Obietnice Donalda Tuska są niepoliczalne, bo przecież 100 konkretów w sto dni rządzenia to tylko jedna z tysięcy deklaracji przewodniczącego Koalicji Obywatelskiej. Nie inaczej sprawy się mają z pieniędzmi, które przepływają premierowi przez place. Zaczęło się od legendarnego KPO i już tutaj nie bardzo wiadomo, czy Tusk „załatwił” 250 miliardów, czy 60-parę. Potem przyszła „unijna pomoc dla powodzian” i znów matematyka się poddała na widok radosnej twórczości opartej raz na 10 miliardach euro, a innym razem na 20 miliardach złotych.
Gdy parę tygodni temu Donald Tusk ogłosił, iż w Polsce wydamy 700 miliardów na inwestycje, to wydało się, iż to szczytowe możliwości propagandy dodatkowo napędzanej kampanią prezydencką. Nic z tych rzeczy, dziś słyszymy, iż w grze jest 800 miliardów na zbrojenia, a Europa stanie się potęgą nuklearną. Wprawdzie ta deklaracja, to wspólne dzieło Ursuli von der Leyen, Emanuela Macron i Donalda Tuska, ale środki z księżyca wzięte, które mają być przeznaczone na równie abstrakcyjne cele, narobiły zamieszania przed weekendem. I wszystko razem wzięte byłoby strasznie śmiesznie, jednak w kontekście gwałtownych zmian geopolitycznych zdecydowanie śmieszne nie jest.
Po dzisiejszym wystąpieniu premiera Tuska wiemy to, co mądrzy ludzie wiedzieli od dawna. Polską rządzi populista skupiony na nieustannej produkcji pustych obietnic i prowokacjach wymierzonych w przeciwników politycznych, głównie PiS i Jarosława Kaczyńskiego. Przeciętny Polak nie ma pojęcia w jakim kierunku nasz kraj pod obecnymi rządami zmierza? Jakimi sojuszami, jakimi środkami i ludźmi Polska ma budować swoją siłę i bezpieczeństwo. Usłyszeliśmy wiele i nic, tradycyjnie nie zabrakło wizji, długofalowych projektów oraz „nowej jakości”. Jest tylko jeden i ten sam problem z Donaldem Tuskiem i on się nazywa totalny brak wiarygodności.
Jeśli jednego dnia szef „koalicji 13 grudnia” potrafi powiedzieć, iż szczyt w Londynie zakończył się pełnym sukcesem i problemy zostały rozwiązane, a potem twierdzi, iż bez USA nie da się niczego załatwić, to znaczy, iż ten człowiek jest w stanie powiedzieć wszystko i zupełnie mu nie przeszkadza, co mówi. Mało tego, Tusk jest w stanie zrezygnować z czegoś, w czym w ogóle nie bierze udziału, patrz konwencja Dublińska, której Polska nie podpisała i tym samym nie zobowiązała się do rezygnacji z posiadania amunicji kasetowej. Oczywiście ta ewidentna wpadka nie ma fundamentalnego znaczenia, ale dobitnie pokazuje, iż Donald Tusk mówi po to, żeby mówić i używać słów do realizacji najbardziej prymitywnych celów politycznych, które z ważnymi dla Polski projektami nie mają nic wspólnego.
Przywołane powyżej przykłady to bardzo skromny wycinek schizofrenicznej „polityki” Donalda Tuska, nieustannie żonglującego erystycznymi sztuczkami i projekcjami. Ironicznie można powiedzieć, iż mamy najbogatszego premiera na świecie, w końcu suma jego obietnic i gwarantowanych środków dawno przekroczyła nie jeden, ale najmniej dwa biliony złotych. Niestety smutna prawda jest taka, iż w bardzo ciężkich i niespokojnych czasach los Polski spoczywa w rękach mitomana karmiącego się nienawiścią i zemstą polityczną, a do tego realizatora obcych, głównie niemieckich, interesów.
Nie wierzymy nikomu, nie wierzymy w nic! Patrzymy na fakty i wyciągamy wnioski!