W tej kampanii mieliśmy niemal wszystko. Francuskie klucze i ruskie onuce. Czerwone korale i piwko z politycznym oponentem. Pełne sensacji oskarżenia i wiecodebaty. Kandydatów-zgrywusów, polityków wcielonych w dziennikarzy, showmanów w roli polityków, pranksterów udających kandydatów i redaktorów, redaktorów nieudających nikogo. Niezależnie od wyniku wychodzimy z tej kampanii przebodźcowani i emocjonalnie poobijani. Wybory jak nigdy stają się pretekstem, by pochylić się nad naszą mediosferą, przyjrzeć się zwarciu "czwartej i piątej władzy".