Donald Trump kontra Stany Zjednoczone. „Prezydent będzie dążył do jeszcze większej dominacji”

news.5v.pl 1 tydzień temu
  • — Klasyczne przemówienie Donalda Trumpa, jakby dalej był w trybie kampanii wyborczej — komentuje amerykanista
  • — To nie przypadek, iż Trump w tym przemówieniu wspomniał o swoim zwycięstwie w wyborach, które traktuje jako mandat do głębokich przemian społecznych i politycznych w Stanach Zjednoczonych — ocenia dr Turek
  • Czy amerykańskie instytucje bronią się przed prezydentem i jego zakusami? W tym momencie mamy sytuację, iż Kongres, gdzie większość w obydwu izbach ma Partia Republikańska, niespecjalnie jest tym zainteresowany — przekonuje analityk
  • Więcej takich historii znajdziesz na stronie głównej Onetu

Piotr Olejarczyk, Onet: Donald Trump czymś zaskoczył w swoim wczorajszym przemówieniu w Kongresie?

Dr Maciej Turek, politolog i amerykanista Instytutu Amerykanistyki i Studiów Polonijnych Uniwersytetu Jagiellońskiego: Tym, iż to było inne przemówienie niż to w 2017 r., kiedy Trump zaczynał pierwszą kadencję. W 2017 r. przemówienie Trumpa było mocno prezydenckie. Z jednej strony pojawiły się wtedy zapowiedzi, co jego administracja będzie realizować i w jakich obszarach będzie prosić Kongres o rozpoczęcie procesu legislacyjnego. Z drugiej, było też wezwanie do jedności i do zniwelowania podziałów politycznych. We wczorajszym przemówieniu nic z tych rzeczy już nie było.

Trump z 2025 r. i Trump z 2017 r., to jak dwie różne osoby.

Wczoraj to było klasyczne przemówienie Donalda Trumpa, jakby dalej był w trybie kampanii wyborczej. Mówienie, iż poprzednik, czyli Joe Biden, był najgorszym prezydentem w historii Stanów Zjednoczonych. Powiedzenie o tym, iż administracja Donalda Trumpa osiągnęła w ciągu kilku tygodni więcej niż inni prezydenci przez cztery czy osiem lat. Do tego mówienie na przykład o tym, iż celem tej władzy będzie pozbycie się toksyn z żywności, kiedy już widać, iż pewne regulacje w zakresie ochrony środowiska, wprowadzone przez administrację Bidena, są osłabianie bądź w ogóle eliminowane przez administrację Trumpa. Krótko mówiąc, trudno te wypowiedzi traktować słowa męża stanu. Ale Trump już nas do tego przyzwyczaił. Przemówienie było pełne nieścisłości trudno zatem mówić o jakieś nowej jakości.

Do dyktatury w Stanach jeszcze daleko

Trump otwiera handlowe wojny z sąsiadami, obraża sojuszników, w Stanach rosną ceny, nerwowo reaguje giełda. Czemu ta kadencja, przynajmniej jej początek, tak bardzo różni się od pierwszej kadencji Trumpa?

Za pierwszym razem zwycięstwo w wyborach prezydenckich było niespodziewane chyba choćby dla samego Donalda Trumpa. Ale po przegranej w 2020 r., prezydent i jego doradcy mieli cztery lata, żeby się przygotować do ewentualnej drugiej kadencji. I z ich perspektywy ten czas został bardzo dobrze przez nich wykorzystany. Donald Trump opowiada, iż został wybrany, żeby pewne działania przeprowadzać. I to robi, bo jak twierdzi, po prostu realizuje swój program. Czyni to na początku kadencji, bo bardzo dobrze zdaje sobie sprawę, iż każdy rząd się zużywa i z czasem jest coraz mniej popularny. To nie przypadek, iż Trump w tym przemówieniu wspomniał o swoim zwycięstwie w wyborach, które traktuje jako mandat do głębokich przemian społecznych i politycznych w Stanach Zjednoczonych. On sam wskazuje, iż początkowo te zmiany mogą być niepopularne i mogą być bolesne, ale w dłuższej perspektywie odmienią los Ameryki. Trump wydaje się głęboko wierzyć, iż przez politykę jego poprzednika Ameryka jest na skraju upadku. A on przywróci jej świetność.

Niektórzy pół żartem, pół serio mówią, iż kto wie, czy nie będzie trzeciej kadencji Donalda Trumpa. Chodzi oczywiście o obawy, iż Ameryka idzie w stronę dyktatury. Pan również podziela?

Wciąż mamy dwudziestą drugą poprawkę do konstytucji, która wyraźnie wskazuje na dwie kadencje amerykańskich prezydentów. Nie ma zmiany tej poprawki i na ten moment nie widać na to większych perspektyw. Kolejna rzecz jest taka, iż Donald Trump jest najstarszym prezydentem, który został zaprzysiężony. choćby starszym od Bidena. Cztery lata to jest dużo czasu, szczególnie w tym wieku. Zobaczymy zatem czy ta kwestia wpłynie na siłę fizyczną Trumpa oraz jego zdolności kognitywne, niezbędne do sprawowania urzędu.

Dalszy ciąg materiału pod wideo

Wiele osób spoza Ameryki przeciera jednak oczy ze zdumienia, iż prezydent USA zachowuje się w taki sposób i zdaje się nie mieć żadnej opozycji w kraju.

Prawdą jest oczywiście to, iż Donald Trump próbuje z powodzeniem uzurpować uprawnienia Kongresu. On i jego zwolennicy niepochlebnie patrzą na sędziów sądów federalnych, którzy rozmaite inicjatywy Trumpa blokują, wskazując na ich niekonstytucyjność. Należy jednak powiedzieć, iż każdy prezydent w mniejszym czy większym zakresie próbuje z obydwu segmentów władzy urwać dla siebie jakiś zakres kompetencji. I tutaj pojawia się pytanie co inne instytucje robią, by temu zapobiec? Czy bronią się przed prezydentem i jego zakusami? Czy może niekoniecznie?

Trump kontra Stany Zjednoczone

Jak jest teraz z tą obroną?

W tym momencie mamy sytuację, iż Kongres, gdzie większość w obydwu izbach ma Partia Republikańska, niespecjalnie jest tym zainteresowany. Mamy też Sąd Najwyższy, który w orzeczeniu Trump vs United States z lipca 2024 r., uznał, iż prezydent nie może być przedmiotem postępowania karnego za swoje decyzje, które podejmuje w ramach pełnienia obowiązków. A iż ich zakres w dużym stopniu obejmuje też tzw. uprawnienia domniemane, prezydent nie musi się bać zarzutów karnych, z którymi borykał się w latach 2021-2024. Sąd Najwyższy zatem znacząco zwiększył to, co prezydent może zrobić i czego nie może. Siłą rzeczy to sprawia, iż prezydent będzie dążył do jeszcze większej dominacji.

W Stanach są jednak bezpieczniki, które powstrzymują dyktatorskie zapędy władzy.

Takie narzędzia oczywiście istnieją. I zarówno Kongres, jak i Sąd Najwyższy mogą ich użyć. Ale czy to zrobią, to jest już zupełnie inna kwestia.

Na moment zmienię temat. Dlaczego Trump tak mocno atakuje Zełenskiego, a jest tak łagodny dla Putina? Dlaczego Trump jest tak silny dla słabszych, a słabszy dla silnych?

Generalnie jeżeli chodzi o obecną politykę zagraniczną Trumpa, to w przeciwieństwie do różnych komentatorów, jest mi trudno odczytać, czy ma ona charakter długofalowy. Przypominam jednak wspomnienia Johna Boltona z czasów, gdy był on doradcą Trumpa do spraw bezpieczeństwa narodowego. Doradcy pytali wówczas prezydenta, co mają zrobić, jak mają pewne rzeczy wynegocjować. Otrzymywali instrukcje, później dogadywali się ze swoimi partnerami z innych krajów. Zostawała jeszcze tylko kwestia podjęcia ostatecznej decyzji i ewentualne podpisanie umowy. Prezydent w ostatniej chwili potrafił jednak zmieniać zdanie. Ze wspomnień Boltona wiemy, iż sposób działania Trumpa i sposób podejmowania przez niego decyzji jest dość chaotyczny. A co do samego Zełenskiego, proszę zwrócić uwagę, iż tu mamy jeszcze jedną kwestię.

MAGA jeszcze nie porzuciła Trumpa

Jaką?

Rzecz, która legła jako podstawa do wszczęcia procesu przeciwko Trumpowi w 2019 r., wywodziła się właśnie z Ukrainy. Zełenski odmówił „przysługi” prezydentowi Trumpowi, która miała polegać na rozpoczęciu śledztwa przeciwko działalności Huntera Bidena w Ukrainie. Wiemy, iż Trump jest dość pamiętliwy. I tych wszystkich polityków w Stanach Zjednoczonych, którzy go krytykowali albo w jakiś sposób wchodzili mu w drogę, po prostu politycznie wyeliminował. Myślę, iż w przypadku Zełenskiego możemy mieć do czynienia z podobnym aspektem o charakterze psychologicznym.

Jeszcze jedno pytanie. O wyborcach MAGA mówi się, iż są jak sekta. Co Trump musiałby zrobić, by jego wyborcy się od niego odwrócili?

Większość badań na temat MAGA wskazuje, iż takiej rzeczy nie ma. Ale generalnie kluczowym czynnikiem dla wyborców jest gospodarka.

W Stanach słynne teraz ceny jajek.

Może niekoniecznie o same jajka chodzi. Ale jeżeli Amerykanom będzie żyło się źle na poziomie ekonomicznym, to być może wtedy wyborcy Trumpa się od niego odwrócą. Tak przynajmniej wskazują badania z punktu widzenia teorii racjonalnego wyboru czy tzw. głosowania ekonomicznego. Natomiast czy to się stanie… naprawdę trudno powiedzieć, bo wyborcy Trumpa mieli już wiele okazji, żeby prezydenta porzucić. I do tej pory z tego nie skorzystali.

Idź do oryginalnego materiału