Znany kabareciarz bezlitośnie obnażył, do czego niektórzy są zdolni, by podlizać się partii rządzącej. Byłoby to bardzo zabawne, gdyby nie było prawdziwe i nie dotyczyło prawdziwych włodarzy miasta i gminy w naszym regionie. Aktor, satyryk, reżyser i współzałożyciel kabaretu Pod Wyrwigroszem, Łukasz Rybarski, prowadzący na YouTube kanał Rybarski Yes oraz współprowadzący program „Poranny rogal” w Zoom TV, występuje także na żywo w różnych częściach Polski. Miał odwiedzić jedno z miasteczek na Podkarpaciu, ale burmistrz tegoż zrezygnował z występu jego kabaretu, bo – jak stwierdził – „Rybarski nie lubi PiS-u”.
Satyryk uznał, iż to dobra okazja do sprawdzenia, jak ten i inni samorządowcy z naszego regionu zareagują na propozycję kogoś, kto sprawi wrażenie, iż PiS lubi i zaczął „obdzwaniać” włodarzy naszych miast, miasteczek i gmin.
Pokaz nieistniejącego samochodu
O finale tych poczynań Łukasza Rybarskiego napisała niedawno „Gazeta Wyborcza”. Jak donosi, w rozmowie z burmistrzem, który Rybarskiego z jego kabaretem u siebie nie chciał z racji przekonania o jego niechęci do władzy, satyryk przedstawił się jako Mariusz Śpiewoński z biura Joachima Bruodzińskiego – tu błąd w nazwisku europosła z PiS był jak najbardziej zamierzony. Rozmawiając z panią wójt jednej z podkarpackich gmin, podawał się za Waldemara Lubibardzo z Wizji TeleRzeszów. Obojgu włodarzom Rybarski zaproponował spotkanie w sprawie imprezy w ich mieście i gminie. Na tejże imprezie miałby być prezentowany elektryczny bus marki Izera. – Pani, pana gmina wygrała konkurs „Izera bus plus blues” – przekonywał satyryk. Przypomnijmy, iż izera to miał był elektryczny samochód wyprodukowany za rządów PiS. Miał być, bo póki co nie powstał. Rybarski jednak przekonywał swoich rozmówców, iż „przy okazji właśnie prac nad tym projektem samochodu elektrycznego zostało tyle części, iż po prostu z tego zrobiliśmy pierwszy polski elektryczny bus, autobus”. – Ten bus zostanie pokazany w gminie pani wójt i w mieście rządzonym przez pana burmistrza. Może przyjedzie pani premier (Beata Szydło), a może Antoni Macierewicz – obiecywał Rybarski i prosił o dyskrecję, żeby o wszystkim „lewaki albo dziennikarze się nie dowiedzieli, zwłaszcza dziennikarze z TVN”.
„Musimy dawać swoim i wygrać”
Pani wójt jednej z podkarpackich gmin dała się „wkręcić” na całego. – Nie, nie, ale wie pan co, to są już tak zepsuci ludzie (wspomniani „lewacy” oraz dziennikarze TVN – przyp. autora), iż my sami widzimy. Ludzie mądrzy, myślący, to widzą, co się dzieje, to jest katastrofa, co ci ludzie wyprawiają. Wstyd tylko, iż Ameryka ich trzyma i broni, bo biznes żydowski – odpowiada pani wójt. Tymczasem Rybarski poszedł dalej i zaproponował obojgu samorządowcom, żeby wytypowali przedsiębiorców ze swej okolicy, którzy zostaną nagrodzeni za pracę przy polskim samochodzie elektrycznym. Fakt, iż tego samochodu nie ma, a typowane firmy z pracami nad nim nie mają nic wspólnego, nie ma znaczenia. Znaczenie ma coś innego. Rybarski podkreślał, iż nieważna branża, ważne, by przedsiębiorcy byli „nasi”, czyli sprzyjający PiS-owi. – Bo żarty się skończyły, bo musimy wygrać i musimy już dawać swoim – kontynuował Rybarski. – Tak, no trzeba, bo będzie koniec państwa, proszę pana, skończy się Polska. Utracimy niepodległość, kilka jej mieliśmy, bo przedtem pod Rosją, teraz pod Unię nas pchają, to Niemcy, i nie wywalczymy tej polskości – odpowiedziała na to pani wójt.
Co tam las, można podpalić
Mając tak wdzięczną rozmówczynię Rybarski vel Lubibardzo nie zasypiał gruszek w popiele. Wspomniał, iż trzeba będzie zorganizować gdzieś na terenie gminy pani wójt punkt wymiany akumulatorów, ale dyskretny, żeby „lewactwo nie patrzyło na ręce”. Pani wójt zapewnia, iż oczywiście, jest to do zrobienia.
– Zróbmy jeszcze trzecią rzecz w takim razie, zróbmy pokazy, iż on jest niepalny, właśnie ze strażakami od państwa. Jedziemy w taką trasę ładną, malowniczą, stajemy sobie w lesie po drodze i wtedy można by podpalić las i pokazać ludziom, iż ten polski autokar jest niepalny, genialne. Wyciągamy akumulatory, strażaki pokazują tam, jak to działa, i potem wkładają inny akumulator z powrotem już, naładowany – rozkręcał się Rybarski vel Lubibardzo. O zgrozo, na podpalenie lasu pani wójt także zgodziła się bez mrugnięcia okiem! Jak informuje Gazeta Wyborcza, w pewnej gminie w Bieszczadach pojawiła się już choćby tabliczka informująca o punkcie wymiany akumulatorów do Izery. Tymczasem Łukasz Rybarski zdradził, iż w ten sposób usiłował „wkręcić” 14 włodarzy różnych gmin na Podkarpaciu. Tylko włodarz jednej z nich stanowczo odmówił.
„PiS wyciąga z ludzi to, co najgorsze”
– jeżeli z nieznajomymi osobami przez telefon samorządowcy sprzyjający PiS-owi omawiają takie rzeczy, to strach pomyśleć, co dzieje się między działaczami tej partii za zamkniętymi drzwiami i co tam jest załatwiane – skomentował dla Super Nowości poseł PO z Przemyśla, Marek Rząsa. – Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać – stwierdziła z kolei smutno w rozmowie z nami europosłanka PO, Elżbieta Łukacijewska z Cisnej. – Zastanawiam się, kiedy ci ludzie byli prawdziwi. Czy wtedy, kiedy twierdzili, iż ważne dla nich są takie wartości jak prawda czy honor, czy teraz, gdy je łamią. Jak widać, PiS potrafi wyciągnąć z ludzi to, co najgorsze – dodała. Prezydent Przemyśla, Wojciech Bakun na nasze pytanie o akcję Rybarskiego zareagował z uśmiechem.
– Do mnie ten pan nie dzwonił, nie słyszałem też nic o takiej akcji – poinformował. – Cóż mogę powiedzieć… Swego czasu mieliśmy w naszym mieście pokaz samochodów elektrycznych znanego zachodniego koncernu. Poprzedzone zostało to stosownymi umowami i podpalać nie musieliśmy niczego, ani nikogo nagradzać – śmiał się. Do członka zarządu województwa podkarpackiego Piotra Pilcha (PiS) nie udało nam się dodzwonić, cytujemy więc jego wypowiedź dla Gazety Wyborczej. – Odsłuchałem (materiał Ł. Rybarskiego przyp autora). Zaznaczam, iż jestem przeciwny podawaniu się za kogoś (innego niż w rzeczywistości przyp. autora), okłamywaniu i wkręcaniu ludzi. Niestety nie będę komentował tych nagrań z prostej przyczyny, o ile ten pan był w stanie posłużyć się oszustwem i podaniem się za kogoś innego, to również mógł zmanipulować te nagrania (sam podaje, iż nagrania są dłuższe). Poza tym materiał, z tego co się zorientowałem, nie dotyczy członków PiS, a tylko w kontekście tych osób mogę ewentualnie komentować – podsumował P. Pilch. Istotnie, jak i cóż tu komentować, fakty mówią same za siebie.
Monika Kamińska