Do ostatniego katolika. Walka wyborcza w Polsce po śmierci Franciszka

news.5v.pl 4 godzin temu

Najbardziej namacalnym skutkiem jest przełożenie o dzień sobotniego koncertu, mającego być rządowymi obchodami 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego. Koncert, wymuszony przez przeciwnika, budził złośliwości – chociażby ironiczne pytania, czy artyści, jako środowisko znane raczej z tęczowych fascynacji, zaczną teraz sławić chrześcijańską tożsamość i króla, który zdobył między innymi Kijów i prowadził rozprawę z pogaństwem w imię Trójcy Świętej i Chrystusa Pana.

Cóż, gra się tak, jak przeciwnik zagra. Koncert został zwołany przez Donalda Tuska, ale wiadomo, iż realnie miał pokazać, iż nie tylko PiS pamięta o tysiącletniej spuściźnie, a przede wszystkim miał służyć chwale Rafała Trzaskowskiego. Czy właśnie to spowodowało, iż prezydent Duda dniem żałoby ogłosił właśnie najbliższą sobotę? Nie można tego wykluczyć.

Zobacz również:


Zapewne ta interpretacja sprzyjała sympatyzującym z władzą komentatorom, wypominającym prezydentowi, iż gdy zmarł Benedykt XVI, nie ogłaszał żałoby. Problem w tym, iż Joseph Ratzinger nie był wówczas papieżem, a innych precedensów w III RP brak – ogłoszenie żałoby po śmierci Jana Pawła II było oczywistością.

Tymczasem inne kraje katolickie ogłosiły choćby kilkudniowe żałoby (np. Hiszpania, Portugalia, Argentyna). Wszystko to jednak pokazuje, jak gwałtownie i jak mocno doczesny aspekt śmierci papieża dotyka naszej polityki – i jak ten wpływ będzie się nasilał.

Przemiana Brata Rafała


Tym bardziej, iż od kilkunastu tygodni Polska obserwuje cud przedwyborczego nawrócenia u jednego z kandydatów. O ile większość polityków bądź to otwarcie podkreśla swój stosunek do spraw wiary (Magdalena Biejat, Grzegorz Braun), inni go nieco moderują lub starają się nie nadużywać tego tematu (Karol Nawrocki, Sławomir Mentzen, Szymon Hołownia), to w przypadku jednego z kandydatów mamy do czynienia z prawdziwą rewolucją.

Duchowni, powtarzający za świętym Łukaszem, iż większa w Niebie euforia z jednego nawróconego grzesznika niż z 99 sprawiedliwych, mogliby świętować. Oczywiście pod warunkiem, iż to, z czym mamy do czynienia, uznaliby za autentyczny zwrot, a nie przedwyborczy fałsz dotykający spraw dla wielu ludzi najważniejszych.

Chodzi, rzecz jasna, o niedawno ujawnioną tożsamość religijną Rafała Trzaskowskiego. Jeszcze do niedawna prezydent Warszawy uchodził za polityka wywodzącego się z rdzenia stołecznej liberalnej elity, na sprawy wiary – w najlepszym razie – obojętnej.

Działania ratusza czy warszawskiej rady miasta w czasach jego rządów w Warszawie w obszarze spraw religijnych symbolizowały przede wszystkim rozmaite boje z symboliką katolicką czy z upamiętnieniami Jana Pawła II. Boje zresztą nigdy nie doprowadzone do końca, co może sugerować, iż rzekomy antyklerykalizm prezydenta Trzaskowskiego był dość „roboczy”.

Zobacz również:


Nie brakuje jednak osób – i piszący te słowa się do nich zalicza – które uważają, iż tym bardziej tak jest z reklamowaną od kilkudziesięciu dni tożsamością religijną Rafała Trzaskowskiego. Oto w wywiadach opowiada on o szczególnym wpływie, jaki wywarł na niego w dzieciństwie katecheta, wielkanocna święconka okazuje się szczególnie silnym przeżyciem duchowym, a on sam jawi się jako człowiek głęboko przeżywający kwestie związane z tożsamością historyczną państwa i narodu.

Powierzchowna laicyzacja


„Duchowa” metamorfoza prezydenta Warszawy przed wyborami nie jest niczym szczególnym – wystarczy wspomnieć Kamalę Harris. Tym bardziej będziemy to wszystko testować w najbliższych tygodniach.

Najpierw będziemy świadkami pogrzebu papieskiego, potem sporów o to, kto będzie jego następcą, a w końcu konklawe i białego dymu nad Watykanem. W wielu Polakach obudzi to sentyment, bo ludzie z mojego pokolenia i młodsi widzieli taki widok w telewizji tylko raz – gdy zmarł papież Polak.

Dlatego na ten czas kontrowersje związane z politycznymi wpadkami Franciszka, szczególnie w kontekście rosyjskiej agresji na Ukrainę, zejdą na drugi plan. Politycy będą musieli na te emocje odpowiadać, a więc prezydent Warszawy będzie się zmieniał jeszcze bardziej. A jego rywal? No właśnie – sztab Karola Nawrockiego ma tu zagwozdkę.

Jego religijność i przywiązanie do chrześcijańsko-łacińskiej tożsamości są dużo bardziej oczywiste i łatwe do udowodnienia. Sztabowcy mają jednak inny problem – nie mogą pokazać swojego kandydata jako dewota czy religijnego radykała. Stąd zaczęto gwałtownie uciekać od tematu jego twardego stanowiska w sprawie aborcji. Z drugiej strony – nie mogą dopuścić do tego, by „metamorfoza” Trzaskowskiego pozwoliła mu przejąć choćby jeden procent wyborców. Walka więc będzie się toczyć do ostatniego katolika.

Zobacz również:


Swoją drogą – jest przykład zadeklarowanego ateisty, który dwukrotnie wygrał wybory prezydenckie, czyli Aleksandra Kwaśniewskiego. Problem w tym, iż nigdy nie miał on opinii antyklerykała, a zbyt serdeczne kontakty z niektórymi przedstawicielami episkopatu miały stać się choćby źródłem kłopotów wizerunkowych.

Przykład Kwaśniewskiego i dzisiejsza wymuszona przemiana wizerunkowa Rafała Trzaskowskiego pokazują jednak, iż opinie o głębokiej laicyzacji, do której rzekomo miało dojść w ostatnich dekadach czy latach w Polsce, mogą być przesadzone. Albo – jeżeli już – jest ona bardzo powierzchowna. Może dużo bardziej niż, zdaniem wielu krytyków czy antyklerykałów, powierzchowny jest w Polsce katolicyzm.

Wiktor Świetlik


„Jest opanowany”. Minister w „Gościu Wydarzeń” o pożarze Biebrzańskiego Parku NarodowegoPolsat NewsPolsat News


Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd? Napisz do nas

Dołącz do nas
Idź do oryginalnego materiału