Gdy Amerykanie oddają głosy na swojego kandydata na prezydenta, de facto wybierają elektorów, którzy w Kolegium Elektorów dokonają formalnego wyboru prezydenta. Kolegium liczy 538 elektorów – odpowiadających liczbie członków Izby Reprezentantów i Senatu oraz trzem dodatkowym przedstawicielom Dystryktu Kolumbii. Do wygrania wyborów prezydenckich potrzeba minimum 270 głosów elektorskich.
W 48 stanach oraz Dystrykcie Kolumbii obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko,” co oznacza, iż wygrywający kandydat zdobywa wszystkie głosy elektorskie danego stanu. Wyjątkami są Maine i Nebraska, gdzie głosy mogą być rozdzielone proporcjonalnie, co umożliwia przekazanie ich więcej niż jednemu kandydatowi.
Obecnie Donald Trump zdobył już ponad 270 głosów elektorskich, co oznacza, iż przekroczył próg wymagany do zwycięstwa. W porównaniu do jego wyniku, Kamala Harris ma ich mniej – w zależności od źródeł, media podają różne liczby, ale przykładowo według CNN na godzinę 11:30 czasu polskiego Trump uzyskał 276 głosów elektorskich, a Harris 219. Fox News podaje stosunek 277 do 226, a agencja Associated Press – 277 do 224.
Elektorzy spotkają się w stolicach swoich stanów, by formalnie oddać głosy na prezydenta i wiceprezydenta. Należy jednak pamiętać, iż decyzje elektorów w niektórych stanach nie są prawnie związane preferencjami wyborców. Nowo wybrany 47. prezydent USA zostanie zaprzysiężony 20 stycznia 2025 roku, podczas ceremonii przed Kapitolem, gdzie złoży przysięgę na konstytucję i wygłosi przemówienie inauguracyjne.