Tysiące ton odpadów niedaleko osiedla mieszkalnego. Co dalej z nielegalnym wysypiskiem na Zarzeczu?

1 miesiąc temu

Jedenaście lat temu przy ulicy Mikołaja Kopernika w Świdnicy powstało nielegalne wysypisko, na którym zalega ponad 36 tysięcy ton odpadów. Kilka lat temu działkę przejął Skarb Państwa. Od tego czasu starostwo powiatowe usiłuje rozwiązać problem składowiska. O aktualnie podejmowanych działaniach informuje starosta świdnicki.

Sprawa nielegalnego śmietniska przy ulicy Mikołaja Kopernika w Świdnicy trwa od 2013 roku. Firma Algodon, która dzierżawiła teren od prywatnej firmy, miała tam prowadzić selektywną zbiórkę nieszkodliwych odpadów. Przy Kopernika miało zostać wykonane zadaszenie i zabezpieczenie gruntu. Takich działań nie podjęto. W efekcie starosta świdnicki wydał zakaz dalszego składowania odpadów i nakazał ich wywóz. Do tego ostatniego polecenia właściciel nie zastosował się i sprawa trafiła do prokuratury, a następnie do sądu. Sąd nie miał jednak podstaw, by nakazać usunięcie odpadów, a jedynie nałożył grzywnę na współwłaściciela, Bogdana A. – bezdomnego, który nie posiadał żadnych źródeł dochodu, ani majątku. Za niewywiezienie odpadów świdnickie starostwo nałożyło na właściciela kolejne trzy grzywny – w wysokości 50 tys. złotych każda – jednak nie tylko nie udało się wyegzekwować ani złotówki, ale dodatkowo powiat musiał zapłacić komornikowi 10 tys. złotych kosztów postępowania.

W 2018 roku teren, na którym powstało nielegalne składowisko został przejęty przez Skarb Państwa. W świdnickim starostwie powiatowym została powołana specjalna komisja, która zajęła się sprawą śmietniska, a także zlecono wykonanie analizy zgromadzonych tam odpadów. – W listopadzie 2018 roku Instytut Inżynierii Środowiska Uniwersytetu Zielonogórskiego wykonał badania odpadów nielegalnego składowiska odpadów przy ul. Kopernika 55-57 w Świdnicy, określając łączną masę zdeponowanych tam odpadów innych niż niebezpieczne i obojętne na 36743 tony – wyliczał Piotr Dębek, rzecznik prasowy starostwa. Jak wskazywał w 2019 roku Janusz Marlinga, dyrektor wydziału rolnictwa i ochrony środowiska w świdnickim starostwie, na nielegalnym wysypisku zgromadzone są przede wszystkim odpady budowlane oraz w mniejszym stopniu odpady komunalne, które nie są groźne dla ludzi ani środowiska.

Dysponując gotową analizą starostwo zwróciło się do kilku firm zajmujących się odpadami z zapytaniem dotyczącym szacunkowego kosztu wywiezienia i zutylizowania odpadów ze składowiska przy ulicy Kopernika. Szczegółowych wycen otrzymanych przez urzędników nie ujawniono, jednak wskazywano, iż były to kwoty liczone w milionach złotych. Możliwość uporządkowania terenu uzależniono więc od znalezienia zewnętrznego źródła finansowania. Świdnickie starostwo postanowiło spróbować jeszcze innego rozwiązania i działkę z nielegalnym wysypiskiem wystawiło na sprzedaż. Dotychczasowe próby znalezienia nowego właściciela dla zaśmieconego terenu zakończyły się jednak niepowodzeniem. – Odbyły się dwa przetargi (w roku 2021) i dwa rokowania (w roku 2022). Oba postępowania zakończyły się fiaskiem – informuje Piotr Dębek, rzecznik prasowy Starostwa Powiatowego w Świdnicy.

W kwietniu 2024 roku nieruchomość przeszła z własności Skarbu Państwa i znalazła się w zasobie powiatu. – Przejmując ten teren od Skarbu Państwa zobowiązaliśmy się, iż zostanie przeznaczony pod odnawialne źródła energii. Szukamy środków zewnętrznych na realizację zadania czy to w formule samorządu, czy klastra energetycznego. Są środki w ramach Krajowego Planu Odbudowy na instalacje, na magazyny energii i myślę, iż będzie można po nie sięgnąć, a przy okazji uporządkować ten teren. To jednak wciąż kwestia przyszłości – mówi starosta Piotr Fedorowicz i dodaje, iż były już prowadzone rozmowy o pieniądzach na uprzątniecie nielegalnie zwiezionych odpadów.

Rozmawialiśmy z Narodowym Funduszem Ochrony Środowiska. Szukamy możliwości pozyskania na ten cel środków krajowych, ale nie jest wykluczone, jak wspomniałem, wykonanie tego zadania łącznie, razem z inwestycją w odnawialne źródła energii. Patrzyliśmy na problem śmieci pod kątem ich całkowitej utylizacji, natomiast pojawiła się podpowiedź, iż część z nich, to znaczy odpady budowlane jak gruz, można by zadołować na miejscu, a tylko pozostałe, głównie plastiki, uprzątnąć, co bardzo ograniczyłoby koszty. Nie ma tam odpadów niebezpiecznych. Wciąż jesteśmy na etapie sprawdzania; żadne decyzje nie zapadły – dodaje starosta.

1 z 29

/mn/

Idź do oryginalnego materiału