Hipokryta Morawiecki. Narobił problemów i chce zwalić na Tuska?

20 godzin temu
Zdjęcie: Morawiecki


Mateusz Morawiecki, były premier Polski i prominentny polityk PiS, po raz kolejny próbuje grać na emocjach społeczeństwa, krytykując obecny rząd Donalda Tuska za decyzje dotyczące granicy polsko-niemieckiej.

W nagraniu opublikowanym w mediach społecznościowych pyta, „co rząd i premier mają do ukrycia na granicy?”, sugerując, iż tymczasowe kontrole graniczne wprowadzone 7 lipca 2025 roku to zasłona dymna dla jakichś niejasnych działań. Takie słowa brzmią jak klasyczna polityczna retoryka, która ma odwrócić uwagę od niewygodnych faktów. Morawiecki, zarzucając Tuskowi brak transparentności, sam wykazuje się hipokryzją, zapominając o własnej odpowiedzialności za napływ dziesiątek tysięcy migrantów do Polski w czasie rządów PiS.

Przypomnijmy: to za kadencji Morawieckiego jako premiera (2017–2023) Polska zmagała się z falą migracyjną, której skala była bezprecedensowa. Rząd PiS, pod jego przywództwem, umożliwił napływ dziesiątek tysięcy migrantów, głównie z Bliskiego Wschodu i Azji, poprzez politykę wizową, która była wyjątkowo liberalna w porównaniu z deklarowaną retoryką antyimigracyjną. Programy takie jak „Poland. Business Harbour” czy uproszczenia w wydawaniu wiz pracowniczych dla obywateli państw spoza UE otworzyły drzwi dla masowego napływu cudzoziemców. W 2022 roku Polska wydała ponad 1,3 miliona pozwoleń na pracę dla obcokrajowców, co plasuje ją w czołówce państw UE pod względem liczby przyjmowanych migrantów. Morawiecki, który dziś oskarża Niemcy o „przepychanie” nielegalnych imigrantów, wtedy nie protestował, gdy jego rząd aktywnie wspierał politykę otwartych drzwi dla taniej siły roboczej. Gdzie była jego troska o bezpieczeństwo granic, gdy sam kształtował politykę migracyjną?

Obecne działania rządu Tuska, takie jak wprowadzenie tymczasowych kontroli na granicach z Niemcami i Litwą, są odpowiedzią na realne wyzwania związane z migracją i bezpieczeństwem. Decyzja o uznaniu przejść granicznych za obiekty infrastruktury krytycznej świadczy o próbie zwiększenia kontroli nad ruchem granicznym, zwłaszcza w obliczu doniesień o nielegalnych przekroczeniach granicy. Morawiecki, zamiast konstruktywnej krytyki, sięga po populistyczne hasła, sugerując, iż rząd coś ukrywa. Jego słowa o „zakazie fotografowania” to tania manipulacja, która ma wywołać wrażenie, iż obecne władze działają wbrew interesom Polaków. Tymczasem to właśnie rząd PiS przez lata unikał transparentności, np. w sprawie push-backów na granicy polsko-białoruskiej, które budziły kontrowersje wśród organizacji praw człowieka.

Morawiecki twierdzi, iż „wie od ludzi strzegących granicy” o rzekomych działaniach niemieckich służb. Jednak nie przedstawia żadnych dowodów, a jego narracja opiera się na emocjach i insynuacjach. Warto zadać pytanie: dlaczego były premier, który miał pełnię władzy przez sześć lat, nie rozwiązał problemów związanych z nielegalną migracją? Dlaczego jego rząd nie wprowadził skutecznych mechanizmów kontroli granicznej, skoro dziś tak głośno krytykuje innych? Odpowiedź jest prosta: Morawiecki próbuje zrzucić odpowiedzialność za własne niepowodzenia na obecny rząd, wykorzystując temat migracji jako polityczną pałkę.

Hipokryzja Morawieckiego jest tym bardziej rażąca, iż jego rząd nie tylko nie radził sobie z kryzysem migracyjnym, ale także unikał rzetelnej debaty na ten temat. Zamiast konkretnych rozwiązań, PiS serwował Polakom propagandę sukcesu, podczas gdy liczba migrantów rosła, a system integracji pozostawał niewydolny. Dziś Morawiecki chce uchodzić za strażnika polskich granic, ale jego przeszłość mówi co innego. Krytykując Tuska, zapomina, iż sam jest architektem polityki, która doprowadziła do obecnych wyzwań. jeżeli ktoś ma coś do ukrycia, to być może właśnie on – przed niewygodną prawdą o własnej odpowiedzialności.

Idź do oryginalnego materiału