

Prezydent gra w pokera światowym porządkiem: rozpoczął wojnę handlową z Chinami. Prowadzi negocjacje pokojowe z Kremlem. I chce nowego porozumienia nuklearnego z irańskim reżimem. Trump polega w tym na człowieku, który prawie nie pojawiał się publicznie przed jego prezydenturą. To Steve Witkoff, powiernik prezydenta i specjalny wysłannik do delikatnych rozmów.
— Rola Wittkoffa nie jest wprawdzie rolą klasycznego negocjatora z wiedzą ekspercką, delegacją i mandatem negocjacyjnym, ale rolą doradcy — mówi „Bildowi” legenda dyplomacji Wolfgang Ischinger.
Konkretne wyniki? Wcale nie. Rosja obsadziła swoje stanowisko w ambasadzie w Waszyngtonie po pięciu miesiącach wakatu w celu poprawy wzajemnych stosunków. We wszystkich głównych kryzysach — Ukraina, Iran, wojna handlowa z Chinami — kontakty pośrednie pozostają bez znaczących postępów.
— Ponieważ te wstępne rozmowy przybrały jak dotąd formę rozmów zbliżeniowych, negocjacji pośrednich, szczególnie trudno jest osiągnąć konkretne wyniki, które można zapisać — mówi Ischinger.
Trump myśli szerzej
Zaletą dla Trumpa jest to, iż może sondować bez podejmowania zobowiązań. — Takie formaty rozpoznawcze można łatwo kontynuować bez konieczności ogłaszania porażki — mówi ekspert.
Wadą jest jednak to, iż Rosja i Iran wykorzystują rozmowy, by zyskać na czasie — lub by wysunąć nowe żądania. — USA prowadzą te wstępne rozmowy bez angażowania swoich europejskich i innych partnerów — ostrzega Ischinger. Może to później stać się poważnym problemem, gdy dojdzie do wdrożenia.
Podczas gdy Witkoff sonduje, Trump myśli szerzej: chce rozbić geopolityczne bloki, przede wszystkim strategiczną oś między Rosją a Chinami.
— Dzięki zachodnim sankcjom Rosja jest w tej chwili silnie uzależniona od Chin — wyjaśnia ekspert ds. USA Josef Braml. Partnerstwo to nie jest jednak wolne od napięć. — Trump próbuje wykorzystać fakt, iż Rosja i Chiny w przeszłości do pewnego stopnia sobie nie ufały — mówi Braml.
Geopolityczne domino prezydenta USA
Moskwie nie podoba się rola „młodszego partnera” — i tu właśnie wkracza Trump. Oferując politykę gospodarczą i bezpieczeństwa, chce zaoferować Rosji alternatywę dla zależności od Pekinu.
Możliwa cena, jaką musiałaby zapłacić przede wszystkim Europa: ustępstwa w wojnie w Ukrainie. — Trump dąży do szybkiego zakończenia wojny w Ukrainie, być może poprzez ustępstwa wobec Rosji, takie jak uznanie roszczeń terytorialnych (np. Krym i Donbas) — mówi Braml. Dla Moskwy byłby to częściowy sukces geopolityczny — i zachęta do ostrożnego odcięcia się od Chin.
To, co robi Trump, nie jest głównym planem. Ale prezydent ma metodę: prowadząc równoległe rozmowy na kilku frontach, tworzy presję, opcje — i zamieszanie.
Każde zbliżenie z Rosją może mieć wpływ na rozmowy z Iranem. Każdy ruch na Bliskim Wschodzie może z kolei wywrzeć presję na Chiny.