„Dżungla powraca”. Mamy cztery lata, by się obronić przed światowym zagrożeniem. Kluczowa rola m.in. Polski

news.5v.pl 2 dni temu

Jedno jest pewne — to, co się dzieje, to dla Starego Kontynentu zupełnie nowe zagrożenie. Jak ujął to konserwatywny amerykański publicysta Robert Kagan — dżungla powraca.

Prawdą jest, iż Donald Trump odwraca decyzję podjętą ponad 80 lat temu, aby zdefiniować USA jako mocarstwo europejskie, podobnie jak odwraca się od porządku światowego opartego na zasadach i prawie. Siła prawa ponownie staje się prawem najsilniejszych.

Zdaniem Trumpa nie ma czegoś takiego jak porządek międzynarodowy, nie ceni on też szczególnie sojuszy. Zamiast tego bilateralizuje politykę międzynarodową. Paradoksalnie, rezygnuje z prawdziwego mnożnika potęgi USA: umiejętności tworzenia i przewodzenia sojuszom.

Nie czyni go to jednak automatycznie kimś, kto szuka szczególnej bliskości z rosyjskim prezydentem lub podziwia chińskiego przywódcę Xi Jinpinga.

I odwrotnie, jest również mało prawdopodobne, aby Putin i Xi porzucili swoją nieufność wobec USA z powodu obecnego prezydenta. Dlaczego autorytarne i dyktatorskie systemy miałyby nagle zaufać demokracji, która za kilka lat może dokonać zwrotu w polityce międzynarodowej?

Wydaje się zatem, iż rozsądniej jest założyć, iż Donald Trump nie zwrócił się w stronę Rosji, ale przede wszystkim chce odwrócić się od Europy. On po prostu chce „pozbyć się” wojny w Ukrainie. A wraz z nią, najlepiej całego partnerstwa transatlantyckiego w starym stylu z Europą, podmiotem, który przy równych prawach wszystkich państw członkowskich w ramach UE, w ogóle nie pasuje do świata idei Donalda Trumpa.

Jego zdaniem wojna i zobowiązania wobec europejskich sojuszników są kosztowną przeszkodą dla wielkości Ameryki — i jej umiejętności dominacji nad całym światem w pojedynkę.

Europa z powrotem w centrum geopolitycznej rywalizacji

Można zatem założyć, iż rywalizacja będzie się nasilać. Nie tyle pod względem konfliktów militarnych, co pod względem rozwoju technologicznego, wyników gospodarczych i rynków finansowych. Prawdopodobnie wpłynie to w szczególności na spór między Chinami a USA.

Ponieważ w stosunkach międzynarodowych nie ma przestrzeni wolnych od władzy, Europa jest w tej chwili szczególnie narażona na główną rywalizację geopolityczną między USA, Rosją i Chinami. Dla Donalda Trumpa jest to obciążenie, ale Pekin i Moskwa doskonale zdają sobie sprawę ze zwiększonej siły, jaką sojusz z Europą oznacza również dla USA.

Może to zabrzmieć paradoksalnie w epoce, w której światowe osie władzy przesunęły się z Euroatlantyku na Indo-Pacyfik, ale Europa ponownie przesuwa się do centrum geopolitycznego wyścigu.

Nowa europejska era

Nawet jeżeli Europa, jej państwa i instytucje nie są geopolitycznymi gigantami bez USA, nie są skazane na bezczynność. To od samej Europy zależy, czy wykorzysta swój potencjał. Jest to w tej chwili najważniejsza odpowiedzialność sił demokratycznych w Europie.

Zasadniczo będzie to kwestia zrozumienia przez Europę jej wyzwań geopolitycznych jako zaproszenia i szansy na nową erę europejską.

Wymaga to jednak od Unii Europejskiej zupełnie innego podejścia do wyzwań regionalnych i globalnych. Potrzeba jednomyślności i czasami znaczne różnice interesów między Europą Wschodnią i Zachodnią oraz między Europą Północną i Południową sprawiają, iż Europa jest powolna i nieskuteczna. Należy zatem znaleźć inną strukturę współpracy. jeżeli spojrzeć na sprzeczne interesy, na przykład Węgier i Słowacji z jednej strony oraz Niemiec i Francji z drugiej, to mniej chodzi o Europę różnych prędkości, a bardziej o różne kierunki.

Ogłoszona w Londynie „koalicja chętnych” jest pierwszym ważnym krokiem w kierunku uwolnienia się od tego przymusu spowolnienia. Jest to również istotny sygnał, iż Europa odważy się na nowy początek. Ani USA, ani UE nie odgrywają wiodącej roli w tej inicjatywie, której przewodzą Francja i Wielka Brytania. Jednocześnie składa się ona z krajów, które są członkami UE i NATO.

Oprócz kwestii członkostwa, rada ta powinna wyjaśnić relacje z UE i NATO, a także konwencjonalne i nuklearne odstraszanie członków. Wreszcie, organ ten mógłby konkretnie koordynować wsparcie wojskowe dla Ukrainy.

Jednak samo to nie wystarczy, aby przetrwać w rozwijającym się świecie. Europa będzie musiała znaleźć nową siłę gospodarczą.

Rola Niemiec

W ostatnich latach Niemcy straciły z oczu Europę. W dzisiejszych czasach rozmyślania na ten temat należy pozostawić współczesnym historykom — dzieje się tak również dlatego, iż przyszła koalicja pod przewodnictwem jeszcze niewybranego kanclerza Friedricha Merza wysłała światu mocny sygnał jeszcze przed rozpoczęciem działalności rządu: „Niemcy wracają i to w inny sposób”. Nie inaczej jest z obiecanymi kwotami na wzmocnienie obronności i infrastruktury.

Przyszły kanclerz i jego partner koalicyjny zrozumieli, jak wiele zależy od powrotu Niemiec jako motoru i siły napędowej integracji europejskiej. Dowodem na to jest między innymi wczesna wizyta i dalsza ścisła koordynacja z prezydentem Francji. Wydaje się, iż przyszli partnerzy koalicyjni nie stracili z oczu faktu, iż pierwszym warunkiem wstępnym tego niemieckiego „zwrotu ku Europie” są atrakcyjne gospodarczo Niemcy. Byłoby dobrze, gdyby Niemcy pozostały silnym głosem na rzecz dialogu i odprężenia równolegle z polityką obronną. Siła militarna i gotowość do dialogu nie są sprzecznościami, ale dwiema stronami medalu budowania pokoju.

Idź do oryginalnego materiału