Globalny kryzys wodny coraz bliżej. Czy uratują nas podmorskie złoża?

1 godzina temu

Świat stoi u progu globalnego kryzysu wodnego. Problem dotyka już każdego kontynentu. Coraz częściej pojawia się pytanie: skąd wziąć wodę, gdy zacznie jej brakować? Poza drogim procesem odsalania wody morskiej nadzieję daje to, co znajduje się pod dnem oceanów. Czy jednak te tajemnicze zasoby mogą naprawdę uratować ludzkość? To pytanie zadaliśmy polskim naukowcom.

Od Kalifornii, przez Syrię, po Australię – coraz większe obszary świata stoją na granicy braku wody pitnej. Polska wydaje się bezpieczna, ale kryzys może dotrzeć i tutaj. Nie tylko przez suszę, ale też przez migrację tych, którzy będą przed suszą uciekać z rejonów nienadających się do życia.

Syria wysycha na naszych oczach

Przykład? Syria. Od dekad nękana przez coraz dłuższe okresy suszy, dziś stoi na skraju katastrofy. 80 proc. obywateli żyje w warunkach niedoboru wody. W tym roku całkowicie wyschło jedno z głównych źródeł, które zaopatrywało 5 mln mieszkańców Damaszku.

Według agencji AP zbiory pszenicy spadły tam z 4,5 mln ton sprzed wojny do około 1 mln ton. To może oznaczać kolejną falę migracji.

Historic drought, wheat shortage to test Syria's new leadership https://t.co/KyJ2omaltR https://t.co/KyJ2omaltR

— Reuters (@Reuters) August 18, 2025
Historyczna susza i związany z nią niedobór zbóż wystawi nowe władze Syrii na wielką próbę.

„To nie jest po prostu kolejna pora sucha” – powiedział zastępca dyrektora zespołu Assem Sa’adeddin w rozmowie z The National . „Podstawy hydrologiczne Syrii ulegają załamaniu – opady deszczu spadły o prawie 28 proc. w całym kraju, a w miejscach takich jak Dara, Idlib i Aleppo spadek wyniósł ponad 30 proc.

Międzynarodowa Federacja Stowarzyszeń Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca (IFRC) alarmuje, iż ponad 16 mln Syryjczyków pilnie potrzebuje wsparcia, zwłaszcza w zakresie dostępu do wody pitnej, kanalizacji i środków higieny. Ceny pasz już wzrosły o 100-300 proc., a liczebność stad zmalała o 40 proc.

Susza oznaczająca kryzys wodny może doprowadzić w niedalekiej przyszłości do kolejnej fali migracji, jak tej sprzed 10 lat.

  • Czytaj także: Wojna i zmiany klimatu podnoszą cenę chleba. Bliski Wschód może wybuchnąć

Woda pod oceanem – cud czy złudzenie?

To jeden z przykładów, którzy każe zadać pytanie: jak walczyć z widmem kryzysu wodnego? Być może jedną z odpowiedzi są efekty poszukiwań tego, co kryje się pod dnem oceanicznym.

Blisko 50 lat temu Amerykanie szukali ropy pod dnem Atlantyku niedaleko wybrzeży Nowego Jorku. Nie odkryli tam ropy, a wodę, która w dodatku nadaje się do picia. W tym roku przeprowadzona została nowa misja badawcza zwana Ekspedycją 501 w ramach której pobrano tysiące próbek spod dna oceanu. U wybrzeży USA na wysokości New Jersey i Maine znajduje się podziemny zbiornik wody.

– To tylko jedno z wielu znanych złóż „tajnej słodkiej wody” występujących w płytkich wodach słonych na całym świecie, które pewnego dnia mogą zostać wykorzystane do zaspokojenia rosnącego zapotrzebowania planety na wodę – powiedział Brandon Dugan, współkierownik naukowy ekspedycji.

„Musimy szukać każdej możliwości, aby znaleźć więcej wody dla społeczeństwa” – powiedział Dugan, geofizyk i hydrolog z Colorado School of Mines, dziennikarzom Associated Press, którzy niedawno spędzili 12 godzin na platformie wiertniczej. Zespoły badawcze szukały „w jednym z ostatnich miejsc na Ziemi, w których prawdopodobnie szukałbyś słodkiej wody”.

Polscy naukowcy studzą emocje

Czy takich źródeł wody jest dużo? W końcu chodzi o nasze nadzieje na zażegnanie światowego kryzysu wodnego, w który wkraczamy.

– Nie sądzę, aby takie miejsca były częstsze. Wiedzielibyśmy o tym, gdyż odwiertów geologicznych na szelfach kontynentalnych zrobiono już mnóstwo, choćby w ramach poszukiwania ropy naftowej – mówi dr Jacek Piskozub, oceanolog z Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk, zapytany przez SmogLab.

Naukowcy, którzy odkryli te podmorskie złoża, podejrzewają, iż te zasoby wodne mogły powstać w czasie ostatnich zlodowaceń. kilka o nich też wiemy, na co zwraca uwagę hydrolog, dr Janusz Siwek, który jest profesorem na Uniwersytecie Jagiellońskim.

– Problem występowania wód słodkich w izolowanych warstwach pod powierzchnią oceanu nie pozostało dobrze rozpoznany i opisany – nam mówi prof. Siwek.

Relikt przeszłości

Krakowski naukowiec studzi emocje, zwracając uwagę na pochodzenie tego typu złóż wody, a co za tym idzie, kwestię ich odnawiania.

Kluczową kwestią jest sprawa odnawialności zasobów. [Złoża] mają charakter reliktowy, a ich eksploatacja będzie prowadzić do nieuchronnego wyczerpywania złoża.

Należy wiedzieć, na co zwraca uwagę prof. Siwek, iż „w podmorskich skałach nie dochodzi przecież do jakiegoś odsalania wody morskiej – całość zasobów słodkiej wody pochodzi z opadów atmosferycznych (zasilających rzeki, jeziora, lodowce, wody podziemne). A więc z obszarów lądowych. Również te wody pod dnem oceanu pochodzą z opadu – choć wody te mogą być magazynowane w skałach choćby tysiące lat – stąd nazwa wody reliktowe”.

Biorąc pod uwagę potrzeby współczesnego świata, takie złoża prędzej czy później się wyczerpią. Wiemy, iż najbardziej efektywnym sposobem dostarczania wody słodkiej do warstw podziemnych jest topnienie ogromnych lodowców. Epoki lodowcowej nie ma, a istniejące lądolody, które teraz się topią, znajdują się w miejscach trudno dostępnych.

„Cena wody spod dna oceanów kilka niższa niż cena ropy”

Ta woda znajduje się pod dnem oceanu, a nie na lądzie 30-40 metrów pod ziemią. Pojawia się więc problem opłacalności, a wiemy, jak dziś kosztowne jest wydobycie ropy naftowej spod dna oceanicznego.

– Cena tej wody prawdopodobnie nie byłaby wiele niższa niż ropy wydobywanej spod dna oceanów, czyli pewnie choćby niekonkurencyjna wobec ceny odsalania wody morskiej. W końcu to ta sama technologia (wieże wiertnicze i tankowce). Zatem nie sądzę, aby to przyniosło ratunek wobec coraz częstszych susz na kontynentach – uważa prof. Piskozub.

Podobne zdanie ma prof. Siwek:

– Nie wykluczam, iż lokalnie, w specyficznych warunkach hydrogeologicznych szelfu możliwa jest eksploatacja wód słodkich. Eksploatacja takich wód byłaby jednak sporym wyzwaniem technicznym jak zabezpieczyć złoże przed intruzją wód oceanicznych. Jestem także sceptyczny, czy odkryte wody okażą się istotnym uzupełnieniem dostępnych zasobów wód pitnych w skali globalnej.

Ryzyko „degradacji całego złoża”

Sprawa wydobycia takiej wody rodzi też inny problem, jakim jest zanieczyszczenie tych wód słoną wodą z oceanu. Jak?

„Mając na uwadze gradient ciśnień, bardziej prawdopodobne jest zastępowanie wypompowanej wody słodkiej wodą oceaniczną” – wyjaśnia prof. Siwek. „W przypadku eksploatacji tego typu wód bardzo gwałtownie może dochodzić do zjawiska napływania w miejsce wód słodkich wód słonych, które mogą gwałtownie doprowadzić do degradacji całego złoża. Zjawisko to określane jako intruzje wód słonych i obserwowane jest często w przypadku ujęć wód podziemnych zlokalizowanych na lądzie w pobliżu morza” – dodaje krakowski hydrolog.

Co więcej, według profesora Siweka takich złóż tak naprawdę może być niewiele. Profesor zwraca uwagę na kwestię geologii dna oceanicznego. Do gry wchodzą jedynie szelfy, dalej za nim nie ma „żadnej możliwości na obecność słodkiej wody pod dnem oceanu – również reliktowej.”

Zdjęcie tytułowe: DOERS/Shutterstock

Idź do oryginalnego materiału