Farmus: Pisanie na ścianie

goniec.net 1 tydzień temu

Zwykle piszę o Kanadzie, bo dziwi mnie to, iż na ogół ludziska mieszkają tutaj przez dekady, a mało ich interesuje to co się w tym kraju dzieje. Często mniej, niż to co dzieje się w Polsce. Dlatego też pewnie nasze dzieci, te wychowane już w Kanadzie, są zupełnie obojętne na to co się dzieje w Polsce. Proste przeciwieństwa pokoleń? Ileż to ja na przekonywałam moje latorośle, żeby wzięły udział w głosowaniu w Polsce. choćby podpowiadałam jak mają głosować.

– Mamo, a czy my ci mówimy jak masz głosować w Kanadzie? I tak głosujesz po swojemu – powiedziało to najbardziej pyskate.

– To głosujcie po swojemu, ale głosujcie w polskich wyborach, bo to wielki przywilej i prawo. Odpowiada mi głuche milczenie, tak jakbym nie przyjeżdżała do Kanady na paszport w jedną stronę (nie, nie wyjeżdżałam korzystając z przywilejów wydostania się na Zachód po 1968). Ale wyjeżdżałam jeszcze za komuny, gdzie takie opuszczenie obozu socjalistycznego, było przejawem zdrady – wynocha i już. Ale je (te moje dzieci) to kilka obchodzi. Podobnie jak mnie losy moich rodziców, kiedy byłam w ich wieku?
A nasi? Obojętnie czy nazywają Kanadę krajem osiedlenia, czy drugą ojczyzną, czy jeszcze jakoś inaczej, to przecież mieszkają tu i teraz. choćby jeżeli wyjeżdżają co roku na dłużej do Polski, to szybciutko wracają w wymaganym terminie, żeby nie stracić uprawnień do leczenia i do innych zasiłków. I mieszkają w Kanadzie przez przynajmniej pół roku, a mało to ich rusza to co się tutaj dzieje. Zbyt często ich zdaniem dzieje się źle.
– To po co tu siedzisz? – pytam.
– No bo – i wtedy zaczyna się wyliczanka: lekarz, zęby, oczy, mieszkanie, itp. Inna znów, duża grupa z kolei nigdy nie zintegrowała się dostatecznie ze społecznym i politycznym klimatem Kanady. To często ci, którzy Kanadyjczykom lubią tłumaczyć:
‘W moim starym kraju…’ i tu następuje szczegółowa opowieść o starym kraju, To, iż to nikogo nie interesuje to nie szkodzi. Chodzi o postawienie bariery, wy, i my ze starym krajem na grzbiecie. Ci z kolei, którzy choćby w miarę dobrze zaadoptowali się (język, praca, ogólna orientacja) do nowego kraju to i tak mentalnie są ze starego kraju.
A potem się złoszczą i psioczą, iż Kanada jest niesprawiedliwa dla nowo przybyłych. Na pewno dla takich, którzy na każdym kroku próbują wciągnąć innych w swój stary kraj. To nie wychodzi, ani tu, ani gdzie indziej, dotyczy także innych grup, nie tylko naszej.
Więc zgodnie z duchem emocji i tego co nas dotyczy, postanowiłam tym razem skupić się na wyborach prezydenckich w Polsce. Co prawda felieton ten ujrzy światło druku już po wyborach, i najprawdopodobniej ze znanymi wynikami. Jeśli… No właśnie.
Jeśli coś się nie stanie. Tak jak w Rumunii pod koniec zeszłego roku wybory prezydenckie zostały unieważnione, bo się elekt Călin Georgescu nie spodobał. Tak dokładnie to chodziło o jego ‘jakieś’, bliżej nieudowodnione nadużycia. Albo..

Zdumiewająco dużo pojawiło się w innych niż polskie mediach artykułów mówiących o ostrych przygotowywaniach do wojny w Polsce – tak jakby miało to nastąpić za kilka dni. Tak jakby Polska nie przygotowywała się do wojny od jakiegoś czasu, jeżeli nie od zawsze. Dodatkowo NASK – Ośrodek Analizy Dezinformacji w Polsce wplątał się z Metą (globalna korporacja Marka Zuckerberga, tego od Facebooka i innych przyszłościowych praczy mózgów) z zapytaniami o nieprawidłowości w wirtualnych reklamowych wsparciach kandydatów prezydenckich w Polsce. Chodziło o ich zagraniczne finansowanie. Oczywiście korporacja Meta zaprzeczyła. A poszkodowanymi mieli być nie tylko Nawrocki i Mentzen, ale i Trzaskowski. Ten ostatni też się zrobił nagle ofiarą. Z kolei w sieci aż się zaroiło od analiz kto za kim i za czyje pieniądze stoi. To iż nie nadążam, to nie szkodzi, bo już wirtualnie dojrzałam, i żaden jeden (laluś), czy drugi (wygolony) nie będzie mnie przekonywał co mam robić i jak głosować. Za złe wybory też ponoszę odpowiedzialność. Acha, to nie o takich jak ja chodzi, tylko o takich, którzy ciągle biorą reklamę za rzeczywistość? Te czasy bratku się skończyły. Skąd wiem? W Stanach wygrał Trump, bo ludzie przestali wierzyć nadawanemu za grube pieniądze ersatzowi i nie dali się zmanipulować.
W obecnych wyborach prezydenckich odnotowano najwyższą liczbę zgłoszeń poza granicami kraju, ponad pół miliona. Tradycyjnie najwięcej wyborców poza granicami kraju jest w Wielkiej Brytanii, w obecnych wyborach 135 tys. i w Niemczech, 85 tys. Inne duże skupiska to Stany Zjednoczone, Holandia, Norwegia, Irlandia, Francja, Hiszpania, Belgia, Szwajcaria, Kanada i Włochy.
Tylko, w tych analizach milczy się o tym, iż wielu obywateli Polski jest z głosowania (i rejestrowania) wykluczona jeżeli nie ma ważnego dokumentu podróży, czyli paszportu. Moja kuzynka ma paszport, ale stary. Jest tam pesel i wszystko co trzeba. Pobiera emeryturę z Polski, została przez RP odznaczona. Ale głosować nie może, choć nie utraciła obywatelstwa polskiego. Jedynie jej wygasł paszport. Absurd? Tak. Ale jakoś nie widziałam, ani nie słyszałam, żeby ten punkt, iż nie traci się obywatelstwa polskiego, tylko dlatego, iż nie odnowiliśmy paszportu był podnoszony przez Kongres Polonii Kanadyjskiej z rozmowach z polskim MSZ-tem. Co ma uchwała o obywatelstwie, wyborach i paszportach wspólnego z prawem obywatela RP do głosowania w wyborach polskich? Nikt mi nie potrafi na to logicznie odpowiedzieć. A to, iż nie ma rejestracji nas w Kanadzie po prostu nie wierzę. Przecież jest ewidencja tych, którzy przyjeżdżają, wyjeżdżają, wyrabiają paszporty, itp. Nie wierzę w to, iż nie ma ewidencji w Polsce Polaków zamieszkałych poza granicami w kraju. To skąd niby wiadomo, iż jest nas 20 milionów, tych zamieszkałych poza granicami kraju? Acha, jest nas tak dużo wtedy jeżeli chodzi po fundusze na różne polonijne programy kierowane z Polski.

Sporo moich znajomych twierdzi, iż nie udało im się zarejestrować poprzez e-wybory. Szczególnie dotyczyło to tych, którzy próbowali to zrobić pod koniec okresu rejestracji. Niektórzy twierdzą, iż nie można na jeden e-mail (np. małżeństwo) zarejestrować więcej niż jednej osoby. Osobiście zarejestrowałam się bez problemów, ale zaraz na początku. I idę głosować.

Cieszę się również, iż jest więcej niż konsulaty i ambasada punktów wyborczych w Kanadzie. Kiedyś byłam przewodniczącą Komisji Wyborczej w konsulacie RP w Toronto i wtedy tłumaczono nam, iż niemożliwe jest ustanowienie punktów wyborczych poza polskimi placówkami dyplomatycznymi. A jednak można. To prawdopodobnie jest przykład, iż coś się rusza w naszą stronę. Nie łudźmy się jednak, tak długo jak sami nie będziemy upominać się o respektowanie naszych praw, tak długo będą one spychane do kąta i ignorowane. I prawdopodobnie z pozycji autorytetu będziemy pouczani, tak jak ja kiedyś byłam pouczana przy odbiorze mojego polskiego paszportu, iż źle wkładam palec mój, aby niepowtarzalny odcisk papilarny został zarejestrowany z moim paszportem biometrycznym. A jak mi ten paszport wygaśnie? jeżeli nic się nie zmieni, to choćby te moje unikalne linie papilarne mi nie pomogą i nie potwierdzą, iż jestem obywatelką polską i mam prawa i obowiązki, jednym z tych praw jest prawo do udziału w wyborach. Koniec i kropka. A kto tego nie przestrzega… Znów coś nie tak? Ale nie ze mną. Władza przedstawiła propozycje ordynacji wyborczej podczas obrad okrągłego stołu w połowie lutego 1989 r. Wiele się od tego czasu zmieniło w ordynacji wyborczej, ale nie sposób traktowania Polonii – wypisz wymaluj jak z Pamiętników Chłopów zebranych przez Ludwika Krzywickiego, a drukowanych od kilku tygodni (6) przez tygdonik Goniec. Takie pisanie po ścianie. Pisanie po ścianie najczęściej wyraża emocje nie znajdujące ujścia gdzie indziej.

Alicja Farmus,
Millbridge, 16 maja, 2025

Idź do oryginalnego materiału