Masowe demonstracje wybuchły na ulicach stolicy nieuznawanej separatystycznej republiki Abchazji, gdzie Rosja ma potężne wpływy. Ludzie protestują przeciwko ratyfikacji umowy, de facto pozwalającej Moskwie na zdominowanie tamtejszego rynku. - Sytuacja w regionie staje się coraz bardziej napięta - ocenia ekspert i dodaje: - Uważa się, iż wszyscy w Abchazji to marionetki Rosji. Tak nie jest.