Gigawaty wiatraków wypłyną ze Świnoujścia, ale nie ten pierwszy

2 miesięcy temu
Zdjęcie: Przemysł potrzebuje dużo energii odnawialnej, aby zmniejszać emisyjność oraz ślad węglowy wytwarzanych produktów. Fot. Depositphotos


Energia elektryczna z morskiej farmy wiatrowej Baltic Power ma popłynąć do sieci w 2026 r. To najbardziej zaawansowany projekt w polskiej wyłącznej strefie ekonomicznej na Morzu Bałtyckim. Wszystkie pozostałe przedsięwzięcia w ramach pierwszej fazy wsparcia wciąż znajdują się na etapie przygotowawczym i oczekują na podjęcie finalnych decyzji inwestycyjnych przez właścicieli.

Baltic Power taką decyzję otrzymała już w październiku 2023 r. Farma, którą Orlen wybuduje w partnerstwie z kanadyjskim Northland Power, będzie miała łącznie 1140 MW mocy zainstalowanej, co przekłada się na 76 elektrowni o mocy 15 MW każda.

To ogromne wyzwanie logistyczne, aby wielkogabarytowe elementy - turbiny, łopaty wirnika, gondole i fundamenty - znalazły się na czas we właściwym miejscu. Kluczowym elementem tej układanki jest port instalacyjny, który w praktyce pełni rolę zaplecza morskiego placu budowy.

Projekty morskich farm wiatrowych w pierwszej fazie rozwoju rynku.

Harmonogram to rzecz święta

Od połowy 2022 r. pojawiła się nadzieja, iż Baltic Power, a także inne inwestycje na Bałtyku będą instalowane z polskich portów. Wtedy okazało się, iż spółka Orlen Neptun chce wydzierżawić pod budowę terminalu instalacyjnego grunty w Świnoujściu, co było przełamaniem ślimaczących się planów dotyczących budowy takich obiektów w Gdyni czy Gdańsku.

Portowe plany Orlenu w Świnoujściu stopniowo zaczęły się materializować, a wraz z tym coraz mocniej rosło przeświadczenie, iż sprawnie rozwijany projekt Baltic Power zostanie wybudowany z zachodniopomorskiego portu. Takie stanowisko konsekwentnie umacniały też zapowiedzi poprzedniego zarządu koncernu, który w październiku ubiegłego roku (kilka dni przed wyborami parlamentarnymi) ogłosił oficjalne rozpoczęcie budowy portu instalacyjnego w Świnoujściu.

W branży offshore harmonogramy budowy są napięte do granic możliwości, a każdy dzień poślizgu oznacza duże straty. Powodzenie inwestycji determinuje m.in. dostęp do statków instalacyjnych, których na rynku brakuje i każdy dzień wynajmu takiej jednostki kosztuje setki tysięcy euro - niezależnie od tego, czy pracuje ona na morzu, czy stoi zacumowana w porcie.

Od dłuższego czasu było wiadomo, iż harmonogram zakończenia przedsięwzięcia w Świnoujściu zaczyna niebezpiecznie zazębiać się z terminem rozpoczęcia realizacji wartej ponad 20 mld zł budowy Baltic Power. Biorąc pod uwagę wieloletnie przygotowania do tak kosztownej inwestycji trudno sobie pozwolić na przesadny optymizm, tylko górę bierze chłodny realizm.

Ostatecznie pod koniec ubiegłego miesiąca Ireneusz Fąfara, który od kwietnia stoi na czele Orlenu, ogłosił, iż Baltic Power będzie korzystała z duńskiego portu Rønne na Bornholmie, jaki był przewidziany jako opcja rezerwowa wobec Świnoujścia.

Fąfara tłumaczył, iż powodem było zbyt późne rozpoczęcie budowy w Świnoujściu, przy jednoczesnym sztywnym harmonogramie Baltic Power, gdzie dostawa pierwszych elementów farmy ma zacząć się pod koniec 2024 r. Z kolei budowa portu ma zakończyć się na przełomie tego i przyszłego roku.

Niemniej komunikat ten nie był chyba na tyle jasny, aby zostać odpowiednio odebrany. Dlatego wertując media można natknąć się na kilka wersji informacji dotyczących Świnoujścia - od takich, w których nie posłuży wcale budowie Baltic Power, przez mówiące o tym, iż zostanie wykorzystane w dalszej fazie inwestycji, czy też po paru miesiącach zaplecze inwestycji przeniesie z Rønne do świeżo oddanego do użytku świnoujskiego portu.

Jak wobec tego jest faktycznie?

Budowa Świnoujścia ruszyła pół roku za późno

O to zapytaliśmy u źródła, czyli w Orlenie. Z odpowiedzi, które otrzymaliśmy z biura prasowego koncernu, wynika, iż sama budowa portu w Świnoujściu przebiega zgodnie z harmonogramem i minęła półmetek. Prace mają zakończyć się na przełomie 2024 i 2025 r. W przyszłym roku ruszy również działalność operacyjna.

- w tej chwili realizowane są prace na lądzie oraz przy nowych nabrzeżach. Równolegle pogłębiany jest też tor wodny na odcinku od Obrotnicy Mielińskiej do nowego terminala. Prowadzone są też intensywne prace w części hydrotechnicznej. Chodzi przede wszystkim o przebudowę istniejących nabrzeży - wskazuje Orlen.

Port - jak dodaje koncern - będzie posiadał dwa nabrzeża, o długości 246 i 249 m. Ich parametry umożliwią przyjmowanie bardzo ciężkich, wielkogabarytowych ładunków. Dzięki temu będą tam przybijać największe dostępne na rynku specjalistyczne, ponad dwustumetrowe statki typu jack-up, które są przeznaczone do instalacji turbin o mocy 14 MW i większych.

Z tych atutów nie skorzysta jednak Baltic Power.

- Ostatecznie, decyzją udziałowców projektu - Orlen i Northland Power - inwestycja nie będzie realizowana z terminala Orlen Neptun, co byłoby możliwe jedynie w sytuacji wcześniejszego rozpoczęcia jego budowy (około pół roku). Niemniej przez cały czas pozostaje on strategicznym rozwiązaniem dla projektów offshore wind grupy Orlen oraz potencjalnie projektów innych spółek, realizowanych na Bałtyku - informuje koncern.

Tłumaczy przy tym, iż ograniczanie poziomu ryzyka jest kluczowym elementem przy pozyskiwaniu dla projektu finansowania zewnętrznego. Stąd wymagane jest m.in. posiadanie umów rezerwacyjnych z portami instalacyjnymi. Dlatego Baltic Power podpisał umowę rezerwacyjną z portem w Rønne już w październiku 2021 r., gdy port w Świnoujściu nie był jeszcze choćby w planach.

- Stworzony w 2022 r. harmonogram budowy terminala nie uwzględniał wszystkich procesów biznesowych i ryzyk, a jednym z nim był fakt, iż harmonogram zakładał oddanie projektu bezpośrednio przed rozpoczęciem budowy części morskiej samej farmy, czyli na przełomie 2024 i 2025 r. Mimo iż prace rozpoczęły się i są kontynuowane zgodnie z harmonogramem, formuła project finance, w ramach której Baltic Power pozyskało finansowanie, wymagała na tamtym etapie wyeliminowania wszelkich potencjalnych ryzyk, w tym możliwych przy tak dużej inwestycjach opóźnień - tłumaczy Orlen.

- Dlatego jeszcze w kwietniu 2023 r. zarząd Baltic Power zarekomendował swoim udziałowcom, a po uzyskaniu ich zgody podpisał z portem w Rønne adekwatną umowę na wykorzystanie terminala dla potrzeb realizacji inwestycji, co dla projektu stanowiło pełne zabezpieczenie i gwarancję współpracy z już działającym portem. Nowy zarząd Orlenu po wnikliwej analizie przedstawionego uzasadnienia potwierdził rekomendację zarządu Baltic Power i decyzję o tym, iż projekt nie może być realizowany ze Świnoujścia. Byłoby to możliwe jedynie w sytuacji rozpoczęcia budowy o pół roku wcześniej i z założeniem braku ewentualnych opóźnień - podkreśla grupa.

Zaznacza również, iż wybór portu w Rønne nie odbije się znacząco na ogólnym poziomie polonizacji łańcucha dostaw dla Baltic Power.

- Spośród polskich projektów będzie on mógł się pochwalić jednym z najwyższych współczynników udziału local content w całym cyklu życia farmy, tj. w etapach przygotowania, budowy oraz eksploatacji farmy, czyli ok. 25-30-letnim okresie pracy. Oznacza to, iż projekt dąży do osiągnięcia od 20 do 30 proc. udziału local content, co jest nie tylko zgodne z deklaracjami zawartymi w tzw. Umowie Sektorowej, a wręcz będzie stanowić ogromny sukces zważywszy na obecny stopień rozwoju przemysłu offshore w Polsce - zapewnia Orlen.

Gigawaty wiatraków do zainstalowania

Choć budowa polskiej energetyki wiatrowej na Morzu Bałtyckim rozpocznie się duńskiego portu, to zdecydowanie Baltic Power nie wyczerpuje możliwości dla Świnoujścia. Zwłaszcza, iż tylko sam Orlen pozyskał w ubiegłym roku pięć nowych lokalizacji w ramach drugiej fazy rozwoju rynku offshore o łącznej mocy ok. 5,2 GW. Do ich obsługi koncern zamierza wykorzystać powstający w tej chwili port.

Jednocześnie Orlen zapewnia, iż jest otwarty na współpracę ze wszystkimi deweloperami, którzy planują inwestycje nie tylko na polskich wodach, ale również - z uwagi na położenie - wodach niemieckich, szwedzkich i duńskich.

- Inwestycja choć nie posłuży do budowy projektu Baltic Power pozostaje pierwszym i jednym terminalem instalacyjnym w Polsce, jaki w tej chwili jest w trakcie budowy. Fakt, iż inwestycja zostanie zakończona w wyznaczonym terminie pozwala traktować go, jako pewną bazę m.in. dla projektów, które są przez cały czas w fazie dewelopmentu. Będzie przy tym nie tylko pierwszym w Polsce, ale i jednym z najnowocześniejszych portów instalacyjnych w Europie - uważa Orlen.

Druga runda wsparcia offshore w Polsce.

Wskazuje też, iż port w Świnoujściu będzie łączył funkcjonalność tradycyjnego terminala instalacyjnego, jak i klasycznego portu przeładunkowego. Oznacza to, iż jego oferta obejmować będzie zarówno wstępny montaż turbin wiatrowych, jak i rozładunek oraz załadunek, a także składowanie elementów wykorzystywanych do budowy farm wiatrowych na Bałtyku. Orlen Neptun rozważa również wykorzystanie jednego z nabrzeży do zadań oferowanych przez port serwisowy.

W ubiegłym roku grupa rozpoczęła szkolenia dla uczniów Zespołu Szkół Morskich w Świnoujściu pod kątem potencjalnego podjęcia pracy w porcie instalacyjnym. Od nowego roku szkolnego będą one kontynuowane, a także rozszerzone o kolejną placówkę - Zespół Szkół nr 4 w Szczecinie.

- Liczymy, iż wśród nowych pracowników terminala dużą część będą stanowili uczniowie przez nas przygotowani. Formalna rekrutacja rozpocznie się pod koniec roku. Docelowo w Offshore Wind Terminal Świnoujście będzie pracować do 100 osób - konkluduje koncern.

Gdańsk wciąż jest opcją podstawową

Sprawdźmy więc, jakie plany dotyczące portów instalacyjnych oraz Świnoujścia moją pozostali inwestorzy, posiadający projekty na polskich wodach - zaczynając od PGE, która pierwsze projekty rozwija wspólnie z duńską grupą Ørsted. Najbardziej zaawansowanym projektem jest MFW Baltica 2 o mocy 1,5 GW, dla której ostateczna decyzja inwestycyjna jest zapowiadana w czwartym kwartale 2024 r.

Źródło: Prezentacja PGE Baltica, przedstawiana 3 lipca 2024 r. w Senacie na posiedzeniu Komisji Klimatu i Środowiska

W tym przypadku od dawna wskazywanym portem instalacyjnym jest ten planowany w Gdańsku, co we wspólnym stanowisku przesłanym portalowi WysokieNapiecie.pl podtrzymały PGE i Ørsted. Podkreśliły, iż jest to optymalna lokalizacja pod kątem realizacji projektu Baltica 2 - zarówno ze względu na odległość od miejsca posadowienia farmy, jak i możliwości wykorzystania potencjału local content na Pomorzu.

- Instalacja turbin jest najistotniejszym z zakresów instalacyjnych przy procesie realizacji inwestycji, jaką jest morska farma wiatrowa. Spółka Elektrownia Wiatrowa Baltica-2, która realizuje projekt Baltica 2, a której właścicielami są PGE i Ørsted, jest zdeterminowana do instalacji turbin z portu w Gdańsku przy założeniu terminowej realizacji tej inwestycji - wskazują spółki.

- Budowa odpowiedniej infrastruktury w porcie w Gdańsku niesie ze sobą ogromne możliwości zaangażowania polskich przedsiębiorstw w procesie jej budowy i eksploatacji. Wiele krajowych firm budowlanych dysponuje możliwościami zaangażowania się w tego typu inwestycje hydrotechniczne. Dodatkowo, powstanie terminalu w Gdańsku umożliwi jego wykorzystanie przy realizacji kolejnych projektów offshore wind - dodają PGE i Ørsted.

Jednocześnie zaznaczają, iż przy realizacji projektu Baltica 2 kierują się harmonogramem, z którym ściśle związane są podpisane kontrakty z dostawcami komponentów oraz z wykonawcami usług instalacyjnych na morzu. Natomiast brak gotowego do pracy terminalu instalacyjnego w zaplanowanym terminie rozpoczęcia budowy spowodowałby istotne opóźnienie w realizacji całego projektu.

Źródło: Prezentacja PGE Baltica, przedstawiana 3 lipca 2024 r. w Senacie na posiedzeniu Komisji Klimatu i Środowiska

- Choć dla PGE i Ørsted port w Gdańsku pozostaje lokalizacją „pierwszego wyboru”, to jednak w ramach procesu inwestycyjnego, w celu ograniczenia głównych ryzyk dla rozwoju projektu, partnerzy podjęli rozmowy na temat alternatywnych lokalizacji, z których mogłyby zostać przeprowadzone poszczególne etapy instalacji morskich farm wiatrowych. W przypadku tak złożonej inwestycji zabezpieczenie w tym zakresie terminowego wykonania harmonogramu jest naturalne - tłumaczą spółki.

- Rozwój całego polskiego offshore wymaga w 100 proc. gotowych i w pełni operacyjnych obu terminali - zarówno w Gdańsku, jak i w Świnoujściu. Natomiast z punktu widzenia najbliższych projektów z portfela PGE i Ørsted wykorzystanie portu w Świnoujściu nie jest brane pod uwagę - dodaje.

PGE zaznacza też, iż jest zainteresowana wykorzystaniem Gdańska zarówno w projektach Baltica 1 (0,9 GW) oraz Baltica 3 (1 GW), jak i tych pozyskanych w drugiej fazie rozwoju rynku, gdzie spółce przypadło pięć lokalizacji o łącznej mocy 3,9 GW.

Jeden pewniak i dwie niewiadome

Kolejny inwestor to norwesko-polski duet, tworzony przez spółki Equinor i Polenergia, który aktualnie przygotowuje do realizacji morskich farm wiatrowych Bałtyk 2 i Bałtyk 3 o łącznej mocy ponad 1,4 GW. Pierwsza energia z obu projektów ma popłynąć do sieci już w 2027 r., a komercyjny etap ich użytkowania jest zaplanowany od 2028 r.

Fot. WindEurope

- Lokalizacją wybraną przez dostawcę turbin wiatrowych (Siemens Gamesa - red.) na potrzeby realizacji obu projektów jest port w Rønne. Budowa farm wiatrowych Bałtyk 2 i 3 odbywa się w określonych granicach czasowych. Aby dotrzymać zaplanowanego harmonogramu obu projektów, przy wyborze portu instalacyjnego brano pod uwagę m.in. jego dostępność i uwarunkowania techniczne. Port w Rønne spełnia oba kryteria. Ponadto był też wcześniej wykorzystywany do realizacji projektów z sektora offshore wind - przekazały nam Equinor i Polenergia.

- Aktywnie śledzimy rozwój polskich portów instalacyjnych, ale niestety żaden z nich nie jest na ten moment funkcjonalny. Jednocześnie bierzemy pod uwagę możliwość wykorzystania polskich portów do instalacji komponentów naszych projektów w drugiej fazie rozwoju polskiego sektora offshore wind oraz do instalacji komponentów o niższych wymaganiach w zakresie obsługi i załadunku - wyjaśniły spółki, które mają jeszcze w planach MFW Bałtyk 1 o mocy ponad 1,5 GW.

Na koniec dwa najmniejsze projekty, czyli BC-Wind (0,4 GW), prowadzony przez Ocean Winds (wspólny wiatrowy biznes portugalskiego EDP i francuskiego Engie), oraz F.E.W. Baltic II (0,35 GW), należący do niemieckiego RWE.

W przypadku tego pierwszego finalna decyzja inwestycyjna ma zostać podjęta w 2024/2025. Na pytania dotyczące portu instalacyjnego Aleksandra Jampolska, rzecznik Ocean Winds w Polsce, poinformowała jedynie, iż spółka "rozważa różne warianty lokalizacji pod port instalacyjny dla morskiej farmy wiatrowej BC-Wind. Port w Świnoujściu jest jedną z rozważanych lokalizacji".

Budowa portu instalacyjnego w Świnoujściu. Fot. Orlen

Projekt F.E.W. Baltic II jest najmniej zaawansowanym spośród tych z pierwszej fazy wsparcia, tak więc odpowiedź ze strony RWE jest zwięzła.

- Dla realizacji morskich farm wiatrowych najważniejsze jest, aby port instalacyjny w Polsce był gotowy przed rozpoczęciem ich budowy i na to liczymy. Prosimy o zrozumienie, ale w tym momencie nie możemy udzielić żadnych dalszych informacji - przekazała nam Małgorzata Babska, rzecznik RWE Renewables Poland.

Europa potrzebuje wiatrowych portów

Na koniec warto zaznaczyć, iż nie tylko Polska potrzebuje inwestycji w porty, ale wszystkie kraje Europy, które planują rozwijać morską energetykę wiatrową.

Z wyliczeń branżowej organizacji WindEurope wynika, iż w latach 2023-2030 w Europie zostanie zainstalowane 120 GW morskich wiatraków. Taka moc przekłada się na średnio ok. 15 GW rocznie, czyli mniej więcej 1,2 tys. turbin. Natomiast w 2030 r. do obsługi i utrzymania będzie ok. 16 tys. morskich elektrowni o łącznej mocy ok. 150 GW.

WindEurope zwraca też uwagę, iż będzie to wymagało dużych nakładów na modernizację i budowę ok. 50 portów. Łączny koszt tych przedsięwzięć jest szacowany na ok. 8,5 mld euro, które powinny się jednak dosyć gwałtownie zwrócić, bo w ciągu pięciu lat.

Fot. WindEurope

Nie będzie to jednak łatwe, bo już teraz słychać o sporych problemach z przygotowaniem inwestycji.

Przykładowo w ostatnich dniach "Financial Times" opisywał alarmujące doniesienia brytyjskiej branży morskiej, która latami czeka na uzyskanie wymaganych zgód administracyjnych dla planowanych projektów. To może z kolei zagrozić celom, które Wielka Brytania stawia sobie w morskiej energetyce wiatrowej. Natomiast urzędnicy odbijają piłeczkę i przewlekłe procedowanie wniosków tłumaczą brakiem funduszy na zatrudnienie dodatkowych pracowników...

Idź do oryginalnego materiału