotną argumentację artykuł wart jest przeczytania w całości dlatego jego skan zamieszczam na końcu mojego felietonu.

Nie była to jedyna linii krytyki budowy portu w Gdyni i nie był to jedyny projekt alternatywny, który miał storpedować planowane przedsięwzięcie. Grupa „usłużnych specjalistów” proponowała, żeby wybudować port morski w Tczewie. Fakt, iż Tczew leży w głębi lądu „usłużni specjaliści” uważali za zaletę, argumentując, iż z portu będzie bliżej do potencjalnych odbiorców towarów zlokalizowanych w centralnej i południowej Polsce. Realizacja tego kuriozalnego pomysłu wymagałaby wykopania głębokiego kanału żeglugowego o długości 28 km łączącego Tczew z morzem. Kanał ten przebiegałby, aż trudno w to uwierzyć, ale to prawda, przez tereny „życzliwego” Polsce Wolnego Miasta Gdańska.

Historia Polski kołem się toczy. Cała obecna krytyka budowy CPK jest mniej lub bardziej nieudolną kopią przedwojennej krytyki budowy portu w Gdyni. Zaledwie kilka dni temu sekretarz KC PZPR towarzysz Marcin Święcicki argumentował, iż należy rozbudowywać położone w obrębie miasta lotnisko Chopina, żeby mieszkańcy Warszawy mieli bliżej i nie musieli dojeżdżać do Baranowa. Argumentacja ta wpisuje się w lansowany przez rząd spod 8-miu gwiazdek pomysł stworzenia w Polsce hub’u przeładunkowego w oparciu o grupę trzech lotnisk, w Radomiu, Warszawie i Modlinie. Europejskie lotniska konkurują w przyciągnięciu do siebie jak największej liczby klientów. Jednym z kluczowych parametrów marketingowych jest tzw. minimalny czas przesiadki (MCT - minimum connecting time), definiowany przez Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych (IATA) jako: „najkrótszy odstęp czasu, wymagany do tego, by przetransferować pasażera i jego bagaż z jednego lotu na drugi”. Pierwsze miejsce w Europie zajmuje pod tym względem lotnisko Vantaa w Helsinkach, które zapewnia 35-minutowy MCT. 50-minutowy MCT deklarują lotniska Schiphol w Amsterdamie oraz lotnisko im. Franza Josefa Straußa w Monachium. CPK pomysłu koalicji 13 grudnia będzie mogło zadeklarować swoje MCT na poziomie 250 minut, bo tyle czasu będzie musiał poświęcić pasażer na przemieszczenie się z Radomia do Modlina i ponowne przejście wszystkich procedur lotniskowych związanych z odprawą i check-inem. Wielu turystów prawdopodobnie skorzysta z tej możliwości, ponieważ te kilka godzin spędzonych w Polsce pozwoli im bliżej poznać kraj, w którym obywatele wybierają na swoich przedstawicieli ludzi nie mających elementarnego pojęcia o gospodarce i biznesie.

Podobieństw między przedwojenną nagonką na budowę portu w Gdyni a obecną nagonką na budowę CPK jest wiele. Ale czy są jakieś różnice? Różnica jest jedna, taka, iż teraz Polacy powierzyli władzę ludziom, którzy torpedują wszelkie prorozwojowe dla Polski inwestycje, a wtedy, mimo sporów i niesnasek, wybierano przywódców, którzy wbrew obcej agenturze i wszelkiego rodzaju „pożytecznym idiotom (поле́зный идиот)” podejmowali i skutecznie realizowali odważne przedsięwzięcia i inwestycje. 29 kwietnia 1923 roku, w obecności prezydenta Stanisława Wojciechowskiego, oficjalnie otworzono port w Gdyni. 13 sierpnia 1923 roku wpłynął do niego pierwszy statek handlowy pod francuską banderą. W 1926 roku wolumen towarów wyeksportowanych przez port w Gdyni wyniósł 404 tys. ton, by urosnąć do 7 414 tys. ton w roku 1938, co stanowiło 48% polskiego eksportu. W roku 1938 do portu w Gdyni wpłynęło prawie 6,5 tys. statków a ludność miasta z początkowych 1 268 mieszkańców rybackiej osady rozrosła się do ponad 120 tysięcy! Eugeniusz Kwiatkowski w książce „Dysproporcje. Rzecz o Polsce przeszłej i obecnej” pisał o porcie w Gdyni: „Tu koncentruje się jedyna praktyczna akademia kupiecka Polski, tu stoi otworem droga najpewniejsza i najkrótsza dla wyrównania wartości człowieka w Polsce z wartością człowieka w Europie Zachodniej, tu zbiega się granica współpracy z narodami całego świata, tu wreszcie harmonizują się automatycznie wszystkie różnice poglądów, wszystkie starcia myśli i programów całej Polski”.

Czy historia Polski zatoczy gospodarcze koło i wokół budowy CPK zharmonizują się wszystkie różnice poglądów, wszystkie starcia myśli i programów całej Polski? Czy historia Polski zatoczy raczej koło literackie i po ośmiu latach „wesela” będziemy teraz tylko powtarzać za Wyspiańskim „Miałeś chamie złoty róg”?. To zależy tylko od nas. Wbrew pozorom, jeszcze zależy od nas. Ale czas się spieszyć, bo historia Polski kołem się toczy.

Marcin Bogdan

Z archiwum Kujawsko-Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej:

Idź do oryginalnego materiału