Dom podparty belkami, życie na walizkach. Lokatorki z Katowickiej 7a przez cały czas czekają na mieszkania zamienne

id-24.pl 6 dni temu

KAMIENNA GÓRA. Minęło pół roku od chwili, gdy urząd miasta poinformował Dalię Wędłowską i Agnieszkę Tomasiak, iż niedługo będą mogły przeprowadzić się do mieszkań zamiennych. Wciąż jednak mieszkają w budynku przy ul. Katowickiej 7a w Kamiennej Górze – nieruchomości w stanie technicznym tak złym, iż wymagała natychmiastowego zabezpieczenia konstrukcji. Dom wsparto od zewnątrz drewnianymi belkami, a wewnątrz ostemplowano stropy – i to właśnie nad tymi stemplami mieszkają kobiety, które od miesięcy żyją na kartonach i walizkach.

Choć nowe lokale zostały im już przyznane, wymagają one generalnego remontu. Lokatorki oczekują, by standard przyszłych mieszkań odpowiadał temu, który na własny koszt stworzyły przez lata w obecnych lokalach.

– Każda z nas wydała ponad 200 tysięcy złotych, by żyć w godnych warunkach. Wszystko robione z myślą, iż to nasze miejsce do życia, choć wynajmowane od miasta – mówi Dalia Wędłowska.

Remonty zamiennych mieszkań nie ruszyły z prostego powodu – brak środków w budżecie. Gmina zwróciła się o wsparcie finansowe do Banku Gospodarstwa Krajowego. BGK pozytywnie rozpatrzył wniosek, jednak środki nie zostały jeszcze uruchomione. Według wstępnych prognoz pieniądze mogą pojawić się w lipcu.

– Część mieszkańców tego budynku już przenieśliśmy. Te dwie lokatorki muszą jeszcze chwilę poczekać, aż BGK fizycznie przekaże nam środki – mówi Paweł Fryc, zastępca burmistrza Kamiennej Góry. – Budynek jest zabezpieczony, ale w najbliższym czasie zlecimy dodatkową ekspertyzę, by sprawdzić, czy jego stan nie uległ pogorszeniu.

Tymczasem dla dwóch kobiet sytuacja jest nie tylko uciążliwa, ale i niebezpieczna. Budynek był podtopiony przez ubiegłoroczną powódź. Dziś kobiety boją się, iż nie zdążą się wyprowadzić – i iż dom zawali się, zanim ktokolwiek zdąży im pomóc.

– Zrobiłyśmy wszystko, by żyć jak ludzie. To nie nasza wina, iż właściciel – czyli miasto – przez lata nie dbał o swój majątek – mówią zgodnie Dalia Wędłowska i Agnieszka Tomasiak.

Problem przy Katowickiej 7a to dziś również gorzka lekcja dla samorządu. Z wieloletnimi zaniedbaniami muszą mierzyć się obecne władze miasta – burmistrz Janusz Chodasewicz i jego zastępca Paweł Fryc. Obaj przyznają, iż skala degradacji budynku jest poważna, ale zapewniają, iż lokatorki nie zostaną pozostawione same sobie. Zapewniają, iż danego im słowa dotrzymają, ale potrzeba czasu w realizację.
MB




Idź do oryginalnego materiału