Grenlandia nie jest stracona. Nowa badania dają nam trochę optymizmu

1 rok temu

Choć Grenlandia ma za sobą przeciętny sezon roztopów, wciąż wisi nad nią widmo zagłady. Trwałe ocieplenie klimatu będzie skutkowało jeszcze większymi roztopami niż dziś, co ostatecznie doprowadzi choćby do całkowitego zaniku lodu na tej największej wyspie na Ziemi. Ostatnio naukowcy uspokajają, iż sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, na jaką wygląda. Wszystko zależy od tego, jakie działania podejmiemy w najbliższych latach.

W tym roku topnienie na Grenlandii nie było imponujące jak na warunki postępującego globalnego ocieplenia. Podczas gdy na kontynentach padały rekordy ciepła, Grenlandia raczej doświadczała chłodu. Szczególnie w czerwcu, który był tam zimny i pochmurny, często padał śnieg. Roztopy rozpoczęły się tak naprawdę dopiero pod koniec czerwca. Zwykle zaczynają się miesiąc wcześniej. Nie oznacza to jednak, iż zmian nie ma. Są, tyle tylko, iż mniejsze, bo jak podają wyliczenia duńskiego Portalu Polarnego, wyspa straciła 196 mld ton lodu. To mniej niż średnia z ostatnich kilkunastu lat. Niemniej wyspa każdego roku traci taką czy inną ilość lodu. Ostatni rok, kiedy Grenlandia zyskała lód, to był 1996.

Nowe badania dają sporo optymizmu

Od lat naukowcy snują coraz bardziej ponure perspektywy dla grenlandzkiego lądolodu. Pojawiały się tezy, iż duża część lądolodu może się roztopić, choćby jeżeli uda nam się zatrzymać globalne ocieplenie. Jednak nowe badania opublikowane w czasopiśmie Nature pokazują, iż tak nie musi być. Badacze stwierdzili, iż drugi co do wielkości lądolód na świecie jest bardziej odporny na ocieplający się klimat, niż wcześniej sądzono. choćby jeżeli do końca tego wieku świat ociepli się o 2 stopnie, ale tymczasowo, to przez cały czas będzie można zapobiec „przechylaniu się” pokrywy lodowej Grenlandii. Tym samym unikniemy drastycznego wzrostu poziomu mórz na świecie. Z drugiej strony naukowcy mówią, iż długoterminowe przekroczenie temperatury o 1,7 st. C względem ery preindustrialnej sprawi, iż wkroczymy w niebezpieczne czasy.

„Nasze wyniki pokazują, iż choćby jeżeli w nadchodzących dziesięcioleciach nie uda nam się utrzymać globalnego ocieplenia poniżej 1,5–2 stopni i tymczasowo przekroczymy krytyczny próg temperatury pokrywy lodowej Grenlandii, wciąż mamy szansę na działanie” – stwierdził Nils Bochow z Norweskiego Uniwersytetu Arktycznego. Bochow, główny autor badania podkreśla, iż ​​powolna reakcja pokrywy lodowej nie jest powodem do samozadowolenia w walce ze zmianami klimatycznymi. jeżeli spadek temperatur będzie zbyt wolny, to rozpad lądolodu i wzrost poziomu mórz będą wtedy nieuniknione.

O tym, jak to jest z podnoszeniem się poziomu mórz i oceanów, można posłuchać w naszym podcaście „Odwołać katastrofę„:



Lód nie zniknie z dnia na dzień

Naukowcy badali, jak pokrywa lodowa może na przestrzeni wieków i tysiącleci reagować na „drastyczne i szybkie, choć jak dotąd porównywalne, krótkotrwałe ocieplenie naszych czasów” – wyjaśnia Bochow. Korzystając z modeli komputerowych, badacze odkryli, iż grenlandzki lądolód reaguje powoli na spowodowane przez człowieka ocieplenie klimatu. Oznacza to, iż ​​ograniczenie emisji gazów cieplarnianych w ciągu najbliższych dziesięcioleci może zapobiec jego nieodwracalnemu przejściu w etap przyspieszonego topnienia.

Benjamin Keisling z Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Teksańskiego powiedział, iż te wyniki badań dają nam szansę na zmianę kursu. Stwierdził, iż ludzkość będzie miała 100, a choćby więcej lat na uniknięcie upadku lądolodu. „Te systemy są naprawdę złożone, a ponieważ pokrywy lodowe takie jak Grenlandia są tak duże, to w pewnym sensie wolno reagują na zmiany” – powiedział. „To nie jest coś, co można stopić w ciągu roku, dekady czy stulecia. To naprawdę daje ci trochę czasu”.

  • Czytaj także: Eksodus mieszkańców Vanuatu – państwa, które daje przykład całemu światu

Musi zostać ustabilizowana temperatura na Ziemi

Przy obecnym poziomie ocieplenia wynoszącym 1,2°C pokrywa lodowa Grenlandii już się topi. W tym roku nie było to mocne topnienie, ale co innego w poprzednich latach. To 27 rok z rzędu, kiedy wyspa traci lód, który trafia do wód głównie Oceanu Atlantyckiego. Różnica jak w przypadku tego roku jest taka, iż nie każdy sezon topnienia jest silny. To samo tyczy się czapy polarnej na Oceanie Arktycznym. Oprócz ocieplenia klimatu czynnikiem, który decyduje o skali topnienia, jest pogoda. Nie da się jednak w nieskończoność liczyć na to, iż lato będzie chłodne. Tegoroczny sezon był łagodny, ale i tak wyspa straciła lód.

Ilustracja. Mapy pokazujące szacowane efekty zaniku lądolodu na Grenlandii na skutek długotrwałego (100 tys. lat) wzrostu temperatury o poszczególne wartości. Są one wyrażone w Kelwinach, wartość Kelwina jest taka sama jak w przypadku Celsjusza. Nature, CC4.0

Badacze na podstawie symulacji stwierdzili, iż jeżeli do 2200 roku temperatura globalna ustabilizuje się na poziomie poniżej 1,5 st. C, to lądolód będzie mniejszy niż dziś, ale pozostanie już stabilny. Symulacje te są jednak też ostrzeżeniem, co pokazuje powyższe zestawienie map – efektu tychże symulacji. Trwałe przekroczenie progu 2 st. będzie oznaczać koniec. Przy ociepleniu planety o 3-4 st. C, a do takiego jak widać teraz zmierzamy, po tysiącach lat zniknie praktycznie wszystko. To będzie oznaczało wzrost poziomu mórz o 7 metrów.

Na razie niestety zmierzamy w złą stronę

Światowi przywódcy podejmują w ostatnich latach działania, by gospodarki ich państw uniezależnić od paliw kopalnych. Jednak, jak pokazują raporty, nie nadążają za realizacją celów polegających na ograniczeniu ocieplenia do poziomów uznawanych za bezpieczniejsze i bardziej tolerowane podczas międzynarodowych negocjacji klimatycznych. Z raportu ONZ z 2022 roku wynika, iż ​​do końca tego wieku planeta będzie na dobrej drodze do ocieplenia się o około 2,8 st. C w porównaniu z czasami przedindustrialnymi.

Spóźniliśmy się z redukcjami i działaniami prowadzących do transformacji energetycznej. Zgodnie z najbardziej ambitnymi celami światowych przywódców świat wyemituje wystarczającą ilość gazów cieplarnianych, aby podnieść temperaturę o ponad 1,5 st. C względem ery przedindustrialnej. Potem powinno dojść do spadku temperatur. To, jak będzie szybki ten spadek, będzie zależało tempa dochodzenia do neutralności klimatycznej.

W przypadku pokrywy lodowej Grenlandii w przedstawionym przez Nature badaniu opisano, co zdaniem badaczy mogłoby się wydarzyć w przypadku scenariusza „przekroczenia” emisji. A dokładnie mówiąc, sytuacji, w której ludzkość przekracza tak zwany punkt krytyczny, ale ostatecznie powstrzymuje emisję gazów cieplarnianych i chłodzi planetę. Twila Moon, zastępczyni głównego badacza w Narodowym Centrum Danych Lodu i Śniegu w Kolorado, stwierdziła, iż ​​odkrycia nie są zaskakujące i odzwierciedlają wzorce zaobserwowane przez innych badaczy, którzy modelowali zachowanie pokrywy lodowej Grenlandii.

  • Czytaj także: Klimatyczna Bzdura Roku: naukowcy wyjaśniają popularny mit o Grenlandii

Każda dziesiętna stopnia ma znaczenie. Doświadczy tego nie tylko Grenlandia

Moon, która nie była zaangażowana w badanie, stwierdziła, iż autorzy badania wykonali dobrą robotę. Jak uważa, pokazali oni, iż „nawet jeżeli nastąpi gwałtowny wzrost temperatury, gwałtownie możemy wrócić”. Zwróciła też uwagę, iż działania na rzecz klimatu pozostaną znaczące, choćby jeżeli światowi przywódcy nie osiągną swoich celów – los, który wydaje się coraz bardziej realistyczny. „To przejście, którego jako ludzkość musimy dokonać. I choćby jeżeli nie osiągniemy naszego najbardziej ambitnego celu, każda dziesiętna stopnia będzie naprawdę miała znaczenie” – powiedziała o ograniczeniu emisji gazów cieplarnianych. Dodała też, iż trzeba cały czas myśleć i brać pod uwagę scenariusze przekroczenia progów globalnego ocieplenia.

Wkład, jaki czyni Grenlandia we wzrost poziomu morza, będzie wzrastał jedynie w miarę wzrostu średnich temperatur na świecie, uważają naukowcy.

Jak wynika z badania Nature, ponad 20 proc. wzrostu poziomu mórz udokumentowanego przez naukowców od 2002 roku jest spowodowane topnieniem pokrywy lodowej na Grenlandii. Moon powiedziała, iż wkład, jaki czyni Grenlandia we wzrost poziomu morza, będzie wzrastał jedynie w miarę wzrostu średnich temperatur na świecie. Na razie to wzrost temperatur oceanów ma znaczący wpływ na wzrost ich poziomu. Chodzi tu o rozszerzalność cieplną. Podnoszenie się poziomu mórz będzie prowadzić do erozji wybrzeży, powodzi czy zanieczyszczania źródeł wody pitnej przez słoną wodę morską

Podjęcie działań już teraz zmniejszy wpływ podnoszenia się poziomu mórz na przyszłe pokolenia. „Biorąc pod uwagę nasze wcześniejsze emisje, wzrost poziomu morza w ciągu najbliższych kilku dekad jest dość mocno wpisany w system. Wpływ naszych dzisiejszych działań zobaczymy w latach 60., 70. XXI wieku i później” – powiedziała Moon. A już teraz świat odczuwa skutki rosnącego poziomu mórz.

Zdjęcie: Muratart/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału