Fałszywe poczucie sukcesu, czyli najtwardszy beton topi PiS

21 godzin temu

Dziś odbyła się kolejna miesięcznica smoleńska, uroczystość stricte polityczna, ale też osobisty rytuał Jarosława Kaczyńskiego. Po 15 latach od tragedii smoleńskiej zdecydowana większość Polaków, w tym wyborców PiS, kompletnie nie rozumie o co w tym wszystkim chodzi, a już od dawna nie chodzi o pamięć i oddanie szacunku tragicznie zmarłym. Co miesiąc widzimy żenujące sceny z udziałem ulicznych zadymiarzy, z którymi przepycha się prezes niegdyś największej partii władzy, w tej chwili największej partii opozycyjnej. Czemu to wszystko ma służyć?

Na pewno nie temu, o czym przez kilkanaście lat mówił Kaczyński: „dojdziemy do prawdy”. PiS miał 8 lat na dojście do prawdy, tymczasem podkomisja smoleńska Macierewicza zamiast profesjonalnego śledztwa przeprowadziła polityczne zlecenie i ostatecznie pogrzebała wszelkie nadzieje na rozwikłanie tej sprawy. Z kolei cele realne, czyli postawienie pomnika smoleńskiego i pomnika Lecha Kaczyńskiego, zostały zmaterializowane, więc nie ma o co się bić. Jarosław Kaczyński nie zrezygnował jednak z miesięcznic smoleńskich, bo to jest dla niego rodzaj terapii, ale też narzędzie polityczne. Miesięcznice pokazują, kto ślepo stoi za prezesem, kto jest najtwardszym betonem PiS i kto nigdy prezesowi się nie postawi, choćby sprawy zmierzały w najgorszym możliwym kierunku.

Dokładnie to środowisko i sam Jarosław Kaczyński żyją w fałszywym poczuciu sukcesu, a wręcz triumfalizmu po wygranych wyborach prezydenckich. Dzieje się to wbrew faktom, rozumowi i przyzwoitości, o co w polityce najtrudniej. Karol Nawrocki wygrał wybory, ponieważ udało mu się skutecznie odciąć od największych błędów PiS i przekonać niemal cały prawicowy elektorat. Wystarczy porównać kilka podstawowych liczb, aby wiedzieć kto jest ojcem sukcesu i gdzie w tej chwili znajduje się PiS. Karol Nawrocki w I turze zdobył 5 790 84 głosy, co dało 29 proc. Dokładnie takie same wyniki osiąga PiS w kolejnych sondażach wyborczych i to są najsłabsze wyniki od 2007 roku, czyli blisko 20 lat. W II turze Karol Nawrocki pozyskał dodatkowe 5 milionów głosów, głównie wyborców Sławomira Mentzena oraz Grzegorza Brauna i żaden polityk PiS nie byłby w stanie takiego cudu dokonać.

Jedyną zasługa Jarosława Kaczyńskiego to ostateczny wybór kandydata, ale i to odbyło się pod olbrzymią presją wielu środowisk, co więcej zanim do tej słusznej decyzji doszło PiS wielokrotnie zmieniało decyzje od prawyborów, po kandydaturę Przemysława Czarnka. Na fali sukcesu Karola Nawrockiego i jego sztabu, który został pozostawiony samemu sobie i nie miał wsparcia ze strony prominentnych działaczy PiS, teraz odbywa się pisanie historii na nowo. Ponownie pojawia się hasło „genialny strateg” i znów najbardziej twardogłowi, którzy co miesiąc szarpią się z Arkadiuszem Szczurkiem przed pomnikiem smoleńskim krzyczą: „Jarosław, Jarosław”. PiS utracił około 2 milionów wyborców i tendencja się nie odwraca. W kolejnych wyborach: parlamentarnych, samorządowych, europejskich i prezydenckich liczba zwolenników PiS się kurczy.

Nigdy wcześniej nie było też takiej presji ze strony wyborców PiS, jaką dziś widać na portalach społecznościowych, a żądanie jest jedno – z honorami pożegnać prezesa Jarosława Kaczyńskiego, odmłodzić Nowogrodzką, ruszyć z nowym akceptowalnym dla młodych wyborców przekazem. W jakim stopniu te nowe okoliczności i przede wszystkim fakty zostaną wzięte pod uwagę? Prawdopodobnie w żadnym, w każdym razie taki wniosek się nasuwa, gdy się wsłuchać w wypowiedzi polityków PiS zarówno tych najbardziej „betonowych”, jak i takich, którzy od czasu do czasu powiedzą coś od siebie. Dlatego zmiany w PiS może dokonać tylko Jarosława Kaczyński, ale na to też szanse są niewielkie, co w sposób szczególny powinno ucieszyć Konfederację.

Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!

Idź do oryginalnego materiału