Wtorkowa „Kropka nad i” rozpętała medialno-polityczną burzę. Głośne wyjście ze studia Radosława Sikorskiego przeanalizował ekspert od mowy ciała. Po tym pytaniu wyszedł bez pożegnania „Kropka nad i” od lat dostarcza widzom politycznych emocji. Program Moniki Olejnik to gwarancja trudnych pytań, błyskawicznych ripost i nazywania rzeczy po imieniu. Jednak to, co wydarzyło się we wtorkowy wieczór na antenie TVN24 musiało zszokować choćby najbardziej doświadczonych widzów. Wszystko przez wyjście Radosława Sikorskiego bez oczekiwania na napisy końcowe programu. – W „Tygodniku Powszechnym” przeczytałam, iż dla członkowie KO mówią, iż problemem jest pochodzenie jego żony. Co by pan odpowiedział autorowi? – rzuciła dziennikarka. – Ja bym powiedział, iż jest już świecka tradycja, iż pierwszymi damami powinny zostać osoby pochodzenia żydowskiego – odpowiedział minister. I choć na jego twarzy pojawił się uśmiech, szybkie wyjście ze studia bez pożegnania z Moniką Olejnik były znamienne. W sieci rozpętała się burza. Jeszcze tej samej nocy w sieci pojawiło się oświadczenie dziennikarki, która przyznała się do błędu i przeprosiła widzów. – Od lat walczę z antysemityzmem, z przemocą, z hejtem i z agresją. Nie jestem obojętna! Z zaskoczeniem i oburzeniem, czemu dałam wyraz w programie, przyjęłam cytowane w mediach głosy na temat pochodzenia Anne Applebaum. Uważałam, iż minister powinien