Dworzec w „innej rzeczywistości”

1 dzień temu

Zanosi się na radykalny zwrot w sprawie budowy w Stalowej Woli nowego dworca PKS. Starosta stalowowolski Janusz Zarzeczny powiedział, iż nie jest już zainteresowany tym, by nowy dworzec powstał w miejscu dotychczasowego, bo ten planowany byłby „za mały na współczesne czasy”. Wolałby, żeby nowy obiekt powstał pod wiaduktem drogowym nad ul. Okulickiego. A jeżeli nie dogada się w tej sprawie z właścicielem tego terenu, czyli marszałkiem Podkarpacia, to widzi jego lokalizację… naprzeciwko cmentarza komunalnego, obok bazy i biur PKS w Stalowej Woli, choć tak naprawdę miasto i powiat widzą tu osiedle mieszkaniowe.

Przypomnijmy: dworzec wraz z działką o powierzchni 1,21 ha, za 5,1 mln zł kupiło w czerwcu 2012 r. małżeństwo z Tarnobrzega, Iwona i Dariusz Kołkowie, którzy chcieli w tym miejscu postawić galerię handlową. Zapłacili stalowowolskiemu PKS-owi (starostwo jest jego organem założycielskim) 4,1 mln zł, a pozostały milion mieli uiścić w ciągu miesiąca od otrzymania pozwolenia na budowę.

Co tu miało być

Warunkiem sprzedaży było jednak zbudowanie razem z galerią, wkomponowanego w jej bryłę nowego, niedużego (200 metrów kw. powierzchni) dworca PKS (od strony pawilonu Rossmana). Miał mieć siedem stanowisk dla autobusów, dwa stanowiska dla kursów przelotowych, poczekalnię z kasami biletowymi, pomieszczenie dla dyspozytora (w takiej handlowo-podróżnej formule działa np. dworzec PKS w Tarnobrzegu).
Stalowowolski PKS miał też zagwarantowane, iż będzie użytkował nowy obiekt na preferencyjnych zasadach przez 50 lat. Gdyby zaś inwestor odstąpił od budowy dworca PKS, to wtedy groziłyby mu kary przekraczające milion zł. W umowie nie zapisano jednak ostatecznego terminu zakończenia tej inwestycji. Jest tylko formuła, iż ma to nastąpić po trzech latach od otrzymania pozwolenia na budowę.

Droga przez obietnice i nowy plan

A po ponad 12 latach sytuacja wygląda tak, iż nie ma i galerii, i nowego dworca (po drodze były kolejne obietnice właścicieli, spory o wysokość galerii, zmiana pierwotnej koncepcji architektonicznej, fałszywe pogłoski o sprzedaży nieruchomości innemu inwestorowi).
Po rozwodzie biznesmenów, jedyną właścicielką działki z dworcem PKS jest Iwona Kołek, i to ona w kwietniu 2024 r. zaproponowała starostwu, miastu i PKS-owi, iż nowy dworzec wybuduje pod wiaduktem drogowym nad ul. Okulickiego, a w miejscu starego postawi kompleks mieszkalno-hotelowy (wcześniej odmówiła odsprzedania działki lokalnym samorządom).
– Pani Iwona prowadzi w tej sprawie rozmowy z miastem, by nowy projekt nie stał w sprzeczności z planem miejscowym. Widać, iż bardzo się uaktywniła, iż w nowej koncepcji chce działać z dużym rozmachem. Nam z kolei zależy, żeby miasto współdecydowało o takich rozwiązaniach, bo sprawa nowego dworca PKS to kwestia niezwykle istotna dla Stalowej Woli. To przecież także jedna z wizytówek miasta – mówił wówczas „Sztafecie” starosta Zarzeczny.

Dzisiaj podkreśla natomiast, iż w sprawie dworca „jesteśmy jak gdyby w innej rzeczywistości”. – Przez ostatni czas dużo się dzieje. Natomiast nie jest to takie proste i łatwe – mówi starosta

Co zamierza inwestorka

Jak się dowiadujemy, w grudniu 2024 r. Iwona Kołek złożyła wnioski w sprawie zmian w miejscowym planie zagospodarowania terenu, na którym stoi dworzec PKS. Chce tu wybudować kompleks mieszkalny z trzema wysokimi wieżami, z częścią handlową na parterze. Przedstawiła kilka koncepcji zabudowy (z różnymi wysokościami), a jeden z wariantów przewiduje także… dworzec PKS w obecnym miejscu.

– Moje dalsze ruchy zależeć będą od decyzji władz Stalowej Woli, starostwa i marszałka. jeżeli dojdą do porozumienia w sprawie terenu pod wiaduktem, to będę mogła wybudować tam dworzec PKS, a na w jego miejscu postawić planowany kompleks mieszkalny z częścią handlową – powiedziała „Sztafecie” Iwona Kołek.

Tak czy inaczej, warunkiem by Iwona Kołek mogła rozpocząć budowę kompleksy mieszkalnego jest wcześniejsze postawienie przez nią dworca PKS.

Pierwszy projekty był „za mały”

Starosta Janusz Zarzeczny zwraca też uwagę, iż pierwotny projekt niewielkiego dworca PKS (tylko z 7 miejscami postojowymi) wkomponowanego w galerię, byłby „za mały na współczesne czasy”.

– Nam chodzi o to, żeby to nie był tylko dworzec PKS, ale wszystkich przewoźników. Oni korzystali kiedyś z placu naprzeciwko dworca PKS, teraz jest tam biurowiec, więc podjeżdżają na dworzec. Chcielibyśmy, by po zmianie jego lokalizacji, dalej tak było. A pod wiaduktem jest powierzchnia na 30 miejsc postojowych i plac manewrowy – mówi „Sztafecie” Janusz Zarzeczny i przypomina, iż w podobnych warunkach (pod wiaduktem drogowym) podobny dworzec funkcjonuje w Rzeszowie.

Jego zdaniem, inwestycja byłaby gotowa w niespełna rok, nie byłaby to bowiem jakaś wielka budowla: parterowy pawilon dworcowy, plac manewrowy, stanowiska i miejsca postojowe.

Starosta jest już po wstępnych rozmowach z marszałkiem województwa Władysławem Ortylem, do którego należy teren pod wiaduktem. niedługo ma dojść do kolejnego spotkania. Marszałek zresztą chętnie przekazałby starostwu także ulicę z wiaduktem, ale powiat stalowowolski nie jest tym zainteresowany.

Na bazie PKS

Awaryjnym wyjściem, jeżeli marszałek nie przekaże gruntu pod wiaduktem na potrzeby nowego dworca PKS, jest ulokowanie go obok obecnej bazy tego przedsiębiorstwa przy ul. Ofiar Katynia (naprzeciwko cmentarza).

– Ze względu, iż mamy tam działkę 3,5- hektarową, a prezydent ma działkę ponad 2-hektarową, można by zrobić kiedyś tam kiedyś duże osiedle mieszkaniowe. Wolelibyśmy więc tam dworca nie stawiać. Ale niczego nie można wykluczyć – dodaje starosta Zarzeczny.

Gdyby zrealizowana została ta koncepcja, to na terenie Stalowej Woli, w węzłowych miejscach powstałoby kilka przystanków PKS dla podróżnych.

Idź do oryginalnego materiału