

W styczniu 2018 roku wprowadzono nowelizacja Kodeksu wyborczego o dwukadencyjności wójtów. Zwolennicy tego rozwiązania argumentowali wówczas, iż dłuższe sprawowanie władzy zwiększa ryzyko tworzenia sieci powiązań i obsadzania kluczowych stanowisk przez „swoich ludzi”. Przeciwnicy widzieli w tym atak na demokrację i stabilność samorządów. W tym roku Polskie Stronnictwo Ludowe złożyło projekt, który znosi zasadę, iż wójtem, burmistrzem czy prezydentem miasta można być tylko przez dwie kadencje. Jutro dokumentem mają zająć się posłowie.
– Zdjęcie dwukadencyjności to wyjście naprzeciw oczekiwaniom mieszkańców, ale też możliwość uzyskania pełni praw wyborczych przez wójtów i burmistrzów, bo nie może być tak, iż ustawą jest to im ograniczane. I dlaczego w przypadku wójtów, burmistrzów, prezydentów ma być dwukadencyjność, a posłowie, senatorowie, marszałkowie, starostowie nie mają tych restrykcji? To mieszkańcy powinni decydować, kto ich reprezentuje, a sztuczne zawężanie możliwości udziału w wyborach jest niewłaściwe i na pewno będzie za szkodą dla mieszkańców. W województwie opolskim dotyczyć to będzie 47 wójtów, burmistrzów. 66% włodarzy gmin będzie wymienianych, mimo iż posiadają najwyższy mandat społeczny, bo są wybierani w wyborach bezpośrednich. Liczymy na poparcie tego projektu również wśród opozycji. Przede wszystkim liczymy na merytoryczną dyskusję w tym temacie, dlaczego senator czy poseł może być nieskończoną ilość kadencji, a w przypadku włodarzy miast mających najwyższe poparcie i mandat społeczny ma to zasadzie ograniczone. Dajmy mieszkańcom możliwość decydowania, kto ich reprezentuje. Sprawy, które są rozwiązywane na poziomie gmin są tymi sprawami, które są najbliżej mieszkańców, więc tym bardziej mieszkańcy powinni mieć realny wpływ na to, kto ich reprezentuje, a nie powinno być to narzucane od góry przez ustawę – mówi Marcin Oszańca, prezes opolskiego PSL.
– Samorządność to przede wszystkim zaufanie mieszkańców do tego człowieka, którego sami chcą wybrać. o ile on jest w tych swoich działaniach skuteczny, szybki, ambitny i przynosi odpowiednio dobrą reakcję na potrzeby tych mieszkańców, to powinien on mieć prawo startowania. Oczywiście mieszkańcy sami dokonują tego wyboru, co 5 lat przecież mogą „zdetronizować” jakiegoś nieaktywnego samorządowca, więc powinno być to w rękach obywateli, a nie powinno być od gór nie narzucane. Uważam, iż w ten sposób można też zaszkodzić jakby tym planom długofalowym sporządzanym przez samorządowców. Przede wszystkim ktoś, kto przychodzi na chwilę, niekoniecznie będzie chciał podejmować decyzje trudne, decyzje długofalowe. Zadziała to hamująco na rozwój gminy. W samorządzie potrzebna jest ciągłość, stabilność, odpowiedzialność, a poza tym wiele projektów wykracza poza jedną czy dwie kadencje – uważa Katarzyna Gołębiowska-Jarek, wójt gminy Dąbrowa.
– Kadencja wójtów i burmistrzów została wydłużona z 4 do 5 lat, ale w zamian za wprowadzenie dwukadencyjności. Patrząc z punktu widzenia włodarzy, ta ustawa jest wbrew demokracji. To mieszkańcy powinni decydować, czy chcą włodarza tego, który w tej chwili piastuje swoją funkcję, czy nie. Możliwości wymiany wójtów, burmistrzów i prezydentów cały czas są. W ostatnich wyborach, jeżeli dobrze pamiętam, ponad 52%, włodarzy w Polsce zostało wymienionych. Tak iż ten głos społeczny, ten mandat społeczny jest bardzo ważny. o ile nosimy na sztandarach, iż państwo polskie jest demokratyczne, to niech mieszkańcy decydują o tym, czy włodarz będzie piastował funkcję dalej, czy nie. Dlatego osobiście jestem za tym, żeby dwukadencyjność znieść – podkreśla Krzysztof Cebula, burmistrz Prószkowa.
Zniesienia przepisu wprowadzającego dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast domagają się również korporacje samorządowe. Adrian Zandberg z Partii Razem zapowiedział, iż jego ugrupowanie złoży wniosek o odrzucenie w pierwszym czytaniu tego projektu. Jak zagłosują pozostali posłowie? Okaże się jutro.
Marcin Oszańca, Katarzyna Gołębiowska-Jarek:
Szersza relacja:
Marcin Oszańca, Katarzyna Gołębiowska-Jarek, Krzysztof Cebula:
Autor: Anna Kurc