Gdzie się Trzaskowskiemu nie mieści

solidarni2010.pl 3 godzin temu
Felietony
Gdzie się Trzaskowskiemu nie mieści
data:08 lutego 2025 Redaktor: GKut

Program wyborczy Rafała Trzaskowskiego, podobnie jak całej Platformy Obywatelskiej, sprowadza się do chorobliwej nienawiści wobec polityków i wyborców Zjednoczonej Prawicy. Nie może zatem dziwić, iż kandydujący na Urząd Prezydenta Polski Rafał Trzaskowski w swoich wystąpieniach, zamiast prezentować wizję rozwoju Polski, dopuszcza się personalnych ataków na politycznych oponentów.

Podczas wiecu wyborczego w Starogardzie Gdańskim emocje Trzaskowskiego sięgnęły zenitu, gdy wykrzyczał do zebranych: „Wyobraźcie sobie, jakby ich zaprosić, tego pajaca Ziobro, co on by opowiadał, opowiadałby o tym, iż on sobie pistolety kupił. Minister sprawiedliwości jest z Teksasu, który ma spluwę za paskiem, jak się pochyla. Przecież to się w pale nie mieści.

W tej wypowiedzi mniej ważne od samej krytyki Zbigniewa Ziobry jest słownictwo użyte przez Trzaskowskiego. Każdy szanujący się polityk, posiadający jako taką ogładę, użyłby w takiej sytuacji określenia: „to się w głowie nie mieści”. Określenie „to się w pale nie mieści” ma swoją genezę w okresie komuny, jest mocno dwuznaczne i w najlepszym razie można je uznać za gwarę młodzieżowo-podwórkową. Nie spotkałem się, by kulturalny człowiek używał tego określenia w towarzystwie, szczególnie w towarzystwie kobiet. No może poza jednym przypadkiem. Był w PRLu taki dowcip o milicjancie, który po powrocie do domu, rozpakowując przemyconą ze wsi rąbankę powiedział do żony: to wszystko się w pale nie mieści. Wyjaśnienie dla młodzieży: rąbanka to mięso porąbane wraz z kośćmi, kupowane na wsi bezpośrednio od chłopów i przemycane do miast. Rąbanka była często jedyną alternatywą dla głodowych ilości mięsa przydzielanego na tzw. kartki żywnościowe. Użyte w powyższym dowcipie określenie „w pale” odnosiło się, w przenośni, do pałki milicyjnej. Dlatego zdarzało się, iż ktoś opowiadał ten dowcip w towarzystwie, wywołując i tak wstydliwy rumieniec na obliczach niewiast.

Trudno jednak przypuszczać, by Rafał Trzaskowski używając w swoim wystąpieniu określenia „w pale” miał na myśli pałkę policyjną. Nie jest policjantem, nigdy nie był policjantem, ba, choćby nie był milicjantem. Wprawdzie jego matka, Teresa Trzaskowska, była tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie „Justyna”, ale jako tajny współpracownik prawdopodobnie nie obnosiła się z pałką. By pisać donosy, choćby na muzyka jazzowego Jerzego Matuszkiewicza „Dudusia”, czy pisarza Leopolda Tyrmanda, nie potrzebowała pałki, wystarczył jej długopis. Podobnie teściowa Teresy Trzaskowskiej z pierwszego małżeństwa, Władysława Ferster, która dosłużyła się w stalinowskim Urzędzie Bezpieczeństwa stopnia kapitana, też prawdopodobnie nie obnosiła się z pałką.

W tej wypowiedzi należy zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną kwestię. Rafał Trzaskowski zatwierdził niedawno „Poradnik empatycznej i skutecznej komunikacji” dla pracowników warszawskiego ratusza. Według tego poradnika podlegli prezydentowi Warszawy urzędnicy, w kontaktach z interesantami, mają używać tzw. iksatyw, czyli nowych, specjalnych form językowych, które nie wskazują na płeć interesanta. Zamiast klient / klientka, urzędnicy mają mówić klientx, zamiast obywatel / obywatelka: obywatelx, zamiast twórca: twórcx, czy też zamiast zaproponował / zaproponowała: zaproponowax. Dlatego dziwne jest, żeby nie powiedzieć szokujące, iż Rafał Trzaskowski mówiąc „w pale się nie mieści”, użył, wbrew zasadom zatwierdzonego przez siebie poradnika, odniesienia do męskiego narządu. Czy obecni na wiecu Trzaskowskiego przedstawiciele 112 różnych płci (lub 211, bo już się pogubiłem) zrozumieli dobrze tę wypowiedź ich kandydata na prezydenta? Wprawdzie po tym wiecu już wiedzą, co i gdzie się nie mieści Trzaskowskiemu, ale czy wiedzą gdzie im samym się nie mieści?

No cóż, jeżeli Rafał Trzaskowski zostanie wybrany, lub namaszczony dekretem Tuska, na Prezydenta Polski, to będziemy mieli takiego prezydenta, na jakiego sobie Polacy zasłużyli. Nie takiego na jakiego zasługują, ale takiego, na jakiego sobie zasłużyli. Przypominają się czasy prezydentury Bronisława Komorowskiego, który też mówił co myślał, mówił choćby zanim pomyślał. Będąc w Białym Domu pouczał prezydenta Baracka Obamę o różnych sprawach. Pouczał, iż „Z Polską i USA to jest, panie prezydencie, jak z małżeństwem. Swojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna”. Była to wypowiedź mocno niezręczna i nie na miejscu. Oliwy do ognia dolał dodatkowo tłumacz, który niejako z automatu przełożył na angielski zwrot „swojej żonie” jako „your wife”. Mogło to być odebrane, jakby Bronisław Komorowski powiedział do Baracka Obamy: Twojej żonie należy ufać, ale trzeba sprawdzać, czy jest wierna. Nie tylko mogło to być tak odebrano, ale było tak odebrane. Doszło do dyplomatycznego skandalu, w efekcie którego, Barack Obama przyjechał z rewizytą do Polski sam, gdyż towarzysząca mu w podróży po Europie żona Michelle Obama wróciła wcześniej do USA, unikając kolejnego upokarzającego spotkania z Komorowskim.

Strach pomyśleć do jakiego skandalu może dojść podczas rozmów Trzaskowskiego, powiedzmy, z premier Włoch Giorgią Meloni. jeżeli na stwierdzenie Giorgii Meloni, iż ta nie akceptuje zielonego ładu, Trzaskowski odpowie, iż „to mu się w pale nie mieści”, a tłumacz zamiast przetłumaczyć to jako „non riesco a credere” (nie mogę uwierzyć) przetłumaczy to zbyt dosłownie …….. Wtedy będzie się działo, oj, będzie się działo jak śpiewa zespół, nomen omen, „Piersi”:

„Będzie, będzie zabawa!

Będzie się działo!

I znowu nocy będzie mało.

Będzie głośno, będzie radośnie

Znów przetańczymy razem całą noc

………

I jeszcze jeden malutki wina dzban

I znów ruszymy razem w tan”

Czy rzeczywiście przetańczymy całą noc, tę noc, która okryła Polskę kirem? Czy przetańczymy Polskę?

Marcin Bogdan

Idź do oryginalnego materiału