Giorgia Meloni między młotem a kowadłem. „Z przyjaciółki USA i Europy może stać się wrogiem obu”

news.5v.pl 1 tydzień temu

Jako liderka trzeciej co do wielkości gospodarki UE, Meloni, zdeklarowana transatlantystka, wyraźnie nie podziela coraz bardziej zdecydowanej retoryki Francji i Niemiec, iż nadszedł czas, aby Europa zbudowała własne siły zbrojne i zastąpiła Amerykę jako głównego gwaranta bezpieczeństwa Ukrainy.

Ostrożność Meloni w kwestii remilitaryzacji Europy po części odzwierciedla jej szczere przekonanie, iż Rzym nie powinien dokonywać zero-jedynkowego wyboru, opowiadając się po stronie UE przeciwko prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi.

W grę wchodzi również wewnętrzna kalkulacja polityczna. Reprezentujący skrajną prawicę wicepremier Matteo Salvini stara się odbudować swoją pozycję, grając na sceptycyzmie wyborców w kwestii wysłania sił pokojowych do Ukrainy (z sondaży wynika, iż tylko sześć proc. Włochów uważa, iż to dobry pomysł), a także na powszechnych obawach, iż zwiększenie wydatków wojskowych źle wpłynie na i tak już nadwyrężone finanse Włoch.

Zmiana retoryki

Wyzwaniem dla włoskiej premier jest to, iż jej koalicja musi równoważyć interesy skrajnie prawicowej partii Liga Salviniego, wielbiciela Trumpa i prezydenta Rosji Władimira Putina, z interesami innego ważnego partnera, centroprawicowej partii Forza Italia Antonio Tajaniego, który jest znacznie bardziej proeuropejski, a choćby publicznie poparł stworzenie europejskiej armii.

Podczas gdy rząd Meloni jest niezwykle stabilny jak na włoskie standardy, musi ona łagodzić spory między Salvinim a zorientowanym na UE Tajanim. Obaj ścierają się m.in. w sprawie pomysłu utworzenia europejskiej armii. Salvini szydził nawet, iż takie siły nigdy nie powinny być dowodzone przez „szaleńca” francuskiego prezydenta Emmanuela Macrona.

Te polityczne napięcia są widoczne w zmieniającej się retoryce Meloni w ostatnich tygodniach. Wycofała się ze swoich wcześniejszych wypowiedzi, iż Ukraina odniesie zwycięstwo i wyraziła poważne wątpliwości co do planów dozbrojenia UE. Wylała też kubeł zimnej wody na te kraje europejskie, które twierdzą, iż poradzą sobie same bez amerykańskiej potęgi.

— Nie sądzę, bym użyła słowa „zwycięstwo” w odniesieniu do wojny w Ukrainie — powiedziała Meloni we włoskim parlamencie w zeszłym miesiącu, zaprzeczając swojemu wcześniejszemu stanowisku.

Sergio Perez / PAP

Wicepremier Włoch i lider partii Liga Matteo Salvini podczas pierwszego szczytu skrajnie prawicowych partii UE w Madrycie, Hiszpania, 8 lutego 2025 r.

Nadal jednak forsuje swój kontrowersyjny pomysł, zgodnie z którym gwarancje bezpieczeństwa NATO zostałyby rozszerzone na Ukrainę bez przystąpienia tego kraju do sojuszu.

Jej sojusznicy przychylni UE w rządzącej koalicji podkreślali w komentarzach dla POLITICO, iż Meloni pozostaje w głębi serca zaangażowaną Europejką, a jej ostatnie komentarze były głównie po to, by uspokoić Salviniego. Najważniejsze pytanie brzmi jednak, czy mimo wszystko nie doceniła ona stopnia, w jakim Trump naprawdę odwraca się od Europy.

— Sposób, w jaki Trump zachowywał się przez ostatnie dwa miesiące, sprawia, iż trudno jest być mediatorem — zauważył Giovanni Orsina, profesor historii współczesnej na Uniwersytecie Luiss w Rzymie. — A teraz istnieje ryzyko, iż z przyjaciółki obu stron stanie się ich wrogiem — dodał.

Włochy nie chcą być na łasce Francji i Niemiec

Chociaż Meloni przez cały czas jest oddana Europie, jej zmiana retoryki odzwierciedla prawdziwy sceptycyzm Rzymu co do tempa i skali planów zbrojeniowych UE, twierdzą anonimowo włoscy urzędnicy.

Główną kwestią jest proponowany przez Komisję Europejską plan remilitaryzacji sojuszu, który miałby obejmować pakiet pożyczek o wartości 150 mld euro (626 mld 865 mln zł) dla państw członkowskich i większą elastyczność fiskalną w wysokości do 650 mld euro (2 bln 716 mld zł) dla państw, które nie mają wystarczającej nadwyżki budżetowej.

Według dwóch osób zaznajomionych ze stanowiskiem rządu Rzym zdaje sobie sprawę, iż jest słabszy i mniejszy niż Francja i Niemcy, a także ma bardziej realistyczny pogląd na sektor obronny Europy i jego ograniczone szanse w walce z Rosją bez USA.

Jak donosiło POLITICO w zeszłym miesiącu, Włochy naciskały również na większe zaangażowanie sektora prywatnego w plan zbrojeniowy. Obawiają się bowiem, iż w przeciwnym razie doprowadzi on do gwałtownego wzrostu kosztów finansowania zewnętrznego w czasie, gdy UE nakazuje im zmniejszenie nadmiernego zadłużenia.

Podobnie jak w przypadku Wielkiej Brytanii, bliskie stosunki Włoch z USA zmniejszyły ich zależność od europejskich sąsiadów. Teraz Rzym obawia się, iż zostanie na „łasce” Francji i Niemiec w przypadku rozpadu sojuszu transatlantyckiego.

— Podczas gdy Francja zawsze miała chłodne stosunki ze Stanami Zjednoczonymi, żaden włoski rząd nigdy nie kwestionował relacji z USA w zakresie obrony — powiedział POLITICO włoski generał Leonardo Tricarico, który był doradcą wojskowym kilku premierów.

Jak dodał, po klęsce Włoch w II wojnie światowej, kraj ten na zawsze zrozumiał, iż nigdy nie będzie globalnym supermocarstwem. — Możemy odgrywać rolę wszędzie na świecie, ale możemy to robić tylko wtedy, gdy jesteśmy razem z USA. Oczywiście musimy to robić również w UE, ale nie tylko tam — stwierdził. Jego zdaniem rozpad transatlantycki utrudniłby zarówno Europie, jak i Stanom Zjednoczonym walkę z Chinami.

OLIVIER MATTHYS / PAP

Minister spraw zagranicznych Włoch Antonio Tajani i przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen w Brukseli, Belgia, 17 marca 2025 r.

Sojusznicy najwyraźniej już zdają sobie sprawę z niezadowolenia Włoch. W wywiadzie udzielonym w weekend włoskiemu dziennikowi „Corriere della Sera”, przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen starała się zapewnić Rzym, iż jego firma zbrojeniowa, Leonardo, „znacznie skorzysta” na zwiększeniu wydatków na obronność i odegra znaczącą rolę w dozbrajaniu Europy. Co więcej, najnowsza wersja planów zbrojeniowych UE — która zawiera postanowienia dotyczące finansowania przez sektor prywatny — już w pewnym stopniu uspokaja obawy Rzymu.

Wiara w sojusz transatlantycki

Nic z tego nie jest jednak w stanie w pełni uspokoić Meloni. Zdaniem Stefano Stefaniniego, byłego wysokiego rangą włoskiego dyplomaty i ambasadora NATO, działania premier Włoch odzwierciedlają także wiarę, być może błędną, w to, iż sojusz transatlantycki można jeszcze uratować i iż jego upadek został wyolbrzymiony.

Zgodził się z tym centrolewicowy parlamentarzysta i były minister spraw europejskich Enzo Amendola, który powiedział POLITICO, iż wysiłki Meloni na rzecz pojednania pozostawią Włochy na „ziemi niczyjej między UE a USA”.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Niemniej jednak jest to pogląd podzielany przez Włochów z całego spektrum politycznego. — Wątpię, by ostatecznie doszło do całkowitego rozłamu między Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską — stwierdził Danilo Della Valle, eurodeputowany z lewicowo-populistycznego Ruchu Pięciu Gwiazd. Dodał, iż remilitaryzacja Europy jest w końcu tym, o co prosi Trump.

Starcia koalicyjne

Jednak to kwestie wewnętrzne są dla Meloni ważniejsze niż obawy geopolityczne.

W ostatnich latach blask Salviniego został przyćmiony przez Meloni, a planowany w przyszłym miesiącu we Florencji kongres Ligi może ujawnić głębokie podziały w szeregach partii.

W ostatnim czasie Salvini ściągnął na siebie krytykę za samodzielne kontaktowanie się z administracją USA — w tym za nieautoryzowaną rozmowę telefoniczną z gardzącym Europą wiceprezydentem J.D. Vance’em w zeszłym miesiącu — oraz za wielokrotne wezwania, by Meloni nie popierała planów obronnych UE.

Zdaniem senatora Ligi Claudio Borghiego Salvini raczej nie rozbije koalicji w najbliższym czasie. — Po katastrofalnym wyjściu z rządu koalicyjnego z Ruchem Pięciu Gwiazd w 2019 r. poznał ryzyko, jakie niosą za sobą polityczne popisy — powiedział POLITICO. Dodał, iż zmiana Meloni w sprawie Ukrainy w dużej mierze uspokoiła członków Ligi.

EPA/RICCARDO ANTIMIANI / PAP

Premier Włoch Giorgia Meloni i jej zastępca, lider partii Liga Matteo Salvini, Rzym, 26 czerwca br.

Choć Meloni stara się odzyskać grunt na prawicy, jej ostatnie działania sugerują również, iż może ona rozglądać się za proeuropejską alternatywą dla Salviniego, twierdzi Francesco Galietti, były urzędnik państwowy i założyciel firmy konsultingowej Policy Sonar.

W weekend Meloni wywołała pewne zaskoczenie, zachwalając swojego centrowego rywala politycznego Carlo Calendę, który przewodzi małemu ugrupowaniu Azione, powszechnie znienawidzonemu przez skrajną prawicę. Calenda jest też głośnym zwolennikiem dozbrojenia UE. — To jest jej zabezpieczenie przed Salvinim — stwierdził Galietti.

Na konferencji Azione Meloni zaprzeczyła jednak, jakoby rozważała formalny sojusz z Calendą, choć pozorne poparcie dla przyjaznego UE lidera przypomina o jej własnym poparciu dla sojuszu.

Jednak w miarę jak relacje z Trumpem stają się coraz bardziej napięte, granice tego poparcia są wystawiane na ciężką próbę.

— jeżeli dojdzie do punktu, w którym będzie musiała wybierać między wspieraniem a niewspieraniem Ukrainy, to jej nie porzuci, jest zbyt oddana Ukrainie — powiedział Stefanini. — Ale będzie starała się unikać dokonywania wyboru tak długo, jak będzie mogła — dodał.

Idź do oryginalnego materiału