Wzorując się m.in. na mieszkańcach Krakowa, Piotr Pabis chciał posadzić drzewa na rynku w swojej miejscowości. Urzędnicy odrzucili jego projekt, argumentując to m.in. odwołaniami do założeń historycznych. Na tym samym rynku znajduje się parking zajmujący ok. 1/3 powierzchni rynku.
To historia jakich wiele. Ponad 10 lat temu rynek w dolnośląskim Chojnowie przeszedł tzw. rewitalizację. Kosztem 5 milionów złotych urząd pozbył się dotychczasowej zieleni i wymienił wszystkie nawierzchnie. Do tego dostawił fontannę, trochę małej architektury i posadził nową zieleń. Aż 70 proc. kosztów inwestycji zostało sfinansowanych w ramach unijnego wsparcia, resztę wygospodarowano z budżetu miasta.
Efekt widać na zdjęciach, które zamieszczamy poniżej. Piotr Pabis, jeden z mieszkańców Chojnowa, uznał, iż mieszkańcom należy się więcej zieleni. Gdy pytamy go o efekty rewitalizacji, nie ukrywa rozgoryczenia. W rozmowie z redakcją przypomina, iż zamiast rosnących do tej pory drzew pojawiły się tuje i małe drzewka w doniczkach. – W zeszłym roku podczas przejścia przez rynek w upalne popołudnie zdałem sobie sprawę, iż tak naprawdę jako jeszcze w miarę młody człowiek sprawia mi to trudność – mówi nam mieszkaniec.
Inicjator posadzenia drzew na rynku dodaje, iż Chojnów posiada jeden z większych rynków na Dolnym Śląsku. Jest też miastem silnie zurbanizowanym (gęstość zaludnienia to aż 2444 os/km 2). Pomysł drzew na rynku podpatrzył w Krakowie i w jednej z pobliskich miejscowości. – Pozbawienie serca Chojnowa roślinności jest bardzo odczuwalne. Drugim impulsem działania był zwycięski projekt w budżecie obywatelskim w pobliskiej Kamiennej Górze. Uważam, iż pozostawienie obecnej sytuacji, gdzie płyta rynku nagrzewa się do ogromnych temperatur, jest też bezpośrednim zagrożeniem dla seniorów czy osób chorych. Przyszłość należy tylko i wyłącznie do zielonych miast – komentuje Piotr Pabis.
Chciał ten pomysł z nimi skonsultować. Stwierdził, iż dobrą ścieżką na taką weryfikację jest poddanie pomysłu pod głosowanie w ramach Budżetu Obywatelskiego. Szybkiej weryfikacji pomysłu jednak nie będzie, bo urzędnicy zablokowali projekt przed głosowaniem.
- Czytaj także: Skrytykował betonozę, usmażył jajecznicę. Władze teatru podały go do sądu
Urzędnicy o drzewach na rynku: nie da się
Zapytaliśmy w urzędzie skąd taka decyzja. Urząd miasta znajduje się 3 minuty pieszo od rynku. Działający w imieniu burmistrza (Jan Serkies, ur. 1959, rządzi Chojnowem od 2002 r.) pracownicy zasłaniają się przeprowadzoną ponad dekadę temu rewitalizacją. – Przeprowadzona została wówczas analiza historyczna przekształceń obiektu, w której za podstawowe założenie projektowe przyjęto zagospodarowanie terenu w taki sposób, aby nawiązać do jego charakteru z przełomu XIX i XX wieku, w odniesieniu do typowych rozwiązań zagospodarowania rynków małomiasteczkowych miast przemysłowych na terenie Dolnego Śląska – czytamy w piśmie przesłanym do redakcji.
Ratusz dodaje, iż przyjęte rozwiązanie projektowe miało na celu odtworzenie dawnego charakteru Rynku. A dokładniej jego rolę publiczną, miejsce spotkań mieszkańców oraz podkreślenie walorów estetycznych miasta. Nowe nasadzenia to z kolei efekt konsultacji z konserwatorem zabytków, a „układ drogowy podkreśla płaszczyznę rynku z centralnym elementem w formie rabaty i zagospodarowania otoczenia fontanny”.
Według urzędników proponowana lokalizacja nasadzeń koliduje z istniejącym uzbrojeniem terenu.
Czyli tłumacząc na polski: nie da się.
„Osobista duma burmistrza z zabetonowania rynku”
Mieszkaniec, który chciał wprowadzić drzewa na lokalny rynek, nie kryje zdziwienia decyzją burmistrza. – Tak naprawdę można ją skrócić do jednego zdania: 10 lat temu wybrałem najlepszy na świecie projekt rewitalizacji rynku i nic się już nie zmieni – mówi nam Pabis.
– Oczywiście zdaję sobie ze sprawę z faktu, iż na chojnowskim rynku miejskim tak samo, jak na każdym innym istnieje gęstą siecią infrastruktury technicznej oraz urządzeniami z nią związanymi. Z tego powodu w budżecie zadania zostały wyodrębnione fundusze na projekt, który ma wskazać możliwe miejsca nasadzeń. Przecież chodzi o drzewa w tynku, a nie dokładnie na tym konkretnym metrze kwadratowym, gdzie są instalacje. Nie sposób nie skomentować również głównego powodu odrzucenia wniosku – wyjaśnia mieszkaniec.
O jaki powód chodzi? – Plan zagospodarowania przestrzennego ma nie dopuszczać do nasadzeń, ponieważ mówi, iż rynek to plac komunikacyjny. Naprawdę nie wiem, jakie Urząd Miejski w Chojnowie zna przepisy zabraniające sadzenia drzew przy ciągach komunikacyjnych. Uważam, iż komisja weryfikacyjna miała przykaz od burmistrza na niedopuszczenie pod głosowanie mojego projektu, a głównym powodem jest osobista duma burmistrza z zabetonowania rynku.
Mieszkaniec zapowiedział, iż w następnej edycji razem z grupą mieszkańców ponownie złożą projekt do budżetu obywatelskiego.
- Czytaj także: Betonowe „rewitalizacje” – dlaczego jest tak źle? [PRZEGLĄD]