Trwa walka o odrzucenie obowiązującej od pewnego czasu w polskim prawie zasady, iż kadencja wójta, burmistrza i prezydenta miasta może obejmować maksymalnie dwie kadencje.
Po tym czasie czeka ich boczny tor, na którym – o ile byli zawczasu zapobiegliwi, mogą wpływać na władzę tylko poprzez system układów, układzików oraz innych powiązań nieformalnych. I to właśnie stało się przyczyną protestów i ruchów – głównie w Polskim Stronnictwie Ludowym, które do tej pory było bezapelacyjnym liderem w długości trwania u władzy.
Argumentem najczęściej podnoszonym przez protestujących jest jawna niesprawiedliwość w traktowaniu aktywistów różnych szczebli. Bo jakiś pan (czy pani) może być sobie posłem choćby przez pięćdziesiąt lat – do samej śmierci, a lokalny kacyk może urzędować co najwyżej przez dziesięć lat. Potem to już polityczna śmierć.
Niby wszystko się zgadza, sprawiedliwość być musi. Tylko czy sprawiedliwie oznacza „po równo”? Tu mam wątpliwość, bo wpływ przeciętnego posła na to co się dzieje w kraju jest – tu wybaczcie towarzysze posłowie – raczej iluzoryczny. Waszą rolą jest tylko przytakiwanie partyjnemu wodzowi – sami raczej kilka znaczycie.
Polski system partyjny jest tak ułożony, iż pojedynczy poseł nic nie może, za to musi dużo, zwłaszcza jeżeli chodzi o partyjną dyscyplinę. Bo partyjny wódz jest bogiem. Zresztą, bardzo często zastanawiam się jak wy – dorosłe przecież chłopy – znosicie tę całą sytuację. Naprawdę, waszym najskrytszym marzeniem było robić karierę w charakterze czyjegoś czopka?
Zupełnie inaczej bywa w polityce lokalnej. Tam można zrobić karierę zachowując własną twarz, chociaż głównie zyskują ci, którzy uwielbiają „trudne” kompromisy. Najwięcej korzyści zaś odnoszą ludzie obrotni, tacy co dzień zaczynają, dajmy na to z PiS, w południe bywają z PO, a wieczór zastaje ich w objęciach np. SLD.
Losy wielu naszych lokalnych działaczy byłyby tu doskonałym przykładem. Przechodząc z ugrupowania do ugrupowania, albo udając niezależność, potrafią przylgnąć do każdej władzy, byle tylko ta im coś dała. A jak trudno odkleić ich od stanowisk i apanaży doskonale widać chociażby w Piotrkowie.
Pomyślmy, powierzamy swój los takim właśnie ludziom, a za ich „wysiłek” musielibyśmy im płacić jeszcze dodatkową i uciążliwą dla nas premie w postaci niemal dożywotniego trwania na stanowiskach. Masakra, prawda?
Oczywiście, znajdą się tacy, którzy opowiadać będą o niebotycznych zasługach starych wójtów, burmistrzów i prezydentów. Będą wskazywać ich olbrzymie doświadczenie i tak dalej. Ciekawe, czy potrafią udowodnić swoje poglądy konkretnymi przykładami czy główne zasługi stanowić tu będą wyłącznie te długie kadencje?
A mnie się marzy powiew świeżości, tym bardziej, iż wprowadzając obecną dwukadencyjność, ustawodawca dał do ręki panom Polski gminnej potężne podwyżki oraz wydłużenie sprawowania urzędu o cały rok. Mało? Niejeden z nas mógłby pomarzyć o takich luksusach.
Czy gminom dało to jakiś impuls do rozwoju? I jak mierzyć ten impuls, bo taneczne wieczorki przy muzyczce typu usia-siusia, liczba kół gospodyń wiejskich oraz ilość turniejów strażackich raczej takim wyznacznikiem rozwoju być nie mogą.
Powinniśmy dalej stawiać na zmienność, a choćby ją gorąco wspierać. Może „posłowanie” też należałoby ograniczyć tylko do dwóch kadencji? Tak, żeby np. poseł, który w roku 1970 był odpowiedzialny za strzelanie do stoczniowców w czasie sławetnych strajków na Wybrzeżu, nie musiał męczyć się dalej – i to już od sześciu kadencji. Ciekawostką może być to, iż chociaż jest przybocznym pana prezesa, to do tej pory nie zabrał głosu ani razu.
Poseł został usunięty z wojska min. za defraudacje. Jego opinia z pracy zawiera min. zapis, iż „W okresie opiniodawczym okazał się podoficerem niezdyscyplinowanym, mało wartościowym, ze swoich obowiązków wywiązuje się połowicznie. Nie troszczy się o warunki bytowe żołnierzy. Musi być pod stałą kontrolą przełożonych. Samodzielnie nic nie potrafi zrobić. Nie dba o powierzone mu mienie wojskowe.” Czy taki człowiek kiedykolwiek powinien zostawać posłem, a tym bardziej zaufanym jakiegokolwiek prezesa? Byłaby okazja, żeby w końcu coś z tym zrobić. Powiedzcie, co dla nas znaczy taki ktoś?
→ Tomasz Miller
13.09.2025
• foto: Freepik
• więcej tekstów autora: > tutaj