Grób powstańca z kartką od administracji, czyli problem z opieką nad miejscami spoczynku

gniezno24.com 2 miesięcy temu

Nie należy się bulwersować, tylko rozmawiać. Grób jednego z powstańców styczniowych miał zostać uszkodzony, a do tego pojawiła się na nim kartka od administracji. Tyle wynikało z sygnału otrzymanego od mieszkańca. Druga strona twierdzi, iż sytuacja wygląda zupełnie inaczej.

Dwa dni temu jeden z mieszkańców poinformował nas, iż na cmentarzu św. Piotra zastał kartkę od administracji cmentarza, przyklejoną na grobie powstańca styczniowego Ignacego Ślebodzińskiego (1847-1921). Dodatkowo krzyż, który do tej pory stał na płycie, tym razem już leżał. Mieszkaniec zasugerował, iż nagrobek został specjalnie uszkodzony, być może przez zarząd cmentarza.

– Po prostu skandal, tym bardziej, iż ten grób osoby zasłużonej dla społeczeństwa chroniony jest z urzędu… – przekazał. Sprawą zainteresowała się społecznie także Irmina Kosmala z Kuźni Literackiej, która poruszyła ten temat: – Jeszcze tydzień temu wszystko było na swoim miejscu. Dewastacji musiała dokonać niechybnie ludzka ręka. Uwagę przykuwa również zawieszona na zniszczonym przez czas nagrobku informacja zarządcy cmentarza o tym, iż „upłynął termin ważności opłat”. Prosi się o kontakt pod numerem tel…

I owszem, na grobie widoczna jest kartka, ale nie wynika z niej, by grób miał zostać zlikwidowany. Prosi się tylko o wspomniany kontakt. Więc kontaktujemy się z zarządcą cmentarza.

– Chodzi tylko o to, by ustalić, czy pozostało jakiś członek rodziny, który chce się zajmować tym grobem czy pozostały przy życiu dysponent grobu. jeżeli nie, to właśnie wtedy przejmujemy opiekę nad tym grobem i wnioskujemy do IPN o środki na opiekę nad grobem i jego remont. Samo okazjonalne wykonanie jakiegoś remontu pochodzącego ze zbiórek czy podobnych instytucji, nie ma sensu, jeżeli grób nie jest zadbany przez cały rok – przekazał nam Przemysław Piechocki, zarządca cmentarzy. Dodał, iż krzyż po prostu się przewrócił i został odłożony na miejsce spoczynku. Jak powiedział: – Zamiast ekscytować się kartkami na grobach, należało by się zastanowić, w jakim są one stanie. jeżeli są one tak ważne dla mieszkańców, iż potrafią interweniować, to myślę, iż to jest ten moment, żeby się tym zająć. To nie leży w gestii cmentarza, dopóki nie wiemy, iż to jest w naszych zasobach jako miejsce pochówku, pamięci itd. IPN bierze odpowiedzialność za te groby i refunduje opiekę nad grobem, jak również remont, co zamierzamy uczynić.

I taka jest niestety też prawda, iż są tu pewne względy ekonomiczne. Jedno miejsce wyłączone z użytku, jako miejsce narodowej pamięci, niczego nie zmienia. Ale co, jeżeli jest ich więcej? Na gnieźnieńskich cmentarzach pochowanych jest (teoretycznie) 6 powstańców styczniowych. Ale pozostało jeden grób, którego jednak autentyczności prawdopodobnie nie da się potwierdzić. W końcu… na grobie można napisać wszystko, bo nikt tego nie kontroluje. Są niestety takie przypadki w Gnieźnie, gdzie rodziny „kombinują”, wpisując zaszczyty, jakich dana osoba za życia nie dostąpiła – jak chociażby tytuł nadawany przez oficjalne instytucje. Są też błędy, jak chociażby kamienna „tabliczka powstańcza” na grobie osoby, która powstańcem nie była – jest to prawdopodobnie zbieżność nazwisk. Życie jednak pokazuje, iż są też różne roszczenia.

– Często się zdarza, iż się wydaje komuś, iż jak ktoś był nauczycielem, lekarzem czy pełnił jakieś inne funkcje zawodowo, to należy mu się miejsce bezpłatnie po wieki wieków. Tak niestety nie jest. Co do zasady – wykonują oni pracę odpłatnie i są pracownikami, zawodowo związanymi. jeżeli nie uczynili niczego wybitnego dla miasta społecznie, to powinno się opłacać grób tak samo, jak każdy inny obywatel miasta, wykonujący inne zawody – dodał zarządca cmentarza.

Mimo wielu lat dyskusji, wciąż nie nowelizowano ustawy o cmentarzach, ale choćby te projekty, które przedstawiano, były krytykowane. Problemów jest sporo, czego dowodem była sytuacja z Łopienna dwa lata temu, gdzie na dziecko przewrócił się krzyż ze starego nagrobka. I to, kto powinien ponieść za to odpowiedzialność.

Jak napisała dalej Irmina Kosmala: – Jak to kiedyś trafnie napisał Dawid Jung w swojej słynnej książce Polska, ulubiona masochistka Europy”: „Jesteśmy mistrzami w zapominaniu przeszłości niestety nie tylko tej niechlubnej, ale i tej pięknej”. Nasz prewidysta zadedykował choćby swoje dzieło (wydane w 2017 r.): „Miastu Gniezno, aby już nigdy nie niszczyło grobów poetów”. Miastu Gniezno, aby już nigdy nie niszczyło grobów jakichkolwiek zasłużonych dla niego ludzi – dodajmy, bo jak widzimy, batalia o tę pamięć wciąż trwa.

Gdzie jest pamięć o osobach sprzed chociażby stu lat? Gdzie są groby powstańców listopadowych, które na pewno kiedyś były także w Gnieźnie? Gdzie są groby licznych zasłużonych, honorowanych, tytułowanych osób? Gdzie jest grób Ignacego Trepińskiego, doktora i społecznika, który miał choćby swoją ulicę w Gnieźnie? Gdzie są społeczne inicjatywy sprzed lat, kiedy to szkoły czy klasy opiekowały się konkretnymi grobami na cmentarzach?

I właśnie być może dochodzimy do clou całej sprawy. Może warto w końcu skończyć co roku zbierać pieniądze na groby osób, które mają swoje rodziny? Może trzeba usiąść nad inicjatywą, wykonać społeczną inwentaryzację, rozmawiać z zarządcą, Miastem, sponsorami, wspólnie podejść do tej sprawy na poważne, odnawiając groby zarówno wiekowe, jak i te, które mają wartość artystyczną na miarę gnieźnieńskich nekropolii? Pochodzący z nieodległej gminy Trzemeszno Jerzy Waldorff tak mocno zasłużył się swoją inicjatywą na warszawskich Powązkach, która trwa do dziś, a u nas, kiedy remontuje się jeden, to dwa inne się rozpadają. I nie robić wszystkiego w rok, nie w dwa, ale sukcesywnie – by zostawić coś dla przyszłości.

zdjęcie nadesłane
Idź do oryginalnego materiału